» Pon kwi 13, 2009 8:50
Dostalam ciasto,takie jakie uwielbiam,z masa budyniowa.Przezornie,bo kraza sepy- zlodzieje odlozylam na szafke,dosyc wysoko.Ale rzeczywistosc znowu wziela gore.Po powrocie do domu jeszcze nic nie zapowiadalo katastrofy.Przywitalam sie ,wymizialam cale towarzystwo,ale dzwonek alarmowy odezwal sie w momencie,kiedy nie objawil sie Wladca Zywiolow Guidencjusz.On do witania przy drzwiach zawsze pierwszy.Wchodze dalej i ....serce mi stanelo,mozg przez chwile nie pracowal,oniemialam,zastanawiajac sie ,czy plakac czy pasc ze smiechu.Na tej dosc wysokiej ,wg. mnie nie do zdobycia szafce ,siedzi Guid-nie Guid-poznalam po ksztaltach,ale kolor sie nie zgadza.Dopiero po chwili zaskoczylam,ze jego kolory to nie on sam tylko ....masa budyniowa.Pudding Guido siedzial sobie wygodnie w ciescie,a jakze,w foremce,caly uwalany trzema kolorami budyniu i z mina pokerzysty-szulera leniwie,przymykajac oczy z radosci ,zlizywal z siebie kolejne packi budyniu.Zeby tego bylo malo okazalo sie,ze Kochajacy Braci Guidul podzielil sie z kuzynami ,wyrzucajac czesciowo zawartosc foremki na podloge.Tropiciel sladow moglby sie wiele nauczyc.Kot-Demolka Gidel dokonczyl zjadanie i sfrunal na podloge z gracja dojrzalej klapsy,rozbryzgujac resztki budyniu w tych nielicznych miejscach,gdzie go jeszcze nie bylo,nawolujac radosnie zblizal sie z zamiarem poocierania o nogi.Ja jestem odporna,do tego bylam ubrana niewyjsciowo,ale moja tesciowa,w odswietnej kiecce uciekla w poplochu przed Budyniowym Potworem,zdazyla jeszcze pisnac przez ramie,ze poczeka na zewnatrz,az go nie doprowadze do stanu przypominajacego kota.Juz po wszystkim,wieczorem,zaczelam sie zastanawiac jak on,Antytalent Gimnastyczny,Brzydzacy sie Wysilkiem Fizycznym Gizd wlazl tak wysoko.I juz wiem,Pan Grzywka mi pokazal,oczywiscie mimowolnie,nie zakapowal bynajmniej.I tak runela moja naiwna wiara ,ze w moim domu sa jeszcze bezpieczne miejsca.Nastepny chyba bedzie zyrandol.