Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3 do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy


Post » Pon lip 11, 2016 18:59 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Dlatego jak kupuję coś dużego, to biorę pod uwagę to, czy zmieści mi się do pralki ;)
Radzieckich koców już daaawno nie mam.
No ale w ferworze wyprowadzek, pogubiłam sporo rzeczy, a takich pomaminych i pobabcinych nie mam w ogóle.


Mam nadzieję, że uporałyście się z wrogami no.1 :)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon lip 11, 2016 19:15 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

U mnie ceny podobne. Drogo :roll: Sknera jestem i wolę na coś innego te 60zł wydać albo odłożyć :wink:

Po tym kocu też już uważam, co kupuje i czy to się zmieści do pralki :twisted: Się może i bym pozbyła tego "niedźwiedzia", bo zaczyna się przecierać (po 30 latach!), ale to Dziadka, a Dziadka już nie ma... :roll: Nie dość że sknera, to i sentymentalna :roll:

Taka nawałnica przeszła, że prąd w bloku wywaliło 8O Syreny alarmowe w mieście, straż pożarna na sygnale... a dlaczego? bo wywiesiłam do wyschnięcia pranie na balkon :evil:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pon lip 11, 2016 19:20 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Aia pisze:ię może i bym pozbyła tego "niedźwiedzia", bo zaczyna się przecierać (po 30 latach!), ale to Dziadka, a Dziadka już nie ma...

A to, to rozumiem...


U nas też była burza, ale rano.
I też dość ostra :?

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon lip 11, 2016 19:29 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

U nas burzy niet

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 11, 2016 21:02 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

To dopiero moc, skoro potrafisz Aiu wywoływać burze :ok:

U mnie dzis ładnie poodkurzane, uprzątnięte, ogarnięte, zjedlismy zapiekane nalesniki - praca zbiorow bo ja usmażyłam a TŻ potem upiekł ;) I chyba sobie zaraz golnę ulubionego cydru, bo pomaga na smutki. Koty wybawione chwilowo, bo pewnie zaraz znowu zaczną truć cztery litery jak je znam ;)
O i z pozytywów to znalazłam dwie z zagubionych zabawek Ciri. Jeszcze gdzies tajemniczo zniknęły dwie ulubione myszki, znaczy kupuję jej stale ten sam ukochany model i co chwilę podkładam nową, bo poprzednie znikają. Będę musiała niebawem uzupełnić zapasy, ale to przy okazji zamawiania żwirku.

Miłego wieczoru wszystkim! :)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto lip 12, 2016 8:57 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Ja też wczoraj przyszłam z pracy, rzuciłam torbę i ubranie, i chwyciłam odkurzacz. Po weekendzie, kiedy to rządziła Tosia, kłaki fruwały w powietrzu.
I też sobie ogarnęłam izbę i otworzyłam sommersby ;)

A naleśniki z czym były? :)

KatS pisze:O i z pozytywów to znalazłam dwie z zagubionych zabawek Ciri. Jeszcze gdzies tajemniczo zniknęły dwie ulubione myszki, znaczy kupuję jej stale ten sam ukochany model i co chwilę podkładam nową, bo poprzednie znikają. Będę musiała niebawem uzupełnić zapasy, ale to przy okazji zamawiania żwirku.

Może masz jakąś czarną dziurę, co pochłania zabawki? Kto wie? ;)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto lip 12, 2016 10:51 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Emee pisze:Może masz jakąś czarną dziurę, co pochłania zabawki? Kto wie? ;)

Bardzo prawdopodobne! Innego wytłumaczenia nie widzę, no bo przecież nie wyparowują nam te myszy ani Ciri ich nei zjada? :roll:

Emee pisze:Ja też wczoraj przyszłam z pracy, rzuciłam torbę i ubranie, i chwyciłam odkurzacz. Po weekendzie, kiedy to rządziła Tosia, kłaki fruwały w powietrzu.
I też sobie ogarnęłam izbę i otworzyłam sommersby ;)

I od razu milej się zyje, nie? Jak mam brudno to nie umiem się zrelaksować.
:piwa:
A nalesniki były z pomidorami, sosem pomidorowym (a co, jak szaleć to konkret :D ), serem i kurczakiem. Za to dzisiaj mam w planie zrobić nasze ulubione spaghetti z suszonymi pomidorami. Zgadnijcie, jakie warzywo lubimy oboje? ;) Do makaronu dzisiaj dodam indyka kupionego i zamrożonego dla Ciri. Cos jej nie pasuje, zostawia go, więc ludzie muszą dojesć ;) To już nie pierwszy raz...

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto lip 12, 2016 11:01 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

KatS pisze:
Emee pisze:Może masz jakąś czarną dziurę, co pochłania zabawki? Kto wie? ;)

Bardzo prawdopodobne! Innego wytłumaczenia nie widzę, no bo przecież nie wyparowują nam te myszy ani Ciri ich nei zjada? :roll:


My mamy z kolei czarną dziurę w pralce.
Po pewnym czasie część skarpetek traci swoją drugą połowę :roll:


Ja też uwielbiam pomidory :D
Te przetworzone i te nieprzetworzone, ketchupy, sosy, soki. A suszone pomidory - uwielbiam!
Lubię nawet sałatkę, taką w occie, z zielonych pomidorów :)

KatS pisze:Do makaronu dzisiaj dodam indyka kupionego i zamrożonego dla Ciri. Cos jej nie pasuje, zostawia go, więc ludzie muszą dojesć To już nie pierwszy raz...

Nie lubi indyczego mięsa?
Tosia nie lubi wątróbek, serc i żołądków drobiowych :)

KatS pisze:I od razu milej się zyje, nie? Jak mam brudno to nie umiem się zrelaksować.

Też nie potrafię usiąść i odpoczywać, kiedy wokół nieposprzątane :roll:
Czasem sobie powtarzam "ale z grubsza odkurz, przecież aż tak źle nie jest". I kończy się na przestawianiu mebli i przesuwaniu kanapy. Nie wiem, zazdroszczę tym, którzy potrafią odkurzyć środek i nawet widząc, że w kącie kurz, nie tkną tego. Przecież sumienie by mnie zżarło od środka.

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto lip 12, 2016 11:08 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

A wiesz, tak sobie myslę, że o dziwo u nas skarpetki nie giną. A przecież zwykle się tak dzieje... dziwne :roll:

Emee pisze:Nie lubi indyczego mięsa?
Tosia nie lubi wątróbek, serc i żołądków drobiowych :)

No własnie zawsze lubiła, dlatego jej kupiłam. Kupuję zwykle zestaw różnych mięs, żeby zamieniać a nie podawać ciągle tego samego. A ona niestety wyraźnie idzie w kierunku kurczaka, tylko i wyłącznie, czasem skubnie odrobinę wołowiny, ale to raczej na zasadzie wyżebrania od nas podczas gotowania, bo z ludzkiego stołu smaczniejsze. Dobrze, że tego mięsa je tylko małą porcję raz dziennie, a poza tym dobre suche, bo bym się martwiła taką jednostajną kurczakową dietą. Na początku jadła też serduszka, czasem inne mięsa, tylko wątróbki nie lubiła. A teraz kura i kura i wszystko inne niedobre...

Emee pisze:Przecież sumienie by mnie zżarło od środka.

I tym sumieniem mnie rozsmieszyłas tak, aż sobie parsknęłam i przestraszyłam Stellę :D (która już drugi tydzień ma nastrój wycofany i niezbyt wylewny) ;)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto lip 12, 2016 11:21 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Muszę zużyć w miarę szybko słoiczek suszonych pomidorów, by mi nie zapleśniały i chyba mam pomysł do czego go wykorzystam :mrgreen:
Nigdy nie jadłam zielonych pomidorów :( Ale za to dziś mam patisona, którego od roku chce spróbować :)

Ja z kolei mam sprzątanie napadowe. Codziennie lub co drugi dzień obowiązkowo odkurzanie, kurz też ścieram jak się tylko pojawi, ale np bałagan mi nie przeszkadza (dajmy na to po szyciu - nici na regale, tkaniny porozkładane na kanapie, pudła na podłodze). Do czasu. Aż nie mogę go znieść, wtedy jest pucowane na błysk i przywracanie stanu początkowego mieszkania :wink:

Pamiętam kota, Tiko Mu było, co bódł baranki, jakby walił na wprost głową w mur. Zasadzała się i łup, głowa przyklejona do nogi człowieka, 2 sekundy bezruchu albo jak człowiek pomógł :mrgreen: to wtedy prześlizgiwał łepetyną w bok, kończąc baranka :mrgreen:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto lip 12, 2016 11:43 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Też nie jadłam zielonych pomidorów. Ale wszystko przede mną ;)
A patisony, kabaczki, cukinie - uwielbiam. I dynię, tylko do oporządzania dyni nie mam cierpliwosci.

Aia pisze:np bałagan mi nie przeszkadza (dajmy na to po szyciu - nici na regale, tkaniny porozkładane na kanapie, pudła na podłodze).

Ja niestety jestem okropnie pedantyczna. Już i tak mocno wyluzowałam i np. opanowałam potrzebę, żeby wszystko było symetryczne i nie przesuwam rzeczy o milimetry, bo mi sie symetria nie zgadza (a było i tak niestety)... ale jak mam cos porozkładane po domu to mnie to uwiera w myslach i nie umiem się na niczym skupić dopóki nie uporządkuję. Może to dlatego, że w głowie mam zwykle chaos i myslę o kilku rzeczach na raz, to chociaż otoczenie lubię sobie zorganizować ;)
Najfajniej było w jednej pracy, gdzie dzieliłam pokój z dziewczyną, zresztą bardzo sympatyczną, która była tak samo fisnięta. I co i rusz któras z nas przesuwała doniczki na parapecie, bo były w nierównych odstępach :roll: :roll: :roll:
Nie przeszkadza mi chaos u kogos w domu, tylko tam, gdzie sama jestem odpowiedzialna za stan pomieszczenia.

Aia pisze:Pamiętam kota, Tiko Mu było, co bódł baranki, jakby walił na wprost głową w mur. Zasadzała się i łup, głowa przyklejona do nogi człowieka, 2 sekundy bezruchu albo jak człowiek pomógł :mrgreen: to wtedy prześlizgiwał łepetyną w bok, kończąc baranka :mrgreen:

:ok: :mrgreen:
Stella najlepiej potrafi przygrzać nad ranem jak wskakuje połasić się do łóżka. Wtedy trzaska w twarz z całym impetem i jeszcze sobie radosnie mruczy. Naprawdę umie przydzwonić konkretnie. Że też sama nie dostanie od tego wstrząsu mózgu 8O

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto lip 12, 2016 11:50 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

KatS pisze:tylko do oporządzania dyni nie mam cierpliwosci.

O! nigdy nie wiem czy płakać czy kląć przy krojeniu :roll:
:ok: :mrgreen:
Stella najlepiej potrafi przygrzać nad ranem jak wskakuje połasić się do łóżka. Wtedy trzaska w twarz z całym impetem i jeszcze sobie radosnie mruczy. Naprawdę umie przydzwonić konkretnie. Że też sama nie dostanie od tego wstrząsu mózgu 8O


:ryk: :ryk: wyobraźnia mi zadziałała

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto lip 12, 2016 11:56 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Aia pisze:O! nigdy nie wiem czy płakać czy kląć przy krojeniu :roll:

Ja na ogół to drugie, klnę, obiecuję sobie że już nigdy więcej, klnę znowu... robię przerwę, a potem od początku to samo. Jak dynia jest spora to jej krojenie i obieranie potrafi mi zająć ponad godzinę, a ręce bolą. A może to ja wybieram jakies takie zatwardziałe okazy?

Ciri bawiła się w przedpokoju, nie zwracałam na to za bardzo uwagi. Ale jakies dziwne dźwięki zaczęły stamtąd dobiegać, jakby się o cos obijała. I co się okazało? TŻ kupił niedawno dużą walizkę, bo poprzednia mu pękła. I oczywiscie stoi sobie ta walizka w przedpokoju, czeka na pakowanie. Jest zamknięta, tylko na górze suwak był delikatnie odsunięty. I Ciri jakims cudem wlazła do srodka i nie umiała wyjsć. Biedactwo się zdenerwowało, próbowało siłą znaleźć drogę na zewnątrz :roll: No na to bym nie wpadła, że się złapie w taką pułapkę. Kocham moje koty :mrgreen:
Walizka już jakby mniej nowa, tak z wyglądu, utytłana elegancko w futerku ;)
A Ciri tak się zestresowała, że po wypuszczeniu wlazła na parapet i siedzi tam cihutko jak myszka, za roletą :wink:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto lip 12, 2016 12:01 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

KatS pisze:
Aia pisze:O! nigdy nie wiem czy płakać czy kląć przy krojeniu :roll:

Ja na ogół to drugie, klnę, obiecuję sobie że już nigdy więcej, klnę znowu... robię przerwę, a potem od początku to samo. Jak dynia jest spora to jej krojenie i obieranie potrafi mi zająć ponad godzinę, a ręce bolą. A może to ja wybieram jakies takie zatwardziałe okazy?

Hokkaido są trochę przyjemniejsze w obróbce, choć dla kogoś kto miał 6 razy połamane łapy, wcale to nie jakieś duże pocieszenie :twisted: W zależności, co chcesz robic z tej dyni, ale można wsadzić bez obierania do piekarnika i po upieczeniu zdjąć skórę i pokroić. Sprawdza się. Ale i tak nie lubię :wink:

Ciri :ryk: Biedactwo! Ale pomysłowe :ryk:
Daj Jej smaczka, niech dziewczyna się przestanie stresować :wink:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 58 gości