dzwoniłam przed chwilą do dr Czajki. Socia ma jednak coś z wątrobą i żółcią, a nie jelitami. ja oczywiście ryczę, że Socia jeść nie chce i jest potwornie osowiała. i nic nie chciała teraz zjeść ani się nie rusza z łóżka wcale

ja nie powinnam mieć zwierzaków. mnie wszystkie choroby przerażają i od razu mam czarne scenariusze przed oczami.
kiedyś Tycik po dziabie miał krwiaka na uchu, ja się prawie zaryczałam na śmierć, a tu wszystko ok się okazało i Tycik po 3 dniach miał normalne [choć bardziej już rozklapciane] ucho.
nie mówię nawet o tym, jak o Kiwę-staruszkę się boję na każdym kroku i ryczę, że coś jej jest, jak tylko ją osowiałą widzę.
z innych wieści:
Kari już jest na całym mieszkaniu. oczywiście warczy na Socię+Koliego i schrzania na sam mój widok. ale się uparła, że nie chce już siedzieć w łazience i totalne arie odstawiała, więc jej pozwoliłam wyjść.