zabers pisze:Nie na darmo jest inżynierem
Magistrem inżynierem. Docentem. Prefesurem nawet.
W dziedzinie ściemy stosowanej
Przyjechałam dziś po pracy do Dzikunowa.
Parkuję auto, widzę w lusterku, że biegnie Płastka.
Głodnego dzikuna zaraz trzeba będzie nakarmić...
(Pamiętacie Niewidzialną Rękę? Tę co kiedyś w kubeczkach kawowych mi chrupy na dróżce stawiała?
Tę, co zaadoptowała Najpaskudniejszego Psa na Świecie?
Łatek ma według weterynarza chyba z 17 lat, wodobrzusze, zwalone stawy, nieczynną tarczycę, jest głuchy i tak dalej.
Same leki dla niego to miesięcznie więcej niż 500 zeta...
Szli właśnie na spacer moją działkową drogą. Postalim. Pogadalim.
A Płastka zaprezentowała im cały zestaw zachowań dzikiego błędowskiego kota.
Takich jak walnięcie się o metr od ludzia na ścieżkę i wybrzuszanie
Ale ad rem. Znaczy ad Inżynier.
Kiedy zaparkowałam, usłyszałam zza płota straszne kocie płacze.
Brzmiały jak kocięce. Cieniutke takie...
jejku, jejku, jej!Ki diabeł? Kociętów przecież już dugi rok nie ma na działkowisku?
Pobiegłam kiciać i wabić.
Oczywiście, że żadnych kociąt nie ma.
To Inżynier siedział na kupie gruzu w kocim squacie na sąsiedniej działce i jojczył żałośnie...