Nieprzytomna jestem. Gutek budził się z krzykiem przy każdej zmianie pozycji, ale cieszę się, że chciał być z nami w nocy. Na początku schodził z łóżka i płakał, więc wstawaliśmy do niego na zmianę i przynosiliśmy z powrotem. Widać było, że szukał sobie miejsca, w którym byłoby mu lepiej. Posypiał trochę na nas, staraliśmy się go nie poruszać, nie budzić, więc leżeliśmy w takich pozycjach, żeby tylko kotek się nie obudził. O ile ja zwykle sypiam "na sztywno" ze względu na koty i nie kręcę się prawie wcale, o tyle jestem pełna podziwu dla TŻeta, bo sypia zwykle dość aktywnie, a tym razem nic z tego - w jednej, niezbyt komfortowej pozycji spędził znaczną część nocy. Jak wychodziłam, spali na boczkach, przodem do siebie dotykając się łapkami
Dobrze, że TŻ wziął dziś wolny dzień. Po południu spotkamy się w lecznicy.
Wczoraj wieczorem, po powrocie z lecznicy Gutek miał niespotykany u niego apetyt. Nie jadł nic przez cały dzień (nie chciał), więc nadrabiał po przetoczeniu, kiedy poczuł się lepiej. TŻ nosił go kilka razy do miseczki. Gucio nie bardzo chce chodzić z wenflonem.
