Dzis mija 12 dzień naszego aresztu domowwego ... zafundowanego nam przez córke tak ... na wszelki wypadek
Mnie się wydaje, że minął co najmniej miesiąc ...
Bardzo mi brakuje kontaktu z wnusiem, chociaż nie ma dnia abysmy nie rozmawiali na skypie ...
Nie ma to jednak jak bezpośredni kontakt ... cóż siła wyższa
Przypomniały mi się czasy, gdy nie kupowało sie tego co człowiek lubił, ale to co akurat rzucono na rynek ...
Nasz dzisiejszy obiad - "obiad w czasie zarazy i nawet parówkę się usmaży"

Mamy w klatce jedną rodzinę objętą kwarantanną - sprawdza ich policja
A za jakiś czas będzie jeszcze jedna - gdy członek rodziny wróci z Anglii ...
Muszę jeździć windą, bo nie wniosę psinki na rękach na 4 pietro - zasłaniam twarz ... mam nadzieję, że wystarczy, bo objeci kwarantanna mieszkają na parterze
Coraz mniej ludzi widzi sie na osiedlu - w końcu niektórzy zrozumieli ... potrzebowali zakazów, aby
zakumac o co biega ?
Często widuje, będąc z Fitusiem na spacerku, ludzi (młodych też) z zasłonietymi ustami oraz w rękawiczkach gumowych ...
To coś nowego, bo do tej pory to przerażał mnie widok matek z dziećmi na placu zabaw, małolatów i pijaczków na ławkach ... głupota wszędzie głupota
W Kotinowie tylko Fitus nie ma aresztu domowego ...
Ale i tak większość dnia przesypia ...

Tysia i jej piekne oczy

Tosia

Tola

Dziunia

Tilka - włączył jej się "łazik"

Tymon - opala sobie pyszczek

Tosia i Tilka - na balkonie
