Dzisiaj troszkę pokaszlała, ale to w sumie kilka kaszlnięć na całe trzy dni. Już się całkiem oswoiliśmy, pieski straszne nie są, w nocy spała ze mną i TŻ bo odkładana do drapakowej budki zaraz wracała. ;D Jutro do weta, mam nadzieję że będzie dobrze, musi być, bo jesteśmy już wszyscy zakochani w niej z wzajemnością. Z resztą, mój wet wyciągnął młodego z drogi na tęczowy most po poważnym zatruciu. Nie mogę nie sądzić że wyleczy naszą Asztarkę.
Kuwetka ogarnięta, jak zsikała się na szafę to postawiłam kuwetę w to samo miejsce i zrozumiała że to tam się załatwia potrzeby. Poniekąd mądra dziewczyna, tam psy nie rozniosą mi żwirku na cały dom.
