Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 20, 2016 8:42 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Cześć czesc :mrgreen:
Widzę ze Mozna Cie zaliczyc do grona ostro "kociętych" tych pozytywnie :wink:

Antosia naprawde nie mogła lepiej trafic,ma cierpliwy dom to jest dla niej teraz najważniejsze.
Kochacie ją to czuć :201461

Jakbym miała zrobic zdjecie szafy w ktorej sa kocie zabawki to chyba sama bym nie uwierzyła :lol:
Ledwo ją domykam, wciskam na sile niektóre zabawki :ryk: ale cóż... DALEJ KUPUJE!!
Cat dancer jest swietny!! Jakiez było moje zdziwienie jak zobaczyłam drut i kawałek kartonu za około 20 zł ? Mysle jakas ściema. Ale otworzyłam i zastanawiałam sie kiedy bede zmieniać panele taka była bieganina i szał pazurkami po mieszkaniu!
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Nie mar 20, 2016 8:47 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Moje ostatnio mają obsesję na punkcie Cat Dancera, aż do przesady. Trzymam go w szufladzie szafki nocnej, bo to jedyna szuflada, której nie potrafią same otworzyć, a bałabym się, gdyby się dorwały do tej zabawki same. No i teraz jak tylko widzą, że wychodzę z pokoju dziennego - to z wielkim tupaniem biegną obie do sypialni i wskakują na łóżko, czekając na zabawę. A Ciri popiskuje koło TEJ magicznej szuflady! To jest dosłownie za każdym razem, nie przesadzam, nawet jak wcale nie idę do sypialni tylko do łazienki. I oczywiscie czuję się zaraz winna, że narobiłam koteczkom nadziei i musimy się bawić :roll:
Niedługo będę musiała kupić nowy egzemplarz, bo te tekturki są już nieźle wyżute :roll:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Nie mar 20, 2016 14:08 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Napisałam posta, przy którym się popłakałam, wzruszyłam i... skasowałam go niechcący :201490

No nic. Spróbuję go odtworzyć.

KatS pisze:czasem Stella po przebudzeniu siada w pudełku w ten sposób, że wystawia głowę przez dach. Wygląda to jakby peryskop wynurzał się z wody

Wyobraziłam to sobie :ryk:

A propos legowisk: wczoraj bawiłyśmy się wędką. I specjalnie tak kładłam przynętę, by Tosia weszła do legowiska. No i było super ekstra do momentu, jak stanęła na rant legowiska. Legowisko zaczęło przechylać się na Toi stronę i... Zwiała :|
Stwierdziłam, że wyjmę z niego poduszkę i poczeka sobie na lepsze czasy. Może gdy Tosia poczuje się pewniej, polubi je. A jeśli nie, dam je do DT, z którego Tosia pochodzi. Nie zmarnuje się :)

Moli25 pisze:Widzę ze Mozna Cie zaliczyc do grona ostro "kociętych" tych pozytywnie

Antosia naprawde nie mogła lepiej trafic,ma cierpliwy dom to jest dla niej teraz najważniejsze.
Kochacie ją to czuć

Dziękuję, dziękuję za tak miłe słowa! :201494
Bardzo długo nakłaniałam mojego M na kota. Czyli jakieś 4 lata, czyyyyli od kiedy jesteśmy razem. On nigdy nie miał zwierzaka, a u nas zawsze jakieś futra były. Psy, koty, chomiki, świnki morskie. Tak więc nie było to łatwe. No i to chyba dlatego jestem skłonna więcej z siebie dać. Poza tym może to dziwnie zabrzmi, ale Tosia przypomina mi mnie sprzed kilku lat ;) więc rozumiem ją doskonale.
Mojego ostatniego kota oddałam przyjaciółce (5 lat temu, po ciężkich perturbacjach życiowych, z których o dziwo wyszłam cało ;) ale bez kota). I w sumie miało być tymczasowo, ale Enio zżył się z moją przyjaciółką i jej kotem, poza tym zachorował na kocią odmianę białaczki (fiv?). Zresztą już jak zawoziłam go do tymczasowego domu wiedziałam, że już do mnie nie wróci. Strasznie to przeżywałam, kilka nocy popłakałam sobie w poduszkę. Enio mieszka jakieś 180km ode mnie, raz na miesiąc, na dwa miesiące jeździmy tam na weekend, to go wytarmoszę. Jest kotem nad wszystkie koty. Jest niesamowity. Wita mnie w progu, kiedy przyjeżdżam, i cały weekend śpi na mojej torebce, na butach albo na torbie. Uwielbia, kiedy masuję mu skórę na karku, podgryza mi wtedy łokieć :) Jest rudym norwegiem, jest wielki, ciężki, ślamazarny (co dziwne u norwegów), podobno ma rodowód. Dostałam go od zaprzyjaźnionej weterynarz. A ona zabrała go państwu, którzy nie mogli mieć dzieci, więc kupili rasowca. No ale pani zaszła w ciążę i... I Enio trafił do mnie.

Tu karmię go myszą ;) (zimą ma mniejszą kryzę wokół szyi. Późną wiosną wygląda jak prawdziwy lew - a to jest fotka ze stycznia chyba)
Obrazek

I Enio - marzyciel (jak był zdrowy, wychodził na dwór w szelkach):
Obrazek




No a tu Antosia na poduszce z legowiska - poduszka jest akceptowalna :)
Obrazek

Tosia na kanapie - nie było nas wieczorem, syn zrobił foto. Dowód, jak się rozbestwiła ;)
Obrazek
Ślicznota moja :1luvu:


Aaaa, i zapomniałabym!
Ta nowa wędka, z zooplus, o której pisałam, to właśnie Cat dancer - kompletnie olana :D

A Stella ślicznie się bawi :1luvu: Może Tosi też kiedyś się spodoba :D

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Nie mar 20, 2016 20:44 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

No to Tosia jest indywidualistką, że Cat Dancera olała :D U mnie szał trwa, ale dzisiaj to ja się z nimi nie pobawię, nie ma mowy. W krzyżu mnie łupie i w ogóle zamierzam ODPOCZYWAĆ :twisted:

Emee pisze:Bardzo długo nakłaniałam mojego M na kota. Czyli jakieś 4 lata, czyyyyli od kiedy jesteśmy razem. On nigdy nie miał zwierzaka, a u nas zawsze jakieś futra były.

To podobny staż jak ja z moim TŻ :) Tylko on gdzies już zaraz na początku zaczął napomyskać o kocie - bo zawsze chciał a nigdy jakos się nie udało, w dzieciństwie ojciec hodował kanarki, więc kota nie mogli mieć, potem się była żona nie zgadzała. A tu trafił na taką, co od zawsze żyje wsród zwierząt i nie musiał mnie w ogóle na kota namawiać :D Na początku tylko nie byłam pewna czy chcę psa, czy kota, czy może jeszcze lepiej - i jedno, i drugie :) Ale stanęło na kocie, a potem żeby Stella miała towarzystwo - na dwóch kotach. Póki co :twisted:

Enio jaki piękny :1luvu: Nie widziałm nigdy rudego norweskiego, niesamowity :D W dodatku on bardziej taki rudy blondyn niż typowy rudzielec, albo na zdjęciach tak wygląda :)
Przykro mi, że musieliscie się rozstać, ale dobrze, że wszystko się pozytywnie skończyło dla Was obojga i możesz go odwiedzać. I ważne, że możesz być spokojna, że jest mu bezpiecznie i dobrze - najgorszy jest strach o swojego kochanego zwierzaka, czy nie dzieje mu się krzywda. A jak w naszym życiu źle się dzieje, to szczególnie ważne, że wiemy, że przynajmniej zwierzakowi zapewnilismy bezpieczeństwo.
Ja też miałam kilka lat temu taki czas w życiu - trwał kilka lat i było bardzo ciężko, myslę, że wygrzebałam się z tego tylko dzięki swojemu TŻowi, nie wiem czy bym w ogóle dała radę inaczej. Byłam bardzo chora, a to pociągnęło za sobą po kolei utratę wszystkiego innego - pracy, poprzedniego związku, długi, które spłacam dotąd i na końcu depresję, z której długo się leczyłam. Nie mogłam wtedy sobie pozwolić na zwierzę - może dlatego tak bardzo się zżyłam z psami rodziców (i kotem, który umarł we wrzesniu zeszłęgo roku na moich rękach), bo one dawały mi pocieszenie i jedną z niewielu radosci, kiedy odwiedzałam dom rodzinny. Tym bardziej rozumiem, że musiało Ci być bardzo ciężko rozstać się z Enio (nie wiem za bardzo jak odmienić jego imię :oops: ). Oby już nigdy takich rozstań :ok:

Emee pisze:A ona zabrała go państwu, którzy nie mogli mieć dzieci, więc kupili rasowca. No ale pani zaszła w ciążę i... I Enio trafił do mnie.

No cisnie mi się kilka słów na usta, ale się pohamuję, bo co jak dzieci to czytają :evil:

Emee pisze:No a tu Antosia na poduszce z legowiska - poduszka jest akceptowalna :)

Dokładnie tak jak u mnie - poduszka z legowiska leży w szafie i tam jest bardzo kochana i używana, a reszta posłania (z nową zastępczą podusią) trafiła do kotów w DT :D
Tosia jest bardzo ładna, ma taką grację i wdzięk. A jak jeszcze bardziej u Was odżyje i rozkwitnie, to już w ogóle się zrobi królową :1luvu:

Domagam się zdjęć w każdej ilosci 8)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon mar 21, 2016 14:15 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:Nie widziałm nigdy rudego norweskiego, niesamowity W dodatku on bardziej taki rudy blondyn niż typowy rudzielec, albo na zdjęciach tak wygląda

Tak, jest bardziej taki biszkoptowy, niż rudy :) Ma piegowaty nosek, i jednego piega na dolnej wardze. I jest bardzo całuśny :oops: Mój Niuniu kochany :1luvu:

Widzę, że podobne doświadczenia mamy ;) Ja wprawdzie nie chorowałam, ale cała reszta plus kilka innych zdarzeń również miała miejsce. I również wiele zawdzięczam TŻ.

KatS pisze: Tym bardziej rozumiem, że musiało Ci być bardzo ciężko rozstać się z Enio (nie wiem za bardzo jak odmienić jego imię ).

Z Eniem, z Eniuchną, z Niuniem, z Kotuniem :D (imię chyba od Ennio Morricone, twórcy m.in. muzyki do filmów Q. Tarantino - imię nadane mu w hodowli).

KatS pisze:Emee pisze:
A ona zabrała go państwu, którzy nie mogli mieć dzieci, więc kupili rasowca. No ale pani zaszła w ciążę i... I Enio trafił do mnie.

No cisnie mi się kilka słów na usta, ale się pohamuję, bo co jak dzieci to czytają

Wiesz... Ja tam też nie komentowałam i nie będę komentowała. Enio trafił dobrze, i to jest najważniejsze :) Nad innymi rzeczami nie będę się rozwodzić.

KatS pisze:Tosia jest bardzo ładna, ma taką grację i wdzięk. A jak jeszcze bardziej u Was odżyje i rozkwitnie, to już w ogóle się zrobi królową

Dziękuję w imieniu Tosi :oops:


Mam wrażenie, że z każdym dniem jest minimalny przełom.
Wczoraj nie dość, że minęłyśmy się w drzwiach do łazienki na odległość dosłownie pół metra (i nie spanikowała, nie obniżyła podwozia!), to jeszcze spała pod swoim drapakiem prawie cały wieczór! (do tej pory spała tylko pod stolikiem). Mój M powiedział, że "jak super, przynajmniej możemy sobie na nią popatrzeć!" (he? to ten, co nie chciał kota, ta...?)
No i do tego wszystkiego zrobiłam sobie pierwsze z nią selfie! Fakt, że siedziała przy mnie na kanapie max pół minuty, i w odległości ok metra, ale fotkę zdążyłam cyknąć :D


Jest dobrze 8)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon mar 21, 2016 16:39 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Takie biszkoptowe widywałam raczej dotąd tylko psy, bardzo fajny kolorek. A piegi na nosie są urocze - u kota nie widziałam, ale rodziców Tosia ma lekko piegowaty nos :D

Emee pisze:Widzę, że podobne doświadczenia mamy ;) Ja wprawdzie nie chorowałam, ale cała reszta plus kilka innych zdarzeń również miała miejsce. I również wiele zawdzięczam TŻ.

I oby już było tylko dobrze :ok:

Emee pisze:Z Eniem, z Eniuchną, z Niuniem, z Kotuniem :D (imię chyba od Ennio Morricone, twórcy m.in. muzyki do filmów Q. Tarantino - imię nadane mu w hodowli).

Własnie napisałam najpierw "z Eniem" ale jakos mi to dziwnie wyglądało, może przez brak drugiego "n" albo kto wie czemu, więc wolałam się nie wychylać z deklinacją :oops:

Emee pisze:Mam wrażenie, że z każdym dniem jest minimalny przełom.
Wczoraj nie dość, że minęłyśmy się w drzwiach do łazienki na odległość dosłownie pół metra (i nie spanikowała, nie obniżyła podwozia!), to jeszcze spała pod swoim drapakiem prawie cały wieczór! (do tej pory spała tylko pod stolikiem). Mój M powiedział, że "jak super, przynajmniej możemy sobie na nią popatrzeć!" (he? to ten, co nie chciał kota, ta...?)
No i do tego wszystkiego zrobiłam sobie pierwsze z nią selfie! Fakt, że siedziała przy mnie na kanapie max pół minuty, i w odległości ok metra, ale fotkę zdążyłam cyknąć :D

Ale super! Ten czas, kiedy powoli zdobywa się zaufanie kota, jest niesamowity, codziennie cos nowego. A TŻ jak widzę już urobiony, bardzo prawidłowo :twisted: Niech no tylko Tosia zacznie mruczeć albo domagać się głasków :twisted:
I własnie się zorientowałam, że nie mam selfie z kotami. Ani jednym, ani drugim :? Jestem tak zaabsorbowana cykaniem im fotek, że nie pomyslałam, żeby tam uwiecznić też siebie. Ale jutro powinnam dostać przesyłkę z zamówionym aparatem fotograficznym i wreszcie będę mogła robić ciut lepsze zdjęcia niż te robione moją komórką. To może i na selfie z kociarnią się skuszę ;)

A jak tam posłanie, dalej omijane?

Kciuki za dalsze oswajanie :ok:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon mar 21, 2016 17:39 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Witamy również na forum! :D Ślicznie piszesz o Tosi, a Ona sama jest śliczna. Widać, że ją baardzo kochasz. Tosia nie mogła lepiej trafić. :ok: Kciuki za oswajanie koteczki! :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Wto mar 22, 2016 8:35 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Patrząc na zdjęcia Tosi na kanapie widać ze czuje się już co najmniej jak u "siebie"* :201461


*oczywiście jest u Siebie, ale wiadomo ze jeszcze czasu jej potrzeba
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Wto mar 22, 2016 11:22 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:A piegi na nosie są urocze - u kota nie widziałam, ale rodziców Tosia ma lekko piegowaty nos

:1luvu: :1luvu: :1luvu:

KatS pisze:Niech no tylko Tosia zacznie mruczeć albo domagać się głasków

Oj, chyba będzie kupiony kompletnie.
Zdziwiona jestem, że żywi do niej takie uczucia, serio. Ale faktem jest, że chyba nie spodziewał się, że Tośka będzie taka, jaka jest. Bał się, że będzie sikać po kątach, kłaczyć wszystko jak leci, drapać, skakać. Dlatego m.in. nie chciałam brać młodziaka. Taka dwuletnia kotka była dla nas w sam raz - na tyle młoda, by przeżyć z nią dużo, ale już na tyle dojrzała, żeby nie wariować ;) I choć małe kotki są słodkie jak cukierki, to mam z nimi tak jak z dziećmi. Wszystko pięknie ładnie, ale na chwilę :twisted:
No a M ma tendencje do ratowania słabych istot potrzebujących pomocy, a Tosia takiej pomocy potrzebowała, to moja intuicja mi podpowiadała "To ona!" :D I tak przeczuwałam, że będzie dobrze, ale jak patrzę na niego, to wciąż nie mogę się nadziwić ;)


KatS pisze:A jak tam posłanie, dalej omijane?

Schowałam na lepsze czasy. Wyjmę, jak przestanie się tak bać.
Panikuje przy odkurzaniu, ucieka po kątach. Panikuje przy ścieleniu łóżka. Kiedy ktoś obcy przyjdzie, nie ma kota. Czekam, aż będzie pewniejsza siebie. Może wtedy się polubią :)
Poduszka czasem jest używana :)

kalair pisze: Kciuki za oswajanie koteczki!

KatS pisze:Kciuki za dalsze oswajanie

Nie-dziękuję, żeby nie zapeszyć :D

kalair pisze:Witamy również na forum!

Cześć, cześć! :D

Moli25 pisze:oczywiście jest u Siebie, ale wiadomo ze jeszcze czasu jej potrzeba

Oj, jeszcze troszkę. Obstawiam, że do końca lata ją dotknę :twisted:



Wczoraj M wyszedł na godzinę z domu, syn grał w pokoju obok, była cisza, spokój.
Tosia wskoczyła na kanapę i... Zasnęła! Fotkę mam słabej jakości, bo na szybko i robiona telefonem i programem, który najszybciej uruchamia aparat (i nie wydaje dźwięków), ale to wrzucę wieczorem w domu :) Spała jakieś półtora metra ode mnie :D Kolejny szok! :mrgreen:
Niestety, kiedy usłyszała kroki na klatce (zbliżający się M) natychmiast zwiała pod stolik. No ale.... Jest fajnie!

Ach, i nakazałam M dać jej troszkę śmietany (w ramach integracji), dał jej kropelkę na podłogę obok misek, odszedł kawałek i Tosia ją zlizała :) Cieszył się, jak dziecko 8)
Ile to stworzenie daje radochy, to się w głowie nie mieści :)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto mar 22, 2016 12:41 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Chyba często słyszałam podobne opinie o kotach od osób, któe nie miały okazji ich poznać: że tylko drapią, sikają, że w domu smierdzi itp. A przy tym zero pozytywów. Ale jak się już przekonają... :twisted:

Mysmy chcieli wziąć starszego, statecznego kota. W żadnym razie nie kociaka - ja też nie jestem wielką entuzjastką kociąt (i dzieci), są fajne ale na chwilę, wolę dorosłe koty. Ciri trafiła do nas mając 3 miesiące i nie mogłam się doczekać, żeby podrosła. Teraz już jest coraz fajniejsza - chociaż mimo mojego sceptycznego podejscia do kociąt super było obserwować, jak uczy się być kotem. Jak podpatruje Stellę i stara się ją we wszystkim nasladować - nauczyła się od niej jesć trawę, korzystać z drapaka, przychodzić na widok szczotki i mruczeć przy czesaniu itd... W ogóle Ciri jest Stellą zafascynowana. Wczoraj spały w dwóch różnych pokojach i w pewnym momencie Ciri obudziła się przestraszona - może zły sen? - i przybiegła najpierw do mnie, ale jak zobaczyła, że obok jest Stella, wbiegła do niej do pudełka, przytuliła się i od razu zaczęła mruczeć. Rozpływam się w takich chwilach i myslę, że warto było wziąć kociaka - nie wiem, jak przebiegłaby integracja z dorosłym kotem, bo to już by były dwa ukształtowane charaktery. Ale generalnie popieram - dorosły kot to jest to :ok:
A Tosia już sam wygląd ma rozbrajający, jest krucha i sliczna - jak tu jej nie kochać? A jeszcze jak jest taka strachliwa, widać, że swoje przeszła, to włączają się instynkty opiekuńcze... no i pewnie każdy mały sukces, jak poczęstowanie kota smietanką, daje dawkę endorfin :D Fajnie, że się rodzina integruje :ok:

Przy odkurzaniu u mnie Stella zwiewa na parapet i tam spokojnie przeczekuje, ale Ciri się naprawdę bardzo boi. Wynoszę ją do drugiego pokoju i zamykam, żeby miała spokój. Mój rodzinny kot Felek bał się odkurzacza, ale potrafił mu przywalić łapą i nasyczeć, kiedy odkurzacz stał wyłączony ;) Ot, bohater :D

No i czekam na zaowiedzianą fotę 8)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto mar 22, 2016 22:35 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Ja tak na szybko :D



KatS pisze:Chyba często słyszałam podobne opinie o kotach od osób, któe nie miały okazji ich poznać: że tylko drapią, sikają, że w domu smierdzi itp. A przy tym zero pozytywów. Ale jak się już przekonają...

Nooo właśnie. :|
KatS pisze:A Tosia już sam wygląd ma rozbrajający, jest krucha i sliczna - jak tu jej nie kochać? A jeszcze jak jest taka strachliwa, widać, że swoje przeszła, to włączają się instynkty opiekuńcze... no i pewnie każdy mały sukces, jak poczęstowanie kota smietanką, daje dawkę endorfin

I o bardzo! A kiedy choćby niechcący mnie dotknie, to skaczę w duchu z radości :mrgreen:

KatS pisze:Przy odkurzaniu u mnie Stella zwiewa na parapet i tam spokojnie przeczekuje, ale Ciri się naprawdę bardzo boi. Wynoszę ją do drugiego pokoju i zamykam, żeby miała spokój.

No, jakby Tośka dała się wynieść, to chętnie bym jej pomogła zaszyć się gdzieś w bezpieczne miejsce. Strasznie to przeżywa. A my niestety mamy kafelki, białe, na wysoki połysk i co drugi dzień to jest maks. (nienawidzę tej podłogi!!!)

KatS pisze:No i czekam na zaowiedzianą fotę


Oto i one:

Dzisiaj udało mi się NIECO lepsze strzelić.
Obrazek
Obrazek


I tu fotka pokazująca, jak blisko mogę rękę położyć :D (miesiąc temu nie wychodziła z bezpiecznego miejsca W OGÓLE!)
Obrazek

Dzisiaj przyłapałam się na tym, że choć sama nie oglądam tv, włączam go Tosi :?





P.S. Zrobiłam dziś ciasteczka zdrowe, bezglutenowe z ciecierzycy, masła orzechowego, brązowego cukru i amarantusa - z kawałkami gorzkiej czekolady. Jeeny, nie dość, że się nie zapcham, to zjem zdrowo! Pachnie orzechami w całym domu :mrgreen:

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Śro mar 23, 2016 0:37 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Ooo są łaciate podusie! :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Jaka ona jest cudowna - i proszę, jak już zmniejszyła dystans :ok:

Emee pisze:(nienawidzę tej podłogi!!!)

Czuję ten ból - ja nienawidzę swoich wersalek/ sof/ jak zwał tak zwał. To taki irlandzki wystrój mieszkania - musi być (pseudo)skórzany komplet wypoczynkowy. Sliski, zimny, każdy koc czy narzuta się zsuwa, a koty zostawiają zadrapania. I nic z tym nie mogę zrobić, a najchętniej bym spaliła.
Zamówiłam jakies nowe narzuty niedawno i czekam na dostawę - mam nadzieję, że będą lepsze niż poprzednie, na których koty i tak się slizgały i przebijały je pazurami.

Oby Tosieńka przywykła do odkurzacza jak najszybciej :ok: :ok: :ok:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Śro mar 23, 2016 7:28 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Cześć Kobietki!
Przywiódł mnie tu zapach ciasteczek :mrgreen:
Z rana do herbatki opedzlowalabym 3 takie :mrgreen: dlaczego 3? Bo zdrowe :twisted:

Naprawde doskonale rozumiem każda jedna najmniejsza radość z codziennego życia z Tosia.
Kociarzy to nawet cieszą kupki o dobrej konsystencji :lol: :lol: :lol:
Tosia jak poczuje stabilny grunt to bedzie Wam wdzieczna.
Ma pełne miski i Dużych co próbują roznych dziwactw by sie pojedynczyc tylko z kotem :ok:

Takie zdjecia to naprawde duzo krok ku lepszemu :mrgreen:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Śro mar 23, 2016 12:30 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:Jaka ona jest cudowna - i proszę, jak już zmniejszyła dystans

Jest słodką kocią, bardzo! Nie wiem, na ile to obiektywna opinia, ale naprawdę zakochałam się od pierwszego zobaczenia jej na fotce w ogłoszeniu.

KatS pisze:To taki irlandzki wystrój mieszkania - musi być (pseudo)skórzany komplet wypoczynkowy. Sliski, zimny, każdy koc czy narzuta się zsuwa, a koty zostawiają zadrapania. I nic z tym nie mogę zrobić, a najchętniej bym spaliła.

Nienawidzę skórzanych siedzeń!!! Nawet jak samochód jakiś czas temu wybieraliśmy, od razu zaznaczyłam, że MUSI być welur, a nie skóra! Zimą zimne nieprzeciętnie, a latem, kiedy np mam coś krótkiego, przyklejam się do siedzenia i boliiiiii!

Moja siostra miała w domu skórzaną kanapę i fotele. Koszmar. Jak mówisz - ani koca nie położysz, bo zjeżdża, a jak za długo siedzisz np mając gołe nogi, przyklejasz się i boli. Może to i praktyczne, coś się wyleje, wytrzesz i voila! Ale nie za taką cenę 8)

A na nasze podłogi psioczę od początku. A teraz, to jest koszmar. No ale cóż. Może kiedyś przyjdzie nam zmiana mieszkania - już będę wiedziała, czego tam nie będzie: podłogi na wysoki połysk! (i skórzanych kanap ;) )

Moli25 pisze:Przywiódł mnie tu zapach ciasteczek
Z rana do herbatki opedzlowalabym 3 takie dlaczego 3? Bo zdrowe

A tak, takie można jeść bez wyrzutów sumienia :) Nawet mocno słodkie nie są :)


Dzisiaj wyjmowałam coś z szafki w łązience. Pod szafką była Tosia, która uciekła tam i schowała się przed odkurzaczem.
I tak wyrwała spod tej szafki, jak zajrzałam nisko, że uderzyła się w łepek :cry:
Głuptas. Ciągle myśli, że chcemy ją złapać i wywieźć.
Na szczęście coraz krócej to przeżywa i szybciej wraca do normalności.
Biedulka.

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Śro mar 23, 2016 12:40 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Czy Tosieńka na jednej z fotek się myje ?? Uważam że to duży krok do przodu :D
A ona jest cudna. Sama bym się w niej zakochała ♥
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18200
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 402 gości