Wróciłam byłam!

Ale było zaje... fajnie!

Później wrzucę jakieś zdjęcia. A na razie wam powiem, że super się wszystko udało. Pierwszego dnia zaliczyłyśmy Krupówki i Gubałówkę, a wieczorem były posiady przy kominku i smażenie kiełbachy

. W sobotę od rana termy - do 15, potem dobry obiad w karcmie, a potem kulig. Kulig był saniami czteroosobowymi, ciągniętymi przez kunia, bo nasypało ze hej!

Z pochodniami my saneckami pomykali hej! Do boru my zajechali, ognisko rozpalone czekało - upiekliśmy kiełbachy, popiliśmy grzańca i nazad.

Znowu do późna przy kominku posiady. W niedzielę rano pożegnanie żurkiem góralskim i pojechałyśmy do Białki Tatrzańskiej, gdzie dzieciaki specjalnym wyciągiem na górkę wciągane były i z tej górki na oponach zasuwały

No i na dupolotach też trochę. Skutery sobie odpuściłyśmy, bo doszłyśmy do wniosku, że młode za młode są. Suuupeeer było!!!
