Psotusiowy pamiętnik

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 23, 2008 15:31

Ineczko, wreszcie wesoły, letni wierszyk :) śliczny

Psotku, bardzo przyjemnie się czyta twój pamiętniczek :) mądry kocurek z Ciebie

annette88

 
Posty: 14574
Od: Nie lis 25, 2007 20:52
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Post » Śro cze 25, 2008 13:56

Słońce już Raka minęło
zakwitły kwiaty w ogrodzie
wianki z rumianków splecione
płyną po odrzańskiej wodzie

Lato z kwiatami nadbiegło
słońce swe blaski rozsiewa
kot nos z piwnicy wystawił
odwiedza kwiaty i drzewa

Chmury nadbiegły burzowe
ciężkie od kropel deszczowych
wichura grzmoty pogania
milkną na wietrze rozmowy

Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 25, 2008 14:03

Ineczko 8O 8O 8O
jak ty pięknie piszesz :wink: :wink: :wink:
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole

Post » Śro cze 25, 2008 16:40

śliczny wiersz.. ehh..

a co to odrzanska woda ?

Mela zdumiona

annette88

 
Posty: 14574
Od: Nie lis 25, 2007 20:52
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Post » Czw cze 26, 2008 9:34

Pigułka
Ja nawet lubiłam sytuacje, kiedy przychodzili do nas goście. Pańcia się wtedy ożywiała i przygotowywała różne pyszne rzeczy do jedzenia, a ja ustawiałam dekoracje. Ale robiłyśmy to tylko wtedy, kiedy obie lubiłyśmy naszych gości. Jeśli kogoś nie lubiłyśmy, to Pańcia dawała mu najwyżej herbatę. A poza tym wszyscy byliśmy dla takich gości grzeczni, ale też okropnie oziębli, żeby ich nie obrazić, ale jednak pokazać im, że mają do nas już więcej nie przychodzić – no, chyba, że się zmienią. I na ogół to działało.
Jeśli do kogoś to nie docierało, to Pańcia mu potem powtarzała po kilka razy, że w naszym domku nie jest mile widziany. Jeśli taka osoba starała się zmienić swoje zachowanie, to było wszystko w porządku i zgadzaliśmy się z nią spotykać. Ale jeśli nie, to mówiliśmy jej „pa pa” i już nigdy więcej nie zgadzaliśmy się na spotkania.
Szkoda tylko, że zawsze to Pańcia musiała mówić takie rzeczy, bo to na pewno nie było przyjemne dla nikogo, zwłaszcza dla niej. Tylko że ci goście na ogół nie rozumieli (lub udawali, że nie rozumieją) kociego języka, więc nie mogliśmy Pańci zastąpić.
Psotek
W końcu znów nadszedł ostatni dzień roku. Pańcia nam przypomniała, jak to wszystko się odbyło rok wcześniej. Aż trudno mi było uwierzyć, że już tyle czasu minęło i że znów żegnamy stary rok i witamy nowy. Pańcia pojechała do kościoła, żeby podziękować Panu Bogu za to, że przez cały ten rok mieszkaliśmy razem. I mówiła, że to było najlepsze, co ją mogło spotkać w życiu. Ja też byłem zadowolony z życia, więc powiedziałem Pańci, żeby w moim imieniu też podziękowała.
Pigułka
Po powrocie z kościoła Pańcia jak zwykle dała nam kolację. Potem poszła do swoich rodziców, żeby z nimi pożegnać stary rok. Jak dziwnie! Przecież poprzednio go Pańcia witała i mówiła, że jest nowy. A teraz on się zestarzał? Może rzeczywiście i on się zestarzał, skoro przez niego posiwiały wszystkie drzewa w okolicy i włosy Pańci?
Psotek
Tym razem Pańcia zapowiedziała, że wróci przed północą, czyli przed końcem roku. Nawet byłem z tego zadowolony, bo nie byłem pewny, jak Murcia zareaguje na te wszystkie petardy i hałasy. Ona sama tego nie była pewna, bo nawet nie wiedziała, co to są petardy. To miało być pierwsze pożegnanie z rokiem w jej życiu i trudno było przewidzieć, jak się będzie czuła.
Pigułka
Trochę mi było szkoda, że Murcia nie może witać nowego roku w swoim domku, tak jak my. Ale ona była nawet zadowolona, że jest z nami. I powiedziała, że jej niby-opiekunki na pewno by ją zostawiły samą w domu i poszły na zabawę, gdyby tylko były w domu. I siedziałaby w kącie, sama i zapłakana, a może i przerażona. A z nami jej było znacznie raźniej. No to się ucieszyłam, że ona się z nami tak dobrze czuje.
Psotek
Pańcia dotrzymała słowa i wróciła do domu jeszcze przed petardami i hałasem. Podobno u rodziców Pańci telewizor powiedział, że gdzieś tam już jest północ i zaczyna się nowy rok. No to oni uwierzyli i wypili jakiś śmieszny gazowany soczek, który nazywał się szampan, złożyli sobie życzenia noworoczne – i Pańcia wróciła do nas. A kiedy już przyszła prawdziwa północ, to na dworze zrobiło się głośno, jasno i trochę śmierdząco. Ci śmieszni ludzie robili tyle hałasu o to, że po prostu trochę zmienia się data!
Pigułka
Pańcia uprzedziła, że huku może być znacznie więcej niż poprzednio. A to wszystko przez to, że ten następny rok miał mieć numer 2000. I już nigdy w życiu nie spotkamy roku, którego numer by się zaczynał od 1. To pewnie w tym huku było trochę żalu o to, że aż tak się zmieni wszystko, nawet takie drobiazgi jak zapisywanie daty.
No trudno, skoro nie można nic na to poradzić, to trzeba to przeżyć. W dodatku my z Psotkiem mieliśmy w tym momencie po półtora roku, a Murcia tylko pół, a podobno koty potrafią przeżyć nawet przeszło 20 lat. Więc większa część naszego życia przypadnie na lata, których numery będą się zaczynać od dwójki. No to trzeba będzie się do tego numerowania przyzwyczaić.
Zresztą przecież te numery są po prostu nieważne. Istotne było tylko to, że Pańcia po takiej zmianie numeru dostawała nowe wakacje, a my mogliśmy przeżywać nowe przygody. A poza tym to ważne było to, że się wszyscy dalej kochaliśmy i zamierzaliśmy przeżyć razem dużo fajnych rzeczy.
Psotek
My już wiedzieliśmy, co się działo na dworze, więc niezbyt się tym przejmowaliśmy. Tym bardziej, że Pańcia była z nami i cały czas do nas zagadywała. Tylko Muri trochę się wystraszyła tego hałasu i schowała się za wersalkę. Ale i ona wkrótce się odważyła wyjść i dołączyła się do naszych zabaw.
W końcu poprosiła nas, żebyśmy nie nazywali jej Murcią, bo jej się to imię nie podoba. Odbyliśmy więc naradę wojenną i wybraliśmy dla niej nowe imię: Kulka. Wszystkim nam się to spodobało. I od tej pory mieliśmy ją już zawsze tak nazywać.
Pigułka
Niestety wkrótce po rozpoczęciu nowego roku Pańcia musiała wrócić do pracy, więc nie mogliśmy już być z nią tyle czasu, ile byśmy chcieli. Ale Pańcia nam wytłumaczyła, że dzięki tej pracy wszyscy mamy co jeść. W dodatku niedługo wróci Marta, więc nie będzie źle. Lubiłam Martę, ale jednak wolałabym być w domu przede wszystkim z Pańcią.
Psotek
Wreszcie skończył się styczeń. Pańcia znów przez dwa tygodnie wracała do domu wcześniej niż zwykle, bo wszyscy jej uczniowie mieli ferie i nie chciało im się uczyć.
Tylko biedna Marta siedziała nad książkami i się uczyła. Ale i tak nic jej z tego nie przyszło, bo w końcu ze zdenerwowania nie zdała dwóch czy trzech egzaminów. Szkoda, bo przecież się uczyła i wiedziała dużo, tylko przy samym odpowiadaniu się trochę zacięła. No i niestety musiała wracać do domu bez zaliczonego semestru. Mówiła mi, że jej z tego powodu strasznie przykro. Przede wszystkim zawiodła siebie samą i swoich rodziców. Poza tym jej rodzice wydali sporo pieniędzy na to jej studiowanie. Przede wszystkim dużo kosztowały te studia jako takie, bo były płatne. Poza tym trzeba było zapłacić za zeszyty, książki i mieszkanie u nas. Marcie było strasznie wstyd z tego powodu.
Pigułka
Nam też było szkoda Marty, że tak jej się nie udało. No a poza tym przecież zostawaliśmy tylko we trójkę, a już przyzwyczailiśmy się do jej towarzystwa. Było nam wszystkim miło, że mogliśmy z nią pogadać. Nawet Pańcia mówiła, że było jej milej wracać do domu, jeśli świeciło się w nim światło.
Psotek
Pańcia postanowiła, że w najbliższym czasie nikomu nie wynajmie pokoju, bo naprawdę trudno jest znaleźć kogoś sympatycznego. A przecież nie chcieliśmy wpuszczać do domu byle kogo.
Niedługo po wyjeździe Marty zaczął się nowy miesiąc – marzec. To oznaczało tyle, że zbliżały się Pańci urodziny i nasze imieniny. Oczywiście wszyscy wspólnie przygotowywaliśmy się do tego święta.
Zanim ono przyszło, zaczął się czas, który nazywał się Wielki Post. Trochę mnie zdziwiła ta nazwa, bo przecież już raz w życiu przeżyliśmy taki okres, a nie pamiętałem z niego nic specjalnie wielkiego. Ale Pańcia mi wytłumaczyła, że mam prawo nic nie pamiętać, bo byliśmy wtedy zbyt zaabsorbowani oczekiwaniem na dzieci.

CDN :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Czw cze 26, 2008 9:46

Dziękuję, Ciociu :) Wzruszyłem się...
Psot

Nikt nie zauważył nawet, że w tym pamiętniku Psot zaczął już opowiadać O MNIE... :placz:. To mnie kiedyś nazywali Murcią... jak byłam mała i mieszkałam gdzieś indziej, a do Dużej tylko na Święta przyjeżdżałam... Teraz już nie mogę uwierzyć, że kiedykolwiek mieszkałam gdzieś indziej niż tu...
Kulka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw cze 26, 2008 12:36

No właśnie, Kulko - jak to sie stało - miałaś być na chwilę, a tu już Psotek i Pigunia nadali Ci nowe imię? I zostałaś już na zawsze ?

Zaintrygowani Gagat, Agata, Rych i Kropka
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27193
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Czw cze 26, 2008 12:47

Tego wszystkiego dowiecie się z ciągu dalszego pamiętnika :) Ja nigdy nie lubiłam imienia Murcia. I Duża na początku mówiła do mnie MuriFuriKuri :) W każdym razie przez ponad 2 lata przyjeżdżałam do Psota i Pigułki 3 razy w roku na wakacje, za każdym razem na 2 tygodnie. I za każdym razem chciałam zostać na zawsze. W końcu się udało, ale to było 2 i pół roku po tych wydarzeniach, o których dziś poczytaliście.
Kulka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw cze 26, 2008 12:54

czekamy zatem na ciąg dalszy :wink:
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole

Post » Czw cze 26, 2008 12:55

Mamy nadzieję, że Ciocia Kociama będzie teraz mogła częściej wklejać.
Psot i Kulka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 02, 2008 10:25

ŚWIĘTUJEMY
Psotek
Pierwszego dnia tego Wielkiego Postu Pańcia pojechała do kościoła, choć to nie była niedziela. Podobno ksiądz powiedział, żeby się ludzie w tym czasie nawracali. Pańcia mówiła, że on ma rację, że tak mówi. Poza tym w kościołach w każdy piątek były specjalne nabożeństwa, które się nazywały Droga Krzyżowa. Podobno chodziło o to, że Pan Jezus za wszystkich ludzi umarł na krzyżu – i te nabożeństwa były po to, żeby im o tym przypomnieć. I żeby im pokazać, że tak naprawdę to On to zrobił dla Pańci, jej rodziców i każdego innego człowieka, a nie tylko dla tych, którzy żyli w tym samym czasie co On.
Biedny Pan Jezus! Podobno On przez całe swoje życie nic złego nie zrobił, tylko zawsze pomagał ludziom, a oni go zabili! Przecież to niesprawiedliwe! Ale On im zawsze mówił prawdę, a niektórym się to nie podobało. No bo w końcu jak się nazwie złodzieja złodziejem, to mu się to niekoniecznie podoba. No to kazali Go zabić, żeby im już nigdy nie mówił, że źle robią.
Na pamiątkę tego wydarzenia były te nabożeństwa. Tylko że Pańcia nie mogła na nie chodzić, bo za późno kończyła pracę. I było jej z tego powodu trochę przykro, ale nie mogła na to nic poradzić.
Pigułka
W czasie tego Wielkiego Postu mieliśmy wielkie święto – nasze imieniny i urodziny Pańci. Pańcia przygotowała z tej okazji różne smakołyki, a ja udekorowałam stół. Dostaliśmy od Pańci piękne prezenty: nowe kocyki i miseczki. My nic specjalnego Pańci nie daliśmy. Ona uważała, że wystarczającym prezentem jest sama nasza obecność. A poza tym dla Pańci urodziny nie były takie znowu ważne. Nigdy ich specjalnie nie obchodziła. Ważniejsze dla niej były zawsze imieniny. No to zdecydowaliśmy, że na imieniny przygotujemy Pańci piękne bukiety.
Psotek
Jednak jeszcze przed imieninami Pańci były najważniejsze święta w roku – Wielkanoc. Wszystko, co było z nimi związane, miało w nazwie coś o wielkości. Najpierw przez kilka tygodni trwał Wielki Post. Potem zaczął się Wielki Tydzień.
Dla nas ten tydzień był wielki z tego powodu, że znów przyjechała do nas Kulka. Podobno musiała o ten przyjazd trochę z Justyną powojować – ale udało się. Pierwszej nocy po przyjeździe mała trochę udawała, że tęskni za Justyną – no ale może jej inaczej nie wypadało? W każdym razie dość szybko przestała płakać i zaczęliśmy się bardzo wesoło bawić, bo mieliśmy przed sobą aż dwa tygodnie wspólnego mieszkania.
Poza tym Pańcia położyła na talerzu mokrą watę i wysypała na nią całe mnóstwo brązowych ziarenek. Powiedziała, że to są nasionka rzeżuchy i że z nich niedługo wyrosną zielone roślinki. Byłem tym zaintrygowany, bo jeszcze nigdy w życiu nie widziałem takich roślinek, które by rosły na wacie. U Oli wszystkie roślinki wyrastały z ziemi w ogródku. Pańcia co prawda nie miała ogródka,, tylko trzymała roślinki w doniczkach, ale ich korzonki też tkwiły w ziemi. Ale okazało się, że rzeczywiście z tych ziarenek wyrosło coś zielonego.
Łeeee! Ta cała rzeżucha wyglądała jak pomniejszona trawa z ogródka Oli, tylko miała trochę inny, dziwny zapach. I co Pańcia w tym widziała takiego specjalnego? Okazało się jednak, że Pańcia kładzie sobie tę rzeżuchę na jedzonko, bo ona podobno ma mnóstwo witamin. A trawa jest podobno niezdrowa dla ludzi. No to my wszyscy też spróbowaliśmy tego frykasu, ale zupełnie nam nie smakował. Postanowiliśmy nawet, że nie będziemy go Pańci podjadać. Niech się cieszy, że niby tacy dobrzy jesteśmy dla niej, skoro jej to przyjemność sprawia.
Pigułka
W Wielki Czwartek Pańcia nie pojechała na lekcje, bo oczywiście żadnemu dziecku nie chciało się już uczyć. A to straszne lenie! Jeden dzień bez szkoły – i już im się chce tylko spać! No to Pańcia wieczorem pojechała do kościoła, bo już zaczynało się to najważniejsze święto. I podobno tego dnia każdy ksiądz miał swoje święto, bo wszyscy sobie przypominali, jak Pan Jezus odprawił pierwszą na świecie mszę i kazał, żeby Jego uczniowie robili to samo.
Pańcia zamierzała po drodze kupić kwiatki dla swojego znajomego księdza. Szkoda, że nie mogłam jej w tym pomóc, bo to było trochę za daleko dla mnie. Ale Pańcia obiecała, że to będą róże, bo to są najpiękniejsze kwiaty na świecie.
Psotek
Następnego dnia Pańcia musiała jeszcze pójść do pracy. Była z tego strasznie niezadowolona, bo wolałaby zostać w domu i jeszcze coś zrobić. Podobno Wielki Piątek w niektórych krajach jest wolny od pracy, ale jednak nie we wszystkich. Na szczęście w pracy Pańci był taki zwyczaj, że tego dnia wszyscy szli do domów znacznie wcześniej niż zwykle. Pańcia po tej pracy poszła na obiad do swoich rodziców, a poza tym jeszcze na zakupy – a i tak wróciła do domu wcześniej niż w inne piątki. A pod wieczór znów pojechała do kościoła.
W sobotę rano Pańcia skończyła sprzątanie i ugotowała kilka jajek. Podobno jest taki zwyczaj, że w niedzielę wielkanocną ludzie na śniadanie koniecznie muszą jeść gotowane jajka. I tymi jajkami się dzielą, kiedy na początku śniadania sobie składają życzenia. Ale śmiesznie! Jakby się już nie mogli podzielić opłatkiem, tak jak w urodziny Pana Jezusa!
Te jajka trzeba podobno poświęcić już w sobotę, bo tylko święconymi można się dzielić. Dlatego Pańcia je przygotowała już w sobotę. Po południu włożyła je do ślicznego koszyczka, dołożyła do nich sól, chleb, kiełbaskę i jeszcze trochę innych pyszności – no i wszystko nakryła śliczną serwetką z wyszytym kwiatkiem. Z tym wszystkim pojechała do kościoła, żeby tam się pomodlić za nas wszystkich i poświęcić swoje jedzonko. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Pańcia wzięła do koszyczka tylko ludzkie jedzonko, a kociego – już nie.
Pigułka
Pańci nie było dość długo jak na zwykłą wyprawę do kościoła. Ale podobno w Wielką Sobotę we wszystkich kościołach ludzie modlili się dłużej niż w inne dni. Podobno w Wielki Piątek była zawsze rocznica śmierci Pana Jezusa, a w niedzielę wielkanocną rocznica Jego zmartwychwstania. No a w Wielką Sobotę było jakoś dziwnie – jeszcze smutno z powodu piątku, ale z wyczekiwaniem na niedzielę. No i w sobotę wieczorem już było świętowanie tego zmartwychwstania. A na koniec wszystkiego ksiądz poświęcił całe jedzonko, które ludzie przynieśli w koszyczkach do kościoła.
Psotek
Po tym całym poświęceniu wszyscy ludzie zaczęli się wybierać do domów. I tylko niektórzy podchodzili do księdza, żeby się z nim podzielić jedzonkiem. Nasza Pańcia też tak zrobiła. I uśmiała się z tego księdza aż do łez. Miała w tym swoim koszyczku normalne jajeczka, inne jedzonka i dwie świeczki w kształcie jajek. I kiedy mu kazała wziąć z koszyczka to, na co ma ochotę, to on wziął akurat świeczkę – i nie chciał nic więcej. Ciekawe tylko, kiedy się połapał, że to świeczka, a nie normalne jajo do jedzenia... Pewnie dopiero wtedy, kiedy spróbował ją zjeść!
CDN :D

Cioteczki czytejcie no :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro lip 02, 2008 10:34

Dziękuję, Ciociu :) ObrazekObrazekObrazek
Psot
PS A tego księdza, który chciał jeść świeczkę, to już z nami nie ma. Przenieśli go gdzieś za karę za to, że był fajny i naprawdę się starał, a poza tym opiekował się czarną Kicią :placz::placz::placz:
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 04, 2008 12:57

Pigułka:

Obrazek
Obrazek

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 04, 2008 13:17

:1luvu:

Cinnamoncat

 
Posty: 2674
Od: Pon lis 07, 2005 19:49
Lokalizacja: Tychy

Post » Pt lip 04, 2008 13:23

MaryLux pisze:Pigułka:

Obrazek
Obrazek


nareszcie moge ją zobaczyc :wink: :wink: :wink:
sliczna :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 94 gości