Próbowałam...
Ciężko to idzie...
On w ogóle ostatnio kiepsko je. Baaardzo powoli i bez entuzjazmu...
Wcześniej pochłaniał wszystko w mig.
Ale i tak się cieszę, że je. Wcale nie tak mało. Tylko trzeba go pilnować.
A przede wszystkim - pilnować Karmela.
W tej chwili jest tak, ze kiedy Karmel kończy swoją porcję ( czyli w jakieś 15 sekund po nałożeniu do misek) - Laki dopiero zaczyna
Karmel leci do najbliższej michy, odgania tego, kto tam akurat jest i pałaszuje
I tak po kolei
Niepilnowany - będzie za chwilę najgrubszym rudym kotem na świecie
A Laki to taka pierdoła... Warczeć potrafi tylko u weta

Albo na mnie, jak mu obcinam pazury

Na Karmela syknął może ze 3 razy- i nigdy nie przy misce - tylko, że Karmel kompletnie nic sobie z tego nie robi...