Wbrew dosc powszechnej opinii ze to niemozliwe postanowilam nauczyc czegos Bazylego, a mianowicie na tapete wszedl savoir vivre w jadalni. Juz kiedys o tym pisalam ale wtedy to byly poczatki i poszukiwanie metody szczegolnie na utrwalenie tego czego sie Bazyli nauczyl bo ze wiedzial o co chodzi to bylam pewna. Tylko jakos tak mu sie zaraz zapominalo. Nie nie nie mialam zamiaru dawac mu sztuccow lub paleczek czy wiazac sciereczki pod broda ale no jak mozna dame przeganiac od michy w dodatku udajac nagle i absolutnie niezbedne do zycia zainteresowanie jej ogonem.
Bazyli po wciagnieciu swojego zarelka na odkurzacz natychmiast wlaczal swinski trucht (nie powiem z gracja baletnicy to robi) do Milki ktora jak na dame przystalo jedzenie smakuje i delektuje sie wiec troche czasu jej przy misce schodzi. A ja jak ten cerber kwitne nad nia co by w spokoju zjadla. Najpierw bylo oddalanie misek od siebie w koncu Milka jadla juz w pokoju (przynajmniej moglam sobie klapnac na foteliku), ale gdzie tam trucht przeszedl w galopik i czas znalezienia sie przy Milcianej misce byl taki sam jak nie krotszy.
Wlasciwie odnodsze wrazenie ze Bazylemu jest wszystko jedno co jest podawane bo i tak przy takim tempie wrzucania jedzenia w siebie nie ma szans na poczucie co dostal moze nastepnym razem nie bede juz tak dokladnie ogladac smakow kocich puszek w sklepie tylko zgarne zamaszystym ruchem to co z brzegu, no bo po co sie wysilac. Milka wlasciwie tylko jeden smak troche oprotestowuje a jest to sadynki z krabem i krewetkami. Jedzenie tego odbywa sie wtedy na zasadzie podchodze powacham dziabne i ide sobie pomstujac glosno i tak powtarzamy to w kolko. Tak wiec smaku tego juz nie kupujemy a to co bylo wykonczyl rudy odkurzacz jak sie domyslacie bez zadnych protestow.
Ale wracajac do sedna najpierw wpadlam na to ze rzuce sobie podusie na podloge i postawie miski po lewej Milke a po prawej Bazylego. Jak tylko probowal po mnie przejsc do Milki to odsuwalam go z powrotem dzieki czemu na jednym ramieniu niezly biceps mi sie wyrabial. Ale do czasu az wpadl na pomysl zeby obejsc dookola i wejsc do kuchni drugim wejsciem. I tak nawzajem probowalismy sie przechytrzyc ale jak juz zaczal zalapywac o co mi chodzi pojawily sie smakolyki, ktore okazalo sie ze oprocz wlasciwosci tuczenia kota maja jeszcze te cudna zalete wyjatkowo skutecznie i szybko przecieraja szlaki myslowe.
Teraz Bazyli konczy swoja miche co prawda wlacza trucht ale kladzie sie i czeka az Milka skonczy malo tego nawet jak ona skonczy a mnie nie ma bo juz nie strozuje nad michami to nadal lezy i czeka. Nie ma juz ciasteczek ale zawsze trzy grulki suchego dostanie. Zdaje sobie sprawe ze przedluzanie czekania skonczy sie tak ze w koncu pokusa wygra wiec nie wystawiam jego cierpliwosci na zbytnie pokuszenie.
No dumna jestem z chlopaka no
Chwala mnie chwala, wszystko slyszalem
