"Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 12, 2014 0:19 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

Aha, no i obiecałam zdjęcia :wink: Więc oto kolejna focia:
"Czekam na obiad! Na pysznego Perfect Fita Sensitive mokrego. Mmmm...ma całe 14% kurczaka! Nie mogę się doczekać!" :ryk:
Obrazek
PS. Latte już nie je Perfect Fita. Przejadł się jej :roll: Myślę jednak, że jest lepszy niż whiskas i jakby ktoś miał karmić whiskasem z 4% to lepiej perfectem z 14% mięsa. Zgadzacie się, czy nie :?:
Obrazek
"Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu" Michał Bułhakow "Mistrz i Małgorzata" rozdział 24

Lattusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Od: Nie paź 20, 2013 9:17

Post » Sob kwi 12, 2014 13:19 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

Latte jest nie tylko śliczna, ale i utalentowana!

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie kwi 13, 2014 17:27 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

No i jest następna część. :wink:

Ola kupiła mnóstwo dobrych puszek Carny i saszetek Rafine. O niebo lepsze od tych w fioletowym opakowaniu. Ola obejrzała moje oczy i zdecydowała, że muszę iść do weterynarza.
- Jeszcze nie!- zaprotestowała babcia.
- Dlaczego?- spytała zdziwiona Ola.
- Bo jak zobaczą takiego zabiedzonego, brudnego kota, to ci dadzą kopa w dupę i do TOZ-u zadzwonią, że ją głodzisz. Wstyd taką skórę i kości pokazywać. Pójdziesz, jak trochę przytyje.
Jak przytyję? Po co mam tyć? Nie podobam im się taka jaka jestem? Wstydzą się tego, że jestem chuda! To moi dawni państwo powinni się wstydzić, że doprowadzili mnie do takiego stanu!!! A nie Ola i babcia! One o mnie dbają! Ale skoro tak mówiły... w sumie nie tęskniłam za weterynarzem. A kto by tęsknił za tym takim Dużym, który wszędzie zagląda, maca i Bóg wie co jeszcze. A jak znajdzie coś nieuleczalnego? Może lepiej nie wiedzieć że jest się chorym? Ale Ola mówiła, że im wcześniej wykryje się chorobę, tym większe szanse na wyleczenie. Cóż, pewnie miała rację...
Powoli przystosowywałam się do życia w domu. Wiedziałam, że rano, kiedy babcia wstaje, najpierw robi sobie śniadanie, a potem daje śniadanie mnie. Potem mogę robić, co chcę. Najczęściej bawię się, śpię, albo chodzę sobie bez sensu. Póniej obiadek i znowu robię co chce. Po kolacji kładziemy się spać. I w nocy mam być cicho, by Ola i babcia się wyspały. Ale...nie zawsze się stosuję...
Nareszcie nie bolał mnie brzuch! Był pełny i zadowolony. Mnie było ciepło i przytulnie. To był prawdziwy dom, czułam to. Nie byłam już taka brudna, jak przedtem. Wylizałam sobie futerko, bardzo starannie. Ale nadal miałam wydęty brzuszek. Babcia okładała mi oczy wodą, więc trochę mniej łzawiły. W nocy spałam w nogach Dużych, albo na fotelu. Jednej nocy śniły mi się straszne rzeczy! Śniło mi się, że budzę się, a babcia, Ola i dom były tylko...SNEM!!! Obudziłam się pod schodami. Padał deszcz i było okropnie zimno. Byłam okropnie głodna. Postanowiłam wyjść. Lało jak z cebra! Byłam cała przemoczona! Nagle ujrzałam, że przede mną leży talerzyk z pachnącym, różowym, mielonym mięskiem. Zjadłam to wszystko. I zaczęło palić mnie w brzuchu. Trochę źle widziałam. Zza rogiem domu leżała...mama!!! Ledwo się ruszała! Miała wydęty brzuch, była wygięta, z pyszczka lała jej się piana... zaczęłam płakać. Mama się odezwała.
- T-to...była...trutkaaaaa...- szepnęła i...zasnęła!
Nie obudziła się!!! I wtedy przyszli moi dawni ludzie. Zaczęli się głośno śmiać. A ja zaczęłam uciekać. Ale śmiech nie oddalał się. Chyba za mną leciał. I śmiali się i śmiali... A ja traciłam równowagę. Upadłam. Zatrułam się! A nade mną latały głowy moich dawnych ludzi i się śmiały!
I wtedy się obudziłam. Był to okropny koszmar. Rozejrzałam się. Chciałam się upewnić, czy jestem napewno w domu. Nade mną stała Ola. To ona mnie obudziła. Wyglądała na zmartwioną.
- Miałczałaś i wyłaś przez sen- powiedziała.
Polożyłam się z powrotem. Ola mnie głaskała. Uspokoiłam się. Przekonywałam siebie w duchy, że był to tylko koszmar i nigdy nie wrócę na wieś. Znowu usnęła. Tym razem śniło mi się lato. Byłam na łące. A obok mnie Ola i babcia. I razem jadłyśmy zimne, pyszne szprotki.
c.d.n.
Obrazek
"Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu" Michał Bułhakow "Mistrz i Małgorzata" rozdział 24

Lattusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Od: Nie paź 20, 2013 9:17

Post » Nie kwi 13, 2014 17:35 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

Ta część też mi się podobała. Obrazek
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Nie kwi 13, 2014 17:51 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

Bidulka maleńka! Ale tym razem się Babcia nie popisała!
Lattusia pisze:Ale Ola mówiła, że im wcześniej wykryje się chorobę, tym większe szanse na wyleczenie.
Ola miała rację!
A u weterynarza żaden wstyd z takim kotem. Mogła prawdę powiedzieć - że kot zabiedzony, bo zabrany złym ludziom.

Czekam na c.d. Buziaki :wink:

Dellarine

 
Posty: 71
Od: Pt kwi 04, 2014 0:55

Post » Nie kwi 13, 2014 17:54 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

Czy ten koszmarny sen o mamie Latte na pewno był tylko koszmarnym snem? :strach:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon kwi 14, 2014 16:34 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

Nie bój się, MaryLux, to tylko sen. Po prostu jednego razu nad ranem mała tak miauczała przez sen i ruszała łapami, że chyba śniło jej się coś złego. I ją obudziłam.
No wiem, że weterynarzowi można wytłumaczyć, ale babcia pewnie myśli, że wszyscy tylko patrzą jak obgadać innych :roll: Takie są babcie...
Na szczęście mamy u mnie super weterynarzy :1luvu: jeśli czytają-to pozdrawiam serdecznie!!!
PS. Mam na kontroli oczy Latte, drodzy państwo. Nie łzawią i nie ma zaczerwienienia. Dziękuję za wyleczenie mojej księżniczki!
Obrazek
"Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu" Michał Bułhakow "Mistrz i Małgorzata" rozdział 24

Lattusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Od: Nie paź 20, 2013 9:17

Post » Pon kwi 14, 2014 18:43 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

No i następna część :wink:

Minęło trochę czasu. Byłam teraz dobrze odżywiona i szczęśliwa. Szczególnie polubiłam comber jagnięcy i indyka. Ale oczywiście najlepsze z wszystkiego są RYBY!!! RYBY!!!! RYBY!!! Tuńczyk, łosoś, anchovy, szproty, sola, mintaj, dorsz... bardzo zasmakowały mi krewetki. Martwił mnie tylko mój brzuch i oczy. Pewnej soboty Ola powiedziała, że idziemy do weterynarza. Ale było to trochę podejrzane... Ola i babcia wsadziły mnie do...tej samej torby, w której do nich przyjechałam! Zaczęłam się wiercić i miauczeć. Pewnie chcieli mnie odwieźć z powrotem na wieś! Ale Ola nie jechała samochodem, jak moja dawna pani, kiedy mnie wiozła. Czyli, że idziemy do weterynarza. Ciekawe co poradzi. Szliśmy dość długo, potem Ola zeszła po schodach w dół, jakby do piwnicy. Potem otworzyła drewniane, ciemne drzwi. W środku było ciepło, czysto i pachniało...lekami. Nieprzyjemny zapach! Na ścianie były białe płytki, wisiały różne plakaty ze zwierzętami, cennik i reklamy karmy RC. Na stoliku leżało mnóstwo ulotek, gazetek i książek. I wszystkie o kotach, psach i gryzoniach. Czyli, że to naprawdę weterynarz. Ola usiadła na ławce, torbę ze mną postawiła obok siebie. Wzięła ze stolika parę ulotek i zaczęła czytać, rz za czas mówiąc do mnie, że nie ma się czego bać i nic się nie dzieje. Tak, jasne! Łatwo jej mówić! A jak się okaże, że to cos powaznego? Albo dostanę zastrzyk? Albo coś gorszego? Nagle coś strzeliło. Podskoczyłam ze strachu.
- Spokojnie!Nic się nie dzieje, tylko sprzątaczka śmieci jakieś wynosi- szepnęła Ola, chwilowo odrywając się od lektury o żywieniu kotów po sterylizacji.
Z gabinetu dobiegł nieprzyjemny jęk innego kota. Zaczęłam miauczeć. To ne weterynarz! Tutaj robi się kotom na paskudę! Krzywdę! Miau!!! Nie chcę tu być! Tu źle jest kotom, skoro tak krzyczą!
- Ej, spokojnie, bo nas wyproszą- mruknęła Ola.
Rozpięła nieco torbę i wsadziła do środka rękę. Jedną mnie głaskała, a drugą trzymła ulotkę.
Wtem z gabinetu wyszła nieco smutna kobieta, rzuciła obojętnie "do widzenia" i wyszła. Zaraz potem z tego samego pomieszczenia wyjrzała pani w okularach, o krótkich blond włosach i w białym fartuchu.
- Proszę- uśmiechnęła się.-Tamten kotek dostal tylko kroplowkę, a tak krzyczal.
Ola zapięła dobrze torbę i weszła do gabinetu, zamykając za sobą drzwi.
- Co się dzieję?- spytała troskliwie pani doktor.
- Kontrola. Oczka łzawią, czerwone. Wydaje mi się, że spojówki kotek ma chore- wyjaśniła Ola.
Postawiła moją torbę na stole z marmurowym blatem. Pani weterynarz usiadła za biurkiem i kliknęła parę razy w komputerze.
- Jaka rasa kotka?- spytała.
- Nierasowy...yyy...dachowiec- odparła Ola.
- Ile on ma?
- Cztery miesiące.
- Mhm...kolor futerka?
Tu Ola dumnie wyprężyła pierś i głośno:
- Rudy.
- Płeć?
Co znowu? Jaka pułedź? To ja mam pułedź?!
- Kotka.
Aa...więc o to chodziło!
- Ruda kotka?- apytała zdziwona pani weterynarz.
- Tak, ruda kotka. Też się dziwię.
- Sprawdzimy... Jak się nazywa?
- Latte.
- Jak nazwisko?- to pani doktor powiedziała dość cicho i Ola chyba usłyszała "Jak się nazywa?", bo odparła:
- LATTE!
- Ale jak pani nazwisko!- powtórzyła lekarka.
- Aaaaa....-uśmiechnęła się Ola i podała nazwisko.
- Anna? -zapytała pani doktor.
- Nie, Anna to moja siostra. Proszę Kazimiera wpisać.
Babcia Oli tak ma na imię? Nie przyznawała mi się nigdy!
- Proszę- zachęciła weterynarz, wstając za biurka.
Ola wyjęła mnie z torby i postawiła na stole. Nadal mnie trzymała. Gabinet był interesujący. Nyło tam wiele ciekawych urządzeń. Było dużo szafek i monitor do rentgena, i zegar, i monitory, i pudełka z igłami, stzrykawkami, lekami, tabletkami, i nożyczki, i ręczniki papierowe, i dużo, dużo fiolek z różnymi etykietami. Pani doktor opłukała ręce czystą wodą i zajrzała pod mój ogon. Czy oni się uwzięli, czy co?!
- Kotka. Rzeczywiście kotka!- stwierdziła, lekko zdziwiona.
Zważyła mnie. Ważyłam niecałe pół kilo.
- Kotek ze schroniska?- spytała pani doktor.
- Nie. W sumie to od...rodziny. Ze wsi. Wie pani jak to na wsi, nie? Rodzą się małe, byle co da im się do jedzenia, nie dba się- i Ola o wszytskim jej opowiedziała.
O dosłownie WSZYSTKIM! Nawet o polewaniu z węża i dawaniu mi Spaghetti. Pani doktor obejrzała moje oczy.
- Zapalenie spojówek, spowodowane przez koci katar. Zostanie jej ślad do końca życia...można wujkowi i cioci podziękować... No i chyba ma robaki. Odrobaczamy- zadecydowała.
c.d.n.
Obrazek
"Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu" Michał Bułhakow "Mistrz i Małgorzata" rozdział 24

Lattusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Od: Nie paź 20, 2013 9:17

Post » Pon kwi 14, 2014 19:14 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

Latte, koffam Twoje opowieści. I uff, jak dobrze, że sen o mamie to tylko sen

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto kwi 15, 2014 19:21 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

Latte. Ja cię koffam okropecznie. I cię rozumię. Ja też byłam głodna okropecznie i zmarzła i chorutka. Ale ja nie pamiętam, co było wcześniej. Zapomniłam. Pamiętam, że mię moja Duzia znajdnęła przy śmiotniku i zabrała do domciu. Ale Duzia mówi, że pamiętam, że mię było źle, bo się bojam - brania na rączki, szypkich ruchów i ludziów.
A ty też się bojasz?
Mała Ciorna Carmen
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35088
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto kwi 15, 2014 21:58 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

cztery miesiące i pół kilo kota................ :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: mój Boże, jej życie byłoby krótkie i pełne bólu :cry:
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21754
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 16, 2014 18:37 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

Nie, nie boje sie, bo wiem że moim Dużym mogę ufać, a nie tak jak tym poprzednim. Boje się tylko u weterynarza, bo to takie straszne. Latte
Obrazek
"Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu" Michał Bułhakow "Mistrz i Małgorzata" rozdział 24

Lattusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Od: Nie paź 20, 2013 9:17


Post » Śro kwi 16, 2014 21:09 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

I kolejna część :wink:

- Kiedy szczepienie?- zapytała Ola.
- Najpierw wyleczyć kotka, potem szczepić. Zrobimy jej jeszcze badania krwi, na wszelki wypadek. Jest w dość kiepskim stanie. Przydadzą jej się witaminy i substancje odżywcze.
- W kiepskim stanie? Ciekawe co by pani powiedziała trzy tygodnie temu, gdy do nas przyjechała- pokiwała głową Ola.
- Proszę ją chwycić, o tak- pokazała pani doktor.
Potem wyjęła taką małą, warczącą rzecz. Okazało się, że to maszynka do golenia futerka. Zrobiono mi małą łysinkę. A potem...wbili tam igłę!!! Straszne!!! A potem pani weterynarz pociągła a taki dziwny spust na strzykawce i nabrało się tam...trochę mojej krwi! Kradli mi krew, kradzieje! Po co ta krew? Po co?! A później zakropiono mi oczy. Bałam się odrobaczania. Czy to boli? Okazalo się jednak, że to nic wielkiego. Byla to po prostu dość smaczna pasta, dzięki której mój brzuch mial zmięknąć i nie by wydęty. I miały zniknąć robaki. Ola wsadziła mnie z powrotem do torby. A pani doktor wypisała receptę na leki. Powiedziała też, że bezwzględnie musze zostać w domu i się kurować.
- Żartuje pani? Miałabym kota na samopas wypuszczać?- zdziwiła się Ola.
- Nie wychodzi, tak?
- Nie wychodzi i nie będzie wychodzić. Zbyt niebezpieczne...
Ola zapłaciła za usługę, schowała receptę, wysłuchala rad pani doktor o tym, że mam jeść ile chce, suche mogę mieć cały czas w misce, że muszę się podciągnąć, bo żebra sterczą i niedowaga, że chyba mam...przepuklinę głodową 8O ! Potem wyszlimy. Na dworze było ciemno. Siedzieliśmy w gabinecie dość długo. znowu płakałam. A jeśli Oli nie chce się mnie leczyć? Jeśli mnie gdzieś po drodze wypuśći? Ale ona powtarzała raz za czas: "Cicho bądź! Nie bój się! Idziemy do domu!"
Uspokoiłam się dopiero gdy weszliśmy do klatki schodowej. Ola weszła do domu i rozpięła torbę. Wyskoczyłam czym prędzej i schowałam się za fotelem. Musialam zlizać z siebie ten okropny zapach weterynarza.
- I co?- spytała babcia.
- Te krople do wykupienia, pobrała jej krew, odrobaczyła, do kontroli za tydzień, suche ma mieć w misce, ma robaki i niedowagę- wyjaśniła Ola.
- Ile wzięli?
- Ee..70 złoych.
- Czyli nie jest tak źle?
- Nie... na aż tak źle, prawda, moja księżniczko?- Ola weszła za fotel i wyciągła mnie z tamtąd.
Otowrzyła saszetkę Princess z tuńczykiem, kurczakiem i ryżem i nalożyła na moją miseczkę. Wspaniała kolacja!
c.d.n.
Obrazek
"Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu" Michał Bułhakow "Mistrz i Małgorzata" rozdział 24

Lattusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Od: Nie paź 20, 2013 9:17

Post » Czw kwi 17, 2014 19:27 Re: "Pamiętniki rudej kulki"-czyli pisane kocią łapką...

:1luvu: :1luvu: :1luvu:
Lattusiu, a ta szasetka to dobra była?
Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: lucjan123 i 25 gości