U Agatki na USG mimo rui nic nie wyszło, ten niby jajnik (prawdopodobnie) który kiedyś był nie tylko widoczny, ale nawet wyczuwalny palcami po prostu jakoś się wchłonął. A ruje wracają. Nie wiadomo co. Ciąć w ślepo to nie pomysł. Więc narazie pomysłu nie ma. Agatka rujkuje.
Babunia biedaczka chora

. Nosek zaropiały, apetytu niet (nie czuje zapachów i chyba dlatego nie chce jeść). Kupiłam Shebę którą szczególnie lubi (w tej chwili ważniejsze żeby coś jadła niż jakość) i z ledwością zachęciłam ją, żeby zlizała trochę sosiku, a nawet odrobinkę kawałeczków zjadła. Mało ale zawsze coś. Na szczęście pije. Wet powiedział, że widoczna poprawa powinna nastąpić począwszy od trzeciej doby (tzn. jak miną dwie) od chwili dostania leków. Czyli pojutrze rano powinno być już trochę lepiej. Jeżeli nie będzie, to będzie rozważał zmianę leków.
Do tego zaczęła utykać na lewą tylną nóżkę. Z tej strony dostała wczoraj zastrzyk i wet mówi, że to wygląda na to że pech chciał, igła trafiła w pobliżu nerwu, podobno tak bywa, powinno stoniowo mijać. Narazie w każdym razie nie pogarsza się.
Nadal bardzo a to bardzo prosimy o kciuki.