


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Pt lis 10, 2006 17:23 viewtopic.php?f=46&t=50796&p=1927233#p1927233Dziś pojawił się wątek - Kot a pies zalety posiadania kota nad psem Mruczusia mam od 6 lat, od pierwszych chwil został kotem-turystą, wszędzie z nami jeździ z wyjątkiem całkiem krótkich wyjazdów i jeśli ocenimy że podróż nie będzie dla niego za długa.
Rok temu doszliśmy do wniosku że jeszcze nam kogoś w rodzinie brakuje. Mruczuś jest bardzo niezależny, na dłuższy spacer nie pójdzie, w domu gdzieś znika, możemy go wołać i wołać a on i tak chodzi własnymi ścieżkami - i tak dojrzeliśmy do zainteresowania się psem zwłaszcza że mąż przez wiele lat miał psa.
Od połowy stycznia jest z nami też Choculka - wzięta ze schroniska - akurat ja nie mogę krytykować ani jednego ani drugiego bo jednakowo kocham obydwoje swoich ulubieńców jakże inne...
_________________Wizyty i spacery
Nasz łobuziak-włóczykij korzystając z tego że mieszkamy nisko a wyjście na podwórko przeważnie jest otwarte uwielbia spacery po naszym i okolicznych podwórkach otoczonych ze wszystkich stron budynkami. Często niestety taki spacer kończy się oczekiwaniem pod naszym samochodem albo w ogródku sąsiadki na nasz powrót do domu bo w kilku miejscach jest tylko zakratowany wyjazd na ulicę a dla niego to żadna przeszkoda. Czasem zauważy go wcześniej jakaś zaprzyjaźniona sąsiadka, czasem wita mnie na schodach podbiegający szybko z głośnym miauczeniem ocierający się mój własny kocurek, czasem leży pod drzwiami na wycieraczce i czeka na otwarcie drzwi. Nauczył naszych sąsiadów że jeśli nie skutkuje jego miaucząca prośba trzeba nacisnąć nasz dzwonek...
W ciągu dnia zdarza się że składa wizyty naszym różnym sąsiadom. Kiedyś przestraszył sąsiada mieszkającego piętro wyżej – sąsiad pomyślał że po jego mieszkaniu biega szczur a nikt w domu wcale na to nie reaguje..
Okazało się że to tylko nasz Mruczuś składał wizytę jego suczce o wielkości kota, z którą zawsze jest powitanie nosek-nosek i wzajemne ocieranie...
Wt cze 04, 2013 18:27kussad pisze: http://www.youtube.com/watch?v=YMw8lsfOxzU
273 316- Coś jest nie tak... oprócz tego, że coraz rzadziej aktualizacja... czyżby nagle wszyscy przestali to oglądać
Wt cze 04, 2013 16:16 viewtopic.php?f=8&t=153606&start=90#p9875509kussad pisze:273 727 - wynik drgnął a filmik faktycznie często mi się zawiesza! Ups... zapomniałam wyłączyć dźwięk i ryknęło a obok pracuje TZ i sprawdza klasówki![]()
Przez okno obserwowałyśmy jak po ulicy płynie rzeka…. A ja musiałam o konkretnej porze dojechać do domu bo dziś był przegląd instalacji gazowej a Mąż we wtorki bardzo późno wraca z pracy i sucia na mnie i wysadzenie czeka od rana…kussad pisze:Radzę zabrać bardzo porządny płaszczyk, pelerynę i co tam jeszcze masz... parasol połamie się natychmiast!
Od kilku dni jest tendencja do burzy albo gwałtownych opadów właśnie popołudniu - tak jak w tej chwili gdy spieszę się do domu ale nie odważyłam się wyjść z biura
Bardzo dziękuję! A gdyby ktoś jeszcze miał ochotę polubić, to proszę klikać TU linki -
1 KROK - KILKAMY PONIŻSZY LINK I "LUBIĘ" POD ZDJĘCIEM (W ALBUMIE KONKURSU)
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theater
2 KROK - KLIKAMY PONIŻSZY LINK I "LUBIĘ" STRONĘ KONKURSU
https://www.facebook.com/pages/Gomaa-Fa ... 4975202315
UWAGA!!! POLICZONE BĘDĄ TYLKO GŁOSY OSÓB, KTÓRE POLUBIŁY STRONĘ KONKURSU!!! OBYDWA KROKI SĄ NIEZBĘDNE!!!
Sara44 pisze:Witam barbarados sąsiadka przyszła do mnie żebym jej pomogła szukać kota bo jej zaginął możecie coś doradzić?
Lidka pisze:Przede wszystkim wszystkie miejsca trudno dostępne w najbliższej okolicy.
Zaglądajcie w najbardziej nieprawdopodobne dziury, świećcie latarką.
Piwnice i góry schodów.
Jeśli ma drugiego kota to wziąć go na smyczce na spacer. Najlepiej, żeby przy tym miauczał.
Bo kot jest na maxa wystraszony i może nie wyjść nawet na wołanie opiekuna. U nas tak właśnie było.
Chodziliśmy koło Duśki pierdylion razy a ona nawet nie miauknęła.
A nawet jak już ja zlokalizowaliśmy w piwnicznym okienku to nie dała się wyciągnąć zza krat. Dopiero Tuptuś na smyczce ją ośmielił i przestała się usztywniać.
Lidka pisze:Wieczorem albo w nocy trzeba też pochodzić.
I naprawdę w mysie dziury zaglądać.
Duśka jedna noc spędziła na zewnątrz.
Usłyszałam ją w nocy gdzieś koło drugiej. Zawołałam przez okno, potem pobiegłam ale uciekła. Mimo, że był spokój. Dopiero późnym popołudniem następnego dnia dała się złapać. Była w naszym bloku ale w sąsiedniej klatce. Konkretnie w okienku piwnicznym sąsiedniej klatki. Chodziliśmy wokół naprawdę wiele razy. Ani nie miauknęła. Dopiero kiedy słońce oświetliło jej oko zobaczyłam ja przypadkiem.
Dlatego mówię, żeby świecić, bo może wciśnięta w kąt czekać niewidoczna. A w oczach światło się odbije.
Bondzio był wciśnięty tak pod schody, że musiałam się wczołgać, żeby go zobaczyć. Ale jego usłyszałam. Wyszłam z puszką z chrupkami i grzechotałam. Usłyszałam tylko stękniecie takie a potem wczołgałam się pod te schody.
Tyle moich doświadczeń i oby już nigdy inne mi się nie zdarzyły
Użytkownicy przeglądający ten dział: Animus i 468 gości