bea - ja flirtuję trochę z BARFem. Nie przechodzimy na cały BARF bo nie mam takiej możliwości - często wyjeżdżamy i koty jeżdżą z nami albo maja nianię, grzebanie się w mrożonych mieszankach jest niewykonalne. Kotki dostają dobre suche + mokre.
A mokre to taka mniej więcej BARFowa mieszanka. Nie przykładam się aż tak bardzo do bilansowania, bo karmię różnymi rzeczami i wierzę, że w całości kotki mają wszystko co im trzeba.
Tak więc z suplementów mamy Felini Complete, taurynę i zmielone skorupki. Gotuję taką zupkę warzywną z kurczakiem, miksuję to na aksamitny krem. Dodaję do tego gęsiego smalcu. Potem dodaje witaminy i suplementy i zamrażam w kostkach do lodu, potem mam te kosteczki zupkowe w woreczku.
Oddzielnie mamy pomrożone mięsko - indyka, kurczaka, wołowinę, cielęcinę... wyciągam porcyjkę mięska, dorzucam kosteczkę warzywną i rozmrażam razem. Czasem daję czyste mięso bez dodatków. Czasami sparzoną wątróbkę i gotowaną na parze rybę. Łososia na surowo. Próbuję się przełamać i dać im wieprzowinę od własnych świnek teściowej ( 100% bez chorób), ale to chyba zbyt głęboko mi w mózgu siedzi, że nie wolno
Kotki dostają też kocie mleko z Rossmana, żółtka surowe i jogurt. Staram się ciągle podawać im coś nowego, póki są małe i "otwarte". Rosną jak na drożdżach
