Kochane
Bardzo nie lubię takich sytuacji jak coś jest umówione, zaplanowane lub człowiek sam nie wie co ma począć z daną sprawą
Rano oczko Tofisia było zdecydowanie lepsze niż wczoraj. Cały czas zastanawiałam się czy jest sens go ciągnąć i stresować. Miałam mieszane uczucia.
Do pracy nie poszłam bo wizyta umówiona na 13:40.
Przemyłam mu o 11 i było ładne, nie łzawiło.
Postanowiłam zaczekać do 12 i dzwonić do wetki jak przyjdzie do kliniki.
Tak tez zrobiłam. Wetka stwierdziła, że jak praktycznie jest ładnie i nic nie łzawi to szarpanie go jest niewskazane tym bardziej jak odporność nie taka wysoka, kot białaczkowy, stres niewskazany.
Mam obserwować, to mogło być zwykłe zaprószenie żwirkiem czy wpadła mu sierść i potarł albo nadkażenie kk. Jak by coś się działo to mam przyjechać i da mu Pani wet krople.
Dzwoniłam też w innej sprawie kupkowej
Po wieczornym Rubenalu było ok, ale o 4:15 nad ranem była luźna kupa.
Doszłyśmy do wniosku z wetką, że mimo wszystko Rubenal będzie jadła nadal. Jak kupki nie ustąpią po 2 - 3 dniach odstawiamy i spróbujemy z innym lekiem. Możliwe organizm musi się przyzwyczaić. Tym bardziej, że te kupki sa dość dziwne. Nie jest to typowe rozwolnienie.
Obserwujemy i oczko i kupkę
W sumie dzień straciłam ale co tam kot ważniejszy.
Popieram podejście wetki w 100% po co Tofisia stresować. Jak nie musi jechać lepiej żeby siedział w domku
