Gibutkowa, to nie to.
Paciek miał wcześniej uszkodzone nerki - w ok. 60% działały. Po chorobie jeszcze w Wawie, gdzie ledwo przeżył. Cały czas był regularnie badany i był na renalu.
Paciek sika na łózko, bo wie, że mu wolno, bo nie ma postawionej granicy - tu jest moja wina. Bo pozwoliłam mu na wszystko.
Poważnie, to problem chyba naprawdę leży w psychice Paćka - to pokładanie się.
Paciek uwielbia być w centrum uwagi. W domu poświęcam mu tyle czasu ile mogę, absolutnie nie zaniedbuję go. Jednak w lecznicy jest stały skład kroplówkowo-ratowniczy, który już przez kilka dni poznałam. Każdy wie, że Paćka niosę, więc trzeba podłożyć podkład, pogłaskać, podtrzymać pyśka czy zadek...
Jemu się to strasznie podoba i dlatego stara się być bardziej chory niż jest. Bo skupia uwagę ogólu. Jest głaskany, prztulany, całowany, bo i to ma miejsce, nie mam pęcherza z żelaza, czy z gumy, więc czasem musze lecieć do pizzerii, wtedy opiekę przejmują inni właściciele "kroplówkowców" .. i jak tylko podniesie pyśka, to lecą z pocieszaniem Paćka, że 'mamusia" zaraz wróci..
On bardzo stara się wzbudzić uwagę..
Zadzwonię do Tomka, może zna fajnego behawiorystę. Chociażby mailowo-opisowo-zdjęciowego. O behawioryście na miejscu nawet nie śmiem marzyć

. Dzięki za pomysł
