Witamy
Sukces!!!!!

Do 3 razy sztuka! Dzieki Waszym kciukom, i dzieki Cesarzowej Mayi, ktora sie chyba w koncu zniecierpliwila niekumatoscia Puszka
Zdjelam budke z kuwety i wysadzilam Puszka, ale nic. Mysle, moze mu sie nie chce akurat, wiec zamknelam go w lazience bez kuwety (kupe juz zrobil wczesniej), z miska wody i jedzeniem, za 2 godziny znow probuje, znow nic (Fifinka byla baaardzo zainteresowana oprzyrzadowaniem i starala sie ukrasc pojemniczek).
Zostawilam go wiec bez kuwety jeszcze godzinke, po czym sie juz uparlam, bo to ostatnia proba. Zajelam strategiczna pozycje z lyzka wazowa na tylach (kota), ale jego to intrygowalo, bez przerwy sie odwracal, z podejrzliwym wyrazem twarzy obwachiwal te lyzke, a nawet usilowal oblizywac, no rozpacz! I usilowal uciec, a jak go lagodnie przytrzymywalam, to ciezko wzdychal. Nogi mi scierply dokumentnie. W koncu sie musialam na chwilke oddalic, wiec wzielam Puszka pod pache, zeby choc to jego uwiezienie nie poszlo na marne. Wracam, i stanelam jak wryta

: na srodku (odkrytej) kuwety we wdziecznej acz dystyngowanej pozie kuca Cesarzowa i oddaje mocz
Przyklad okazal sie zbawienny, bo na znajomy zapach postawiony w kuwecie Puszek nareszcie zatrybil, uffff! Goraczkowo obwachal mokra plame, goraczkowo zaczal kopac lapka, moscic sie szukajac pozycji i W KONCU przykucnal. Lyzka wazowa jest genialna

, wielkie dzieki za pomysl! Wszystko poszlo na lyzke!
A juz wlasciwie myslalam, ze nic z tego i trzeba bedzie latac za tym specjalnym zwirkiem.