ale jesli domek sie uprze, ze chce poczekac na miziasta...

to nie bede na sile nalegac. Jednak wydaje mi sie, ze "lepsza opcja" byloby, by tam trafila Lussi. Ona bardzo chce wychodzic, owszem, jest pro-ludzka, mizia sie, ale nie da sobie w kasze dmuchac, wiec mysle, ze w razie problemow predzej sobie poradzi niz tamta, ktora jest zdecydowanie zbyt ufna, zbyt garnie sie do czlowieka, drze pyszczek kiedy spragniona jest ludzkiego towarzystwa, do kazdego podejdzie... NIC sie nie boi! Wogole! Wiec troszke mialam obawy co do oddania jej do tamtego domku. Choc musze przyznac, ze argument innych forumowiczek, ze lepszy taki domek niz wolnosc zwlaszcza w tak niebezpiecznej okolicy, gdzie dzieci zameczyly juz 2 kociaki, obok jest bardzo ruchliwa ulica, restauracja chinska...

ten argument jest jak najbardziej przekonujacy w takiej sytuacji. Zwlaszcza, ze nie mial kto miziastej przygarnac choc na tymczas

A Lussi... Z tego co widze jej relacje z innymi kotami u Justy moze nie sa najlepsze, ale ogolnie jest ok. Choc ostatnio przy mnie przysolila z lapenii Matyldzie. Nie wiem, czemu, moze z zazdrosci, ze ta lezala sobie kolo mnie a ja ja mizialam, a akurat Lussi tez chciala sie w tym momencie ze mna pomiziac?... Wiadomo, ze z Mankiem to ona nigdy nie przestanie wojowac, a raczej Maniek z nia, przez niego kotunia sie stresuje, robi sie nerwowa, zlosci sie... Tu nigdy chyba porozumienia nie bedzie, poniewaz on chce sobie ja podporzadkowac a ona jego

To wszystko jak sie skumuluje, odbija sie na zdrowiu jak jednego tak i drugiego, wiec wniosek jest jeden: chociaz jedno z nich musi jak najpredzej znalezc DS! A moze to nie tej czarnej, tylko Lussince ten domek jest przeznaczony? Zobaczymy
