
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
zabers pisze:Dobra, przyznam się.Najpierw wprowadzenie. Nasza pierwsza kotka-Kulka trafiła do nas z dnia na dzień. Chuda koszmarnie i chora na wszystko. Byłam z kotów zielona jak ogórek (do tego stopnia, że następnego dnia kupiłam sobie książeczkę dla dzieci-coś jak "Kot dla opornych", w której była "instrukcja obsługi" w obrazkach - jak się trzyma kota, żeby mu było wygodnie, jak się czesze, jak rozpoznać dziewczynkę i chłopca i takie tam). Pobiegłam z nią od razu do weta i potem leczyłam prawie 3 miesiące. I pewnego dnia... wyczułam na jej brzuszku dziwny guziołek. Oblał mnie zimny pot, zapakowałam Kuleczkę do transportera, pobiegłam do weta i z przerażeniem obwieściłam mu, że kotu "coś" wyrosło na brzuszku i to na pewno jest coś strasznego. Lekarz spokojnie obejrzał Kuleczkę, potem pokazał mi pozostałe "cosie" i równie spokojnie objaśnił, że to ... cycuszki.
(dodam, że w dziecięcej książeczce NIC o tym nie było, a ja w panice, oczywiście, podejrzewałam wszystko, co najgorsze)
Podejrzewam, że też miał niezły ubaw.
zabers pisze:A gdybyś mnie widziała w księgarni jak kupowałam książeczkę (twarde, grube kartki - takie dla przedszkolaków) w kształcie głowy kota, którą potem studiowałam zawzięcie...
dalia pisze:kolejny hicior![]()
wet musial miec ubaw po pachy
Ciepła pisze:zabers ja tam zawsze korzystam z porad forumowiczow,
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 24 gości