Wczoraj odrobinke pochleptal z fontanny, ale sam byl tym mocno zdziwiony.

Wcina dziennie mniej wiecej 3/4 saszetki mokrego (podlewam mu to woda), bo czesc zwala z talerza na podloge, gdzie wysycha, plus 3 dkg miesa (zwykle namoczonego w wodzie przez godzinke/dwie), wiec tutaj dostaje powiedzmy optymistycznie 80-100 ml. A dopija z 3-4 (+ fontanna) szacunkowo 50-80 ml dziennie, czyli w sumie duzo za malo. przy masie ok. 7 kg. Wiecej mokrego mu nie bardzo mam jak podac, bo jak wracam o piatej i dam mu mokrej, to suche moglby dostac najwczesniej o 19.00 i obawiam sie, ze nie zje tyle, ile powinien, a on mokre je na kilka podejsc, wiec termin sie jeszcze bardziej by wydluzyl. No i zre tylko najbardziej smieciowe mokre (Felix), co wyraznie czuc w kuwecie ostatnimi czasy, wiec nie wiem czy ta chemia go szprycowac.
Swoja droga wieczorem nagle mu ruszyl apetyt (bez sterydow) i zjadl nawet wiecej niz norma wynosi.
Rano byl maly siurek, wieczorem pewnie bedzie drugi, w sumie tyle ile kiedys (w czasach kroplowki) siural za jednym razem, a mial wowczas ze 3 posiedzenia. No ale wtedy dostawal tak 250 ml podskornie + mokre + dopijanie.
Inna rzecz, ze dzisiaj widzialem, iz wypil duzo wiecej niz wczoraj, wiec byc moze bylo tak, ze po kroplowkach czul sie "nawodniony" i tym samym mial mniejsze pragenienie, a teraz - bo nie dostaje ich od czwartku - zaczyna na biezaco uzupelniac plyny?
PS. Rosolek - czyli mokra zmieszana z woda? Testowalem, toleruje dosc niewielkie podlewanie (lyzka? dwie?) 50 g karmy, gdy wody jest wiecej, to sie wypina (i co najwyzej ten rosolek wyzlopie, a reszte zostawia). Galaretka z kurczka mnie troche przeraza (toz to caly dzien robienia...) ale pewnie i do tego dojrzeje...
Bylem wczoraj u matki, ona ma 7-letnia (zapasiona okrutnie zreszta) kotke, ktora jak siadzie przy miseczce z woda (musi miec na podstawce, bo inczej nie pije - tzn. musi miec ja dosc wysoko, bo jej sie schylac nie chce), to siedzi z 10 minut, chlepczac, a potem idzie do piasku wysiurac poprzednia porcje. (Nerki ma w porzadku, sprawdzone, ale mimo takiego picia dorobila sie w swoim czasie kamieni w pecherzu, ktore jednak udalo sie bezoperacyjnie zwalczyc). Strasznie zawsze czuje wtedy zawisc - zeby ten moj tak robil...