O
co kaman to jutro, bo dzisiaj to się chyba walnę spać, a w każdym razie muszę zebrać siły.
Bo niestety Buranio (mamy ukochany piwniczny kot) ma drugi rzut białaczki.
Morfologia kiepska, silna anemia. Szczęśliwie retikulocytów nawet sporo bo 37% czyli organizm stara się walczyć. Lekko powiększona śledziona, a ta normalnie u kota jest niewyczuwalna, mam ogromną nadzieję, że po prostu powiększona leciutko, że nic gorszego się nie dzieje. Wyniki biochemii jutro.
Został w lecznicy, w szpitaliku. Bo niestety zaczął się chować przed mamą, kot, który na dźwięk jej głosu biegł tak, że omal łapek nie połamał. Mama miała koszmarną traumę, że pójdzie, ukryje się gdzieś i będzie umierał w męce i w samotności. Ale udało sie go umieścić w lecznicy. Poza tym, że osowiały i słaby, futro ma piękne i nikt by nie powiedział, że istnieje takie zagrożenie

Ale od września schudł 50 dkg, sporo
Dostał pierwszą dawkę leków, właśnie nerwowo szukam aranespu bo koniecznie trzeba mu podać, zawsze bezpieczniejsze niż transfuzja.
Jeśli zaskoczy, oby zaskoczył, będziemy leczyć. Jeśli nie...
Taki fajny kot i nie stary
I mama mnie martwi bo ogromnie to przezywa, no do dupy
