» Pon gru 28, 2009 12:56
Re: Bury Książę Ancymon i ja niegodny narzekacz
Dziękuję pięknie za życzenia! Przepraszam, że nie odpowiedziałam ale mam nadzieję, że każdy wie, że życzę mu jak najlepiej! To znaczy każdy wybrany, a już na pewno każdy piszący u nas. Ancymon, gdyby tylko znalazł czas na życzenia, na pewno, też by życzył samych dobrych rzeczy i dużej ilości jedzenia. Jednak wiecie odciągają Go różne inne rzeczy, uporczywy głód, obserwacje życia trzech głupich psuk, pukanie łapką w bombki, odpoczywanie i takie tam bardzo istotne czynności.
A tak świątecznie, czy raczej postświątecznie chciałabym coś napisać. Bo te święta niekoniecznie takie bardzo radosne były i to jest taki wpis dedykowany no wszystkim tym u kogo nie były albo mogłyby nie być. Bo u mnie, chociaż to nietaktowne napiszę o tym, że były. Za co chciałam podziękować też i tak sobie może trochę poblablać.
No przede wszystkim Inga, niby tak przy Ancym nie uczestniczyłaś bardzo, bardzo, nie miałaś Go na DT, ale pomyśl, że też dzięki Tobie jechałam do Łodzi po tego potwora. No i super, mam kota ocelota niecnota. Pewnie, to tylko jeden z kotów w kociarni. Do tego ładny, zdrowy, może by znalazł dom, a może by dalej siedział, gdzieś tam wtłoczony, a może by nie siedział, może by gdzieś zniknął i nikt by nie wiedział gdzie. To nie jest ważne, bo może mógłby mieć też super świetny dom, ale dzięki WASZEMU poświęceniu, temu co robicie jest u mnie i jest mój i ma swój dom, nawet jeśli nie super świetny, bo jak jest super świetny dom to wziął innego kota. Dzięki temu, że działacie to właśnie Ancymon jest najfajniejszym, najcudowniejszym, najwspanialszym kotem na świecie. No pewnie, ten świat to mój świat, ale jednak świat w którym Ancy jest naj, naj. Dzięki temu co robicie w czasie świąt mój brat poszedł gdzieś po czym wrócił dumnie niosąc nabzdyczonego Ancego na rękach. Tego oto nabzdyczonego potwora położył na podusi na łóżku mamy i potwór ów łaskawie zgodził się z nami zostać, po czym już obłaskawiony na ową podusię wracał obserwując nasze działania. Dzięki Wam, Ancy stuka też czarną łapeczką w bombki, nie daje sobie przetłumaczyć, że picie wody z choinki może nie jest najzdrowsze, bo widocznie jest najzdrowsze i najświetniejsze, łaził w czasie przygotowań po stole. A ja siedząc w pokoju mogłam usłyszeć zaniepokojony ale podejrzanie też oburzony głos my "Zuza Ancymon nie chce jeść". Nie zdążyłam nawet pomyśleć, że to świetna wiadomość, że nie chce jeść, kiedy dobiegła mnie dalsza część wypowiedzi "nie chce jeść z podłogi, muszę mu stawiać jedzenie na blacie"... więc między pasztetem, sernikiem i innymi rzeczami dumnie piętrzyła się kocia sylwetka podjadająca ze swojej miski. Dzięki temu wszystkiemu mogłam wrócić dzisiaj do domu zostać pogryziona, podrapana, wylizana, mogłam usłyszeć mruczenie, poczuć 6 kilo kota nacierające na mnie, te same 6 kilo dostrzec próbujące dostać się do naprawdę maleńkiego opakowania, takie 5 cm. x 20 cm. 15 cm. i widzieć jak znikają w tym opakowaniu łapki i główka, zobaczyć uderzenia w piłeczkę, wbieganie do innego pudełka, szybki bieg kiedy już się wydawało, że nasypię jedzenia. A to jest tylko jedna z historii, która mogła zaistnieć dzięki Wam. Takich historii jest dużo, dużo więcej. I tyle!