» Nie mar 31, 2013 17:18
Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli
nie zrozum mnie zle... nie chce, bys myslala, ze to jakis przytyk czy cos w tym stylu...
dziwie sie, ze zdecydowalas sie trzymac prochy swojego kociego przyjaciela w domu... Ja bym nie potrafila. Nie chodzi mi tu o to, ze to moze byc odebrane jako profanacja-bo z takimi opiniami tez sie kiedys spotkalam, choc to dotyczylo prochow czlowieka. Nie chodzi mi tez o zadne wzgledy religijne czy cos w ten desen. Poprostu uwazam, ze zarowno czlowiek jak i zwierze powinni po smieci spoczac w grobie, uwazam, ze dopiero wowczas dusza zmarlego jest w stanie zaznac spokoju i dopiero wtedy moze spokojnie przejsc na druga strone, bo po tej stronie moim zdaniem sie meczy, usilnie poszukujac ciala w ktorym zyla.
Poza tym uwazam, ze to rozdrapywanie rany. Ja nie chcialabym nigdy trzymac niczyich prochow w domu, nawet ukochanego zwierzaka, bo to by mnie dolowalo jeszcze bardziej. Bolalo by jeszcze bardziej i za kazdym razem, jakbym na urne z prochami patrzyla przypominalabym sobie cierpienie ukochanej istoty i moje cierpienie, kiedy patrzylam bezradnie na jego cierpienie majac swiadomosc, ze nie moge zrobic nic, ze nie moge wziac tego cierpienia na siebie...
Poza tym mysle tez, ze Twoj Kot chcialby, bys przygarnela jakiegos innego zwierzaka, ktory potrzebuje pomocy, by chociaz mial szanse na te pomoc, tak jak szanse mial on sam dzieki Tobie. Whiskiemu nie udalo Ci sie pomoc, nie udalo Ci sie go uratowac, bo choroba okazala sie bezlitosna tym razem. Ale moze gdzies obok, moze nawet o tym nie wiesz, jest jakis kot, ktory choruje, ale nie jest ta choroba jeszcze tak powazna, jeszcze da sie cos zrobic, tylko on potrzebuje szansy, tylko chce by ktos go zauwazyl. Whiskey na pewno chcialby, bys temu kotu pomogla tak, jak chcialas pomoc jemu.
Dla mnie trzymanie w domu prochow Whiskiego to zamkniecie sie calkowicie na milosc do innego kota, zamkniecie sie na cierpienie innego kota, ktoremu moglabys pomoc tak, jak chcialas pomoc swojemu przyjacielowi.
Nie, nie potepiam Cie za to, staram sie zrozumiec powody, ktore Toba kierowaly, szanuje to, choc sama nie podjelabym takiej decyzji.
Osobiscie wolalabym np jakis oltarzyk ze zdjeciami kiciusia. To dla mnie osobiscie byloby lepsze, wtedy czulabym, jakby ten kot naprawde tu wciaz byl, albo tylko powiedzmy "wyjechal na dluzsze wakacje ale wroci".
Wiem, ze decyzja o eutanazji byla cholernie ciezka. Sprobuj jednak pomyslec o tym w ten sposob, ze to najlepsze, co moglas dla ukochanego kotka zrobic, ze to tez byl z Twojej strony dowod wielkiej do Niego milosci. Zwlaszcza, ze pozwolilas Mu odejsc w domu, ze do konca z Nim bylas, do samego konca. To na pewno dla Niego bylo bardzo wazne.