zunia pisze:Ucałuj Pączusia i Grzywusia, nie dziwie się że Grzywuś zazdrosny, całkowicie go usprawiedliwiam.
Jasne.
Jak Grzywuś potrzebował pomocy to reszta Towarzystwa musiała ustąpić mu miejsca, powściągnąć emocje i zaakceptować nowego domownika.
A jak już Grzywuś się zreaktywował, okrzepł to teraz pacyfikuje bardziej od siebie potrzebujących
Nie popisali się razem z Mietkiem przy okazji Feliksa co akurat łatwiej mi było zrozumieć bo to dorosły, pełnojajeczny (wtedy) kot.
Ale żeby tłuc takiego malucha
BTW - przy okazji wczorajszego przeglądu technicznego okazało się, że Fisz to wcale nie jest taki
cienkibolek.
Waży 1,2 kg.
Mikry mi się wydawał w odniesieniu do pozostałych.
Co do całowania Pączusia, to chwilowo jesteśmy na dystans.
Wczoraj o mało co nie oberwałam od niego po pysku
O ile w ciągu dnia Pączek jest jakby bardziej kontaktowy o tyle wieczorem robi się z jakiegoś powodu okropnie "marudny". Zwłaszcza kiedy idziemy spać.
Koniecznie musi się na mnie uwalić, paszcza w paszczę i reaguje złością na każdy mój ruch, nie mówiąc już o próbie "przełożenia" go w inne miejsce.
No trudno mi wytrzymać na dłuższą metę w charakterze kociego materaca.
Ja wiem, że muszę mu rekompensować te wszystkie przykrości, których doświadcza z moich rąk ale odnoszę wrażenie, że on się trochę rozpuścił przez to chorowanie.
Chyba w ramach odwetu za niegodne potraktowanie zakichał mi w nocy pościel, ściany, podłogę, lampę, komodę. A że pękło mu przy tym naczynko w nosie - rano miałam obrazek typu "krwawa jatka" czy inna "masakra piłą mechaniczną"...