Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 20, 2007 12:09

Nad Złociejowem pierwsza tego roku spadająca gwiazda szerokim lukiem przecięła horyzont


Może moje marzenie też spełni - Ty wiesz, jakie caty, bo też pomagasz mi spełniać.
Wróciłam do Złociejowa - popłakałam, uśmiałam - rozpoznałam znajomych :) - tak dobrze u Ciebie caty!!!
Mogę przysiąść z Gacusią, Szarą i Kretką?? Przyniosę sernik - mówią, że świetny.
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 20, 2007 20:04

Lepszy czas


Pacynka odwróciła się plecami od Jerzego, utyskującego na wścibskie baby i babskie porządki.
- Hodowlę pająków zakłada, czy co ? – odcięła się Babcia Tekla krzątając się po kuchni ze ściereczką w ręce. – Okazy takie, że mogą iść na wystawę.
Ogierzyświat , ubrany w gruby wełniany sweter, z nogami owiniętymi ciepłym kocem usiłował schylić się po fajkę.
- Przy zapaleniu płuc palił nie będzie – orzekła Babcia Tekla i położyła fajkę na zwalistym drewnianym kredensie. – A potem, to zobaczymy.
Weronika krążyła tam i z powrotem przynosząc wodę ze studni i nalewając ją do stojącego na piecu garnka.
- O jak ładnie się zrobiło ! – wykrzyknęła. – I pan Ogie….pan Jerzy się ogolił !
Chory rzucił jej ponure spojrzenie.
- Nie żałuj sobie – powiedział . – Wiem, jak mnie nazywają.
Filip z rozmachem rzucił na podłogę koło pieca wiązkę chrustu.
- A dlaczego tak ? – zapytał siadając na brzegu łóżka.
- Że niby jak ? – Jerzy nastroszył krzaczaste brwi.
- Że Ogierzyświat – Filip zaczerwienił się po same uszy.
- No właśnie – dodała Weronika. – dlaczego ?
Gospodarz drewnianego domu wskazał palcem na wiszącą nas łóżkiem mapę, upstrzoną czerwonymi kropkami.
- Jeździłem tu i tam – powiedział. – A że lubię konie…
- Pan był podróżnikiem i odkrywcą ! – wykrzyknął Filip, ale Jerzy potrząsnął głową.
- Bynajmniej . Pracowałem w cyrku.
- Jako pogromca lwów i tygrysów – powiedziała z nadzieją w glosie Weronika, ale usłyszawszy odpowiedz posmutniała.
- Byłem klaunem – powiedział Jerzy – a jednocześnie tresowałem kucyki. Tylko, że nigdy nie wystąpiłem z nimi na arenie.
- A potem – ciągnęła pełna nadziei, niczym nie zrażona Weronika – podczas tresury uległ pan kontuzji…
Ogierzyświat uśmiechnął się kwaśno.
- I znowu muszę cię rozczarować – powiedział. – Pracowałem do samej emerytury…to znaczy do chwili, kiedy przestałem być śmieszny…
Siedząca przed domem Miaulina jak bomba wpadł do izby.
- Idą ! - miauknęła. – Idą !
Ośnieżonym zboczem, trzymając się za ręce Bajanna i Wincenty schodzili ku wsi. Pacynka nerwowo rozejrzała się za szufelką do śmieci i nie znalazłszy niczego co mogłoby ją zastąpić szurnęła sporą kupkę śmieci pod kredens.
Miaulina ze zgrozą wzniosła oczy do góry
- Piśnij tylko słowo – syknęła Pacynka – a w najbliższy piątek, trzynastego, pokażę ci, jakie mam pazury.
- Pi – zapiszczała złośliwie Miaulina, obrazliwie zadarła ogon i wybiegła powitać gości.
Babcia Tekla zdjęła fartuch i wcisnęła go do szuflady kredensu.
- Dobrze, że panna porządnicka tego nie widzi – mruknęła pod nosem Pacynka.
- Nie wiem, jaką niespodziankę przygotowaliście mi – powiedział Wincenty ściskając dłoń Jerzego – ale skoro od chwili, gdy przyjechałem do Złociejowa spotykają mnie same miłe niespodzianki…
- Chodzmy więc –uśmiechnęła się tajemniczo Bajanna
Ścieżka wiodąca z domu do stajni była starannie odśnieżona, a w drzwiach wisiała szeroka, srebrzysta wstążka.
Piegowaty chłopiec, któremu tego dnia wyjątkowo pozwolono nie iść do szkoły, wręczył Wincentemu ogromne nożyce.
- Ale poczekać pan musi tutaj – powiedział chłopiec i znikł w ciepłym półmroku stajni.
Gdzieś w głębi budynku zaklaskały kopyta.
Komendant i Pacynka wyłonili się z mroki prowadząc dwójkę koni. Trzeci, młody źrebak biegł obok podrzucając głową i niezręcznie stawiając długie, dziecinne nogi.
- Niemożliwe – szepnął Wincenty. – Ja chyba śnię…

c!d!n!
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lis 20, 2007 20:38

No wiesz co?! Ja tu jak tygrys czatuję na kolejne częsci (po dzisiejszej spooooooooorej dawce), a tu znowu niepewność. Oj :(
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 21, 2007 0:42

no nie :( znowu trzeba czekac na cd.
Ale poczekamy cierpliwie :D
Dziekuję Caty

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro lis 21, 2007 10:36

Caty, jak możesz przerywać w najciekawszym miejscu :?: :?: :?:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 21, 2007 17:00

Litości !!! Znowu przerwa w najciekawszym momencie :crying:

Ania z Poznania

 
Posty: 3378
Od: Śro gru 17, 2003 15:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lis 21, 2007 17:31

caty pisze:Chwalę się -

Obrazek

Obrazek


Wyjątkowo wyrażamy zgodę na chwalenie się :-D, :-D, :-D

Dziewczynki pokazałyście lwi pazur!!!!!!!!
Obrazek

Blusik

 
Posty: 3712
Od: Czw lut 22, 2007 22:29
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro lis 21, 2007 22:30

Źrebak wysunął miękki pysk i dotknął dłoni Wincentego.
- Zawieja…- szepnął Wincenty. – Zawieja…
Pacynka przecząco pokręciła głową.
- Nie – powiedziała. – to nie Zawieja, ale na pewno któreś z jej dzieci…
Wincenty z niedowierzaniem jeszcze raz przyjrzał się delikatnemu zwierzęciu.
- Jak to się mogło stać ? – zapytał spoglądając na Babcię Teklę, Pacynkę i Bajannę.
- To już opowie panu Ogie…to znaczy pan Jerzy – powiedziała Pacynka.
Komendant biegnąc obok koni poprowadził je przez ośnieżony sad. Z drzew osypywał się śnieg i osiadał na srebrno-szarych grzywach połyskując jak diamentowy pył…
Wspomnienie wrześniowego poranka ze zdwojona siła powróciło do Babci Tekli. Znowu, jak tamtego dnia, byli we troje – ale w innym miejscu, w innym czasie.
„ Jeżeli Bajanna i Wincenty trzymają się za ręce ” pomyślała Babcia Tekla „ to jest to na pewno lepszy czas…”
Na topornym, grubo ciosanym stole leżała lniana serweta. Na samym środku złocił się bochenek chleba upieczonego przez Bajannę a tuż obok, na glinianym talerzu leżała gomółka sera i osełka masła, które przyniósł ze sobą piegowaty chłopiec.
Babcia Tekla napełniła kubki aromatyczna herbatą.
Ogierzyświat poprawił gruby, kraciasty koc .
- Wiem, że nie może się pan doczekać mojej opowieści – powiedział.
Za oknem zawirowały wielkie płatki śniegu, wiatr uderzył w okiennice i odleciał daleko w pola za wsią.
- Kiedy odszedłem z cyrku – zaczął Jerzy – postanowiłem, że nie wrócę do miasta… Zresztą do czego miałbym wracać ? Ja i moje miejskie mieszkanie nie lubiliśmy się z wzajemnością…Wynająłem je ze wszystkim co w nim było i zacząłem szukać miejsca na swój dom. Pierwszy miesiąc mieszkałem w cyrkowym wozie, który żartobliwie ofiarowali mi koledzy…
- A potem wystawił pan tą budę – wtrącił chłopiec.
- Nie – odparł Ogierzyświat. - Budę wystawiłem znacznie później…
Ogierzyświat spojrzał w okno skąd wyjrzała jego twarz – groteskowe, krzaczaste brwi, zbyt duży nos i szerokie usta, twarz, która nigdy nie potrzebowała charakteryzacji…
Co dziwniejsze – stary czy młody - zawsze wyglądał tak samo…
„ Pewnie dlatego nie zauważyłem, kiedy zdążyłem się zestarzeć” pomyślał z goryczą.
Tamtego dnia wędrując po okolicy z plecakiem i przytroczonym do niego namiotem zatrzymał się na odpoczynek na skraju ogromnej łąki.
Z pewnością poszedłby dalej, gdyby jego uwagi nie przykuły dwa skubiące trawę konie – białe, ze srebrnymi grzywami na tle wiejskich zabudowań wyglądały jak stworzenia z baśni – mityczne jednorożce, albo rumaki z krainy tysiąca i jednej nocy…
Właściciel łąki uśmiechnął się kwaśno.
- Może i ładne – powiedział – ale pożytku z nich nijakiego .Nie stać mnie na trzymanie darmozjadów. Wozu ciągnąć - nie uciągną, do pługa za słabe. Ale mięsa kawałek z nich będzie.


cdn... :twisted:
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro lis 21, 2007 23:16

caty....



Ale z tymi końmi... Przypomniała mi się usłyszana historia, że wśród koni wysyłanych do rzexni są też właśnie takie - araby, folbluty zaprzęgane do wozu, do pługa czy brony... Takie "nieprzydatne" w gospodarce... :cry:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 22, 2007 7:17

Dzień dobry i dziękuję za miły ranek :) Na pewno będzie dobrze :)
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lis 22, 2007 19:33

Jerzy, który nie był jeszcze Ogierzyświatem, ale klaunem na emeryturze, poczuł, jak ogarnia go chłód.
Spojrzał na łąkę.
Jeden z koni potrząsnął grzywą i cicho zarżał.
- Jak to „kawałek mięsa ”? – zapytał Jerzy, usiłując zapanować nad sobą - Toż to najprawdziwsze araby…
Gospodarz wzruszył ramionami.
- Ano tak to – powiedział i splunął. Kropla śliny zawisła na źdźble trawy jak kokon. – Pojadę do skupu i sprzedam.
- Nie żal ? - zapytał Jerzy.
- Żal nie żal – gospodarz wyjął z kieszeni papierosa, zapalił i ciężkim krokiem poszedł w stronę domu.
Jerzy oparł się o drewnianą barierkę.
„ Co cię to właściwie obchodzi, stary błaznie” pomyślał.
Przymknął oczy i od razu poczuł zapach rozsypanych na arenie trocin i usłyszał miękkie klaskanie kopyt.
Z zadumy wyrwało go ciche parsknięcie.
Biały koń ze srebrnym wzorem na szyi spoglądał prosto w twarz Jerzego.
Jerzy poczuł na policzku ciepły oddech zwierzęcia.
Wyciągnął rękę i pogładził delikatną, smukłą szyję.
Na samym dnie brązowych oczu, tam, gdzie brąz przechodził w błękit, Jerzy ujrzał swoją twarz.
Podniósł z ziemi plecak i ruszył śladem gospodarza.
Przydeptana ciężkimi butami trawa jeszcze nie zdążyła się podnieść.
… Płomyk naftowej lampy zakołysał się i przygasł.
- Rzecz jasna, konie są pańska własnością – rzekł Ogierzyświat.
W ciszy, która nagle zapadła w izbie rozległo się chrobotanie myszy za kredensem. Miaulina podniosła głowę , otworzyła jedno oko i na powrót zapadła w drzemkę.
- Nie do końca – odezwał się zamyślony Wincenty. – Moją własnością była Zawieja, ale jej potomkowie…
Ogierzyświat spojrzał na kredens, gdzie obok Miauliny leżała jego stara fajka.
Babcia Tekla chrząknęła znacząco, ale nie odezwała się słowem, gdy Wincenty podał fajkę właścicielowi i dopiero kiedy w powietrzu rozpełzły się niebieskie smugi dymu pomachała wziętą z krzesła gazetą jak wachlarzem.
- Proszę je wziąć – powiedział Ogierzyświat. – W czasie choroby uświadomiłem sobie, że będę coraz starszy, nie coraz młodszy…Gdyby nie chłopak, nikt nie domyśliłby się, że jestem chory. A konie… nie po to je uratowałem, aby teraz, przez mój egoizm umarły z głodu i zimna, w samotności.
…Zabranie pieniędzy zajęło Jerzemu cały miesiąc.
Jeden długi miesiąc w ciągu którego rankiem wsiadał w podmiejski pociąg, aby sprawdzić, czy jeszcze są, czy żyją.
Na szczęście były. Piękne, zjawiskowe, należące do innego świata – jak przybysze z obcej planety.
Jerzy karmił je świeżą marchewką i kostkami cukru, a potem wracał na miejskie bulwary, gdzie ubrany w pstrokaty trykot rozśmieszał przechodniów, w południe zjadał szybki obiad w barze mlecznym, a po południu bawił rozwrzeszczaną dzieciarnię w Mac Donaldzie.
Kiedy dzieci ciągnęły go za nastroszone brwi albo pstrykały w duży nos Jerzy zaciskał zęby i zaczynał myśleć o koniach brodzących w soczystej zieleni trawy pastwiska.
Ręka świerzbiła go, aby mocno trzepnąć tego czy owego smarkacza i kiedy pragnienie stawało się nie do powstrzymania w myślach wskakiwał na grzbiet konia i galopował daleko, poza zamgloną linię horyzontu.
I każdego ranka wręczał gospodarzowi pieniądze, które ten skrupulatnie liczył nie pytając o nic.
Ostatniego dnia gospodarz chowając pieniądze do kieszeni z niedowierzaniem przyjrzał się Jerzemu.
- Opętały pana tak samo, jak mojego ojca.. Nawet kiedy umierał, mówił tylko o nich.
Jerzy przywiązał konie do ciężkiej, kutej bramy cmentarza.
Grobu z brzozowym krzyżem i przybitą do niego podkową nie musiał szukać długo.
- Opętało nas, co, stary ? – powiedział kładąc pod krzyżem wiązankę uzbieranych po drodze polnych kwiatów.
A potem, gdy poszedł przed siebie zakurzoną polną drogą uświadomił sobie, że jest bezdomny…
…Knot zwinął się, błysnął jeszcze raz i zagasł.
Izbę zaległ fioletowy półmrok. Ogierzyświat ostatni raz pyknął z fajki i wystukał popiół na podłogę za łóżkiem.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lis 22, 2007 20:41

Piękne Caty..

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Czw lis 22, 2007 20:57

Cudne...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 22, 2007 21:07

O rany.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw lis 22, 2007 21:12

Dziękuję........................
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], lucjan123, Silverblue i 26 gości