No wiec małe sprawozdanie:
¡Hola! trafiła do nas w ostatni czwartek. Jest Hiszpanką i właściwie ma w dowodzie wdzięczne imię...
Pippa 
No ok, w Hiszpanii jest chyba wdzięczne

Dlatego zmieniliśmy jest tożsamość dając nowe imię
¡Hola!... wymawiane jak
Ola... taka Hiszpańsko-Polska kreatywność

Kocia była w Maladze w schronisku zdana na śmierć. Tam zwierzaki tylko 2 tygodnie maja szanse na znalezienie nowej rodziny, po tym czasie...

Na jej szczęście w okolicy znajduje sie organizacja (no ok, to właściwie tylko kilka osób kochających zwierzaki)
"Kocia pomoc bez granic" (nie wiem czy dobrze przetłumaczone z "
Katzenhilfe ohne Grenzen"). Jej członkowie zabierają kotki z tego schroniska i organizują adopcje w innych krajach. Przez przypadek zauważyłem ogłoszenie Pipp... ehm, Oli w internecie ->
http://www.katzenhilfe-ohne-grenzen.de/katzen/pippa i się w tym zezowniku zakochałem

Po wywiadach i kontroli w domu (trzeba mieć warunki, innego kota, podpisać papiery ze kot będzie wysterylizowany, ze się go nie sprzeda, ...) kociak znalazł się w Hamburgu. Po otworzenie klatki w mieszkaniu, Ola szybko schowała się... w najgorzej dostępnym dla nas kącie w pokoju. Siedziała tam z 2 godziny i nie chciała wyjść. Postawiliśmy jej w pobliżu jedzenie i kuwetkę. Po dwóch godzinach zauważyliśmy ze poszła na krotko do sypialni... okazało się, ze obsikała poduszkę mojej kobietki

Nie wiem co te nasze obydwa koty maja, ale jej poduszka to chyba koci szczyt marzeń, o ile chodzi i załatwienie interesu. No wiec zmiana pościeli, poduszki i kołdry. Bylo późno, poszliśmy do łózka. Nasza Zdzisia jak zwykle położyła się miedzy nami i zapomniała za jakaś inna intruzka jest jeszcze w mieszkaniu. Po 15 minutach, jakiś czarny ogon kręcił sie naokoło łózka. A potem Ola wylądowała w łóżku i domagała się od nas głaskania

Nam to bardzo odpowiadało, ale Zdzisia odkryła w sobie geny tygrysicy i zaczęła syczeć robiąc przy tym kocie grzbietki. Ola się temu przygladala, ale jakoś za bardzo nie bala. Chyba dlatego, bo jest z dwa razy większa i trzy razy cięższa

W nocy obydwie spały z nami, ale czujnie się obserwowały. Przez następne 2 dni Zdzisia drażniła Ole skacząc na nią z góry, albo pacając ja łapką... az do momentu, w którym Ola jej zaczęła oddawać. Zdzisia zauważyła wtedy, ze przyjemność obrywania jest mniejsza, od dawania komuś w czapę. Aby to trochę skrócić... koty się maja dobrze. Juz się nie bija. Zaczynają się wspólnie bawić i ganiać po mieszkaniu. Spia zawsze kolo siebie. Zdzisia jest dużo żywsza, brak czasu się jej nudzić. Decyzja wzięcia drugiego futrzaka okazała się trafna

