Znowu minęło tyle miesięcy od kiedy tutaj pisałam, że oczywiście swojego własnego wątku nie mogłam znaleźć
Materia nie lubi pustki i właśnie dzisiaj przywlokłam do mamy niedużą prawie białą panienkę
A skąd? Oczywiście spod mojej pracy
KIlka tygodni temu u naszych dokarmianych dziczków ( no nie takie już dziczki, bo przy jedzeniu nawet można je pogłaskać) pojawiło się małe kocię, takie może z 5-6 miesięcy. Oczywiście oswojone i mruczące, dające się bez problemu w ręce złapać. Ewidentnie pewnie w domu wychowane i nam podrzucone - jak pól mojego domowego stada
Trzymała się niby z naszymi pracowymi kotami, ale z dnia na dzień widać było jak białe futerko robi się szare, jak małe lata po całym terenie i usiłuje chyba skończyć z sobą. Niczego się nie bała, ani młodzieży, ani psów, ani ciągników, ani samochodów i kombajnów, które tonami jeżdżą obok naszej szkoły. Bo nie tylko to, że szkoła rolnicza i uczniowie się uczą obsługiwać takie maszyny, to obok jest duże gospodarstwo mleczne i tam też wiele maszyn rolniczych mają. Co chwilę ktoś przychodził i mówił, że o mało tego białego kotka nie przejechał.
Wahałam się cały czas, bo u mnie w domu 6,5 sztuki kota mieszka, u mojej mamy 2 kocice, kociolubni znajomi ( a mało ich cholernie tutaj) zakoceni. No i jeszcze za 2 miesiące przeprowadzka prawie o 300 kilometrów. Normalnie załamka, a ja o małej nie mogłam zapomnieć - takie z niej małe białe durne kocie dziecko, które nie jest nauczone życia na dworze.
Wczoraj wracałam z pracy, przed szkoła jest taki wielki plac, który służy jako wioskowy praking na wszystkie chyba maszyny rolnicze tego gsopodarstwa rolnego. Idę sobie w stronę przystanku i w pewnym momencie widzę, jak z boku stoi jakiś jeep, którego kierowca zbiera się do odjazdu, a pod nim na rozrzuconym na betonie sianku rodośnie tytła się, całe szczęśliwe toto białe kocię. Jak auto by ruszyło to od razu to małe byłoby rozjechane.
Zabrałam zaraz i zaniosłam do nas pod szkołę, a dzisiaj rano przyjechałam z kontenerkiem i zabrałam je i zawiozłam do mamy.
Na razie zupełnie nie wiem co zrobię z nią, ale przynajmniej mała jest już bezpiecznie i śpi sobie ( odsypie chyba bo od 10 godziny cały czas spi) w klateczce po naszym króliku.