Byliśmy w piątek na badaniach.
Mietek zawsze zminimalizowany i sparaliżowany strachem - tym razem hyczał, wiercił się walczył

normalnie nie poznałam swojego kota

trzeba było łapkę zawijać bo nie dało się zahamować krwawienia z żyły tak się zdenerwował. Zrobilismy morfologię z rozmazem - dla sprawdzenia bo wszystkie poprzednie to mocne wahania leukocytów i średnio fajny leukogram. Tym razem - wszystko pięknie. Wzorcowo
Wyników nie odebrałam ale wetka mi dyktowała i aż się zdziwiłam.
Miałam zamiar zdjąć mu jakoś niebawem kamień bo trochę jest ale wetka uspokoiła, że nie musze się spieszyć bo nie ma tragedii

Także poczekamy
Pelasia - miała ogólny przegląd. Odstawiliśmy całkowicie dietę nerkową bo ja już nie mam siły jej wciskać tego na siłę, omijała posiłki, schudła, zostawiała część jedzenia, trzeba było ją oszukiwać - jedyny plus tego jedzenia był taki, że jej nie uczulało. Wspólnie z wetem podjęłam więc decyzję o przejście na seniory lub inne delikatne puszki. Metodą prób i błędów wybrałam trochę rozmaitych puszek - niestety niektóre jej smakują ale uczulają więc jest z tym trochę zabawy. Ale mam wrażenie, że przytyła, je bardzo ładnie.
Natomiast pogłębia się problem z tylnymi łapkami, od dłuższego czasu przenosi ciężar na przednie. Zmieniła się jej sylwetka. Do tej pory jednak radziła sobie bardzo dobrze. Myślałam, że to kwestia zmniejsoznej elastyczności stawów biodrowych ale kłopot jest prawdopodobnie w kręgosłupie

ostatnio jak szła po kafelkach to ją słyszałam - tak mocno miała przerośniete pazury w tylnych łapkach

obcięłam, obserwuję...wetka ją zbadała i podejrzewa własnie proces zwyrodnieniowy. Póki co daje sobie radę, wskakuje, chodzi, wchodzi po schodach ale nie jest to łatwe i zgrabne

Martwię się bo w sumie to nie wiele można zrobić. Preparaty z glukozaminą i chondroityną dostaje stale.
Morfologia i rozmaz - ok na jej standardy, bardzo podobne do poprzednich wyników.
Nerkowe oczywiście wyżej - ale tego się spodziewałam. Mocznik ok 90 (przeliczałam z tych drugich jednostek bo mi tak lepiej się zorientować co i jak), kreatynina ok 2,03, wątroba ok, cukier ok.
Też była niegrzeczna choć zawsze zachowuje się przyzwoicie. Próbowała gryźć i drapać i też się wyrywała.
Taki dzień
Mefisto niańczy i wyżywa się na tymczasowym Henryczku i przynajmniej obydwa są zmęczone

Mietek zaś odzyskuje ochotę na zabawę co mnie wyjątkowo cieszy. Nawołuje mnie jak ma ochotę.
Na topie są:
patyczek od lizaka - zielony
stojaczek od pizzy (takie coś co się stawia na pizzy żeby się karton nie zapadł do środka)
Kot dba o moją "zrównoważoną" dietę?
Przy czym przeważa trening interwałowy czyli krótko, a intensywnie - bardzo dobrze bo przez swój neurotyzm i smutki przytył i teraz musi zrzucić - nie ma rady.
Moim celem jest odzyskanie ugniatania i gwałcenia kocyka.
Za 2 tygodnie wyjeżdżam na kilka dni i jestem przerażona.
Boję się jak Mietek i Mefisto to zniosą. Obydwa są ze mną mocno związane. Pelasia odetchnie bo jestem od tych złych rzeczy - leki, kroplówki itd. Zrobię jej co drugi dzień mniejsze i te kilka dni spokojnie nic jej nie grozi. W sumie może powinnam tak zostawić na stałe - jeszcze skonsultuję z wetami. Pewnie będę dzwonić codziennie do domu i pytać. I kto mnie będzie ciumkał?
