ab. pisze:Oj biedactwo, to nie musi być od razu białaczka.
Wiem, że nie musi. Ale Mefisto to moje 'pierwsze dziecko', do tego idealne w swojej niedoskonałości (ma kilka wad, które dla większości ludzi byłyby problemem a mi się zawsze marzył taki kot) i jestem przewrażliwiona na jego punkcie. Perspektywa, że mógłby się zarazić mnie przeraża.
Jutro wypytam dokładnie wetów i chyba będziemy robić testy w kierunku FeLV i FIV.
A Mocca po lekach ma się o wiele lepiej. Gorączka spadła a apetyt baaardzo wzrósł. Skusiła się nawet na barfa. Mefisto zostawił troszkę swojej porcji a ona sama z siebie podeszła do miski i jadła. Strasznie niezdarnie idzie jej gryzienie większych kawałków mięsa ale trening czyni mistrza - za jakiś czas będzie sobie na pewno lepiej radziła
Nie mogę się przestać nią zachwycać. Jest tak pogodnym, rozbrykanym dzieciakiem i jednocześnie cudną, mruczącą przylepą ♥
W ogóle oba koty zrobiły furorę u naszej wetki. Mefistem zachwycają się (mamy dwóch wetów w naszej lecznicy) od dawna, nie mogli uwierzyć jak pięknie i szybko rośnie (od dłuższego czasu jest duży jak na swój wiek a gdy do mnie trafił miał ledwo 490 gramów) i dzisiaj wetka znowu się dziwiła. A umaszczenie młodej strasznie się spodobało
