» Czw wrz 27, 2012 16:59
Re: Czesio i spółka - moje FeLV-ki
Czesio znalazł się w stanie krytycznym. Miałam dziś do wyboru: na siłę i wbrew logice podać mu steryd, albo poddać go eutanazji. Podałam steryd. Zwlekałam z tym, gdyż nie chciałam go podawać, gdy prowadzę kurację cykloferonem, ale jego stan jest taki, że końca kuracji by nie doczekał. To jeszcze nie był ten dzień, żeby zabawić się w Boga. Po sterydzie wstał. Jeść jednak nie chce, ani pić. A więc jest źle. Karmię go strzykawką, od wczoraj podaję kroplówkę, gdyż po podaniu wody dopyszcznie, reaguje wymiotami, po których zawsze myślę, ze to już koniec, gdyż taki jest słaby. Nie wiem gdzie przebiega granica między przedłużaniem życia a na siłę utrzymywaniu życia, które ledwo się tli. Nie powie mi czy cierpi, wiem, że jest bardzo słaby i koszmarnie chudy.
Ale gdy go wyniosłam na dwór, gdy jechaliśmy do weta, to wiedziałam, że to jeszcze ni dziś. Gdy zobaczyłam jak słońce oświetla jego futerko, a wiatr je rozwiewa. Tak szeroko otworzył oczy i rozglądał się wokół. To jeszcze nie dziś
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop