włosy po chemii odrastają "dzikie" - organizm zgłupiał od ciągłego trucia i odżywa jak może. Paznokcie twarde, brwi Breżniewa, włosy jak dredy...
Dlatego jednym się np. kręcą jak na Murzynku Bambo, innym sterczą twarde, proste druty, ale trzeba to po prostu przeczekać. Moja mama dawno, dawno miała piękne, długie, czarne włosy. Potem - wiadomo - lata 70-te - zaczęła eksperymentować, rozjaśniać na blond, raz jej nawet jak u Ani z Z.W. - wyszły trawiasto zielone... Przesadziła z tymi eksperymentami, zostało jej na głowie raptem co trzecie pióro. Do tego mama strzykawą była, więc w połowie głowy najnormalniej na świecie miała łysy pasek - od czepka. Zachorowała, wyłysiała, ubrała pecynę w perukę. Potem zaczęły odrastać. No i to dopiero była makabra

wyrosło jej tych piór tyle, co za młodu miała. A każdy włos jak gruba nitka. Oczywiście każdy z nich żył własnym życiem, naprawdę matula wyglądała jakby piorun w plantację szczypiorku walnął. Jak wcześniej płakała, że łysa, tak później wyła, że wygląda jak punk bez stylizacji. Wiecie, czasem w głupich komediach są takie kadry, że bohatera kopnął prąd i mu te włosy tak sterczą... mama tak dokładnie wyglądała. Jak ta lampa światłowodowa... teraz ma fryzurkę "uczesaną", bo twierdzi, że już za stara na szaleństwa

ale włosów nadal ma tyle, że proszę siadać...
a teraz do rzeczy kociej
prawdziwa, dobrej jakości wykładzina przemysłowa jest droga jak pierun... więc, Madzia, nie pytaj w ogóle o przemysłówkę jako taką. Jej cena wynika z tego, że nie poddaje się gnieceniu (np. przez kółka foteli biurowych), ma atesty przeciwpożarowe (w ogóle się nie pali, albo jak nawet się fajczy, to nie wydziela szkodliwych substancji), itd. itp. Wiem, bo akurat przerabiałam to 3 lata temu, jak mi się firma przeprowadzała, i to nie w Castoramie czy Komforcie, tylko w firmie stricte zajmującej się tego rodzaju wykładzinami. Zresztą w normalnych sklepach raczej nie ma takich naprawdę "przemysłówek". Więc skup się na wykładzinie tzw. odpornej, którą stosuje się do przedpokoju na przykład. Jest z krótkim włosem (w przeciwieństwie do niektórych przemysłowych), więc się nie strzępi. I teraz tak. Wydaje mi się, że stosowanie kawałków nie spełni tu zadania. Ale na tę rurę to trzeba tej wykładziny tyle, ile zewnętrzny obwód tytla! plus ciut, żeby połączyć. Więc nawet jakby chcieć kupić: 2,5 m x 0,3 m to jest 0,75 metra kwadratowego! Ale czasem jest tak, że w sklepie zostaje na tytlu np. 40 cm...
Musisz po prostu ubrać nowe ciuszki

umalować oczka

i iść do Casto pomachać rzęsami, że jak im się będzie kończyć wykładzina, to niech nie wywalają do śmieci tytla z tą resztką, tylko niech Ci dadzą.
co do wiwarium - super pomysł. Przecież Zocha jest raczej zwierzęciem pionowym, nie? to dla niej raj, takie wiwarium

Misiek pomoże, spoko. A jak potrzebujecie narzędzi - to przecież my toniemy we wkrętarkach, wyrzynarkach, piłkach i innych tego typu duperelach, w kątownikach i śrubkach też

niech ja się tylko wychoruję, to się znów wprosimy i sobie uzgodnicie, co tam i jak chcecie. Ale co do mocowania słupa, to zaczęłabym rozmowę już teraz, bo jak moje szczęście zacznie myyśleeć nad tyym skoomplikowaanyym proobleemem, to na pewno wymyśli, tylko żeby to było przed 2015

I jeszcze Wam okno wisimy

No sama widzisz jak z nim jest... on musi mieć w głowie dopracowany każdy szczegół, inaczej się nie bierze za robotę. Ale za to jak już ma plan i go wykona - to ten plan działa przez długo-długo...
Tylko że my, Polacy, nie jesteśmy przyzwyczajeni do płacenia za myślenie... mnie też wkurza, bo on się przez trzy wieczory zastanawia jak położyć gdzieś tam tapetę... ja bym walnęła ten kawał papieru na ścianę i już. On - nie. Bo tu ma puszkę z bezpiecznikami, bo tu są drzwi, które nie pasują szerokością, bo ten wzorek, co prawda drobny jak w kaszy manny - ale musi się zgadzać... I nie mogę wytłumaczyć, że tu nie Niemcy, że nikt nie będzie sprawdzał zgodności kaszy manny na ścianie z kaszą manną na dekielku od bezpieczników. Czasem? często? mi za niego wstyd... bo guzdrze się z robotą okropnie, a nikt nie docenia tego, że stara się być dokładny na maksa... Balkony też mu zajmują 2-3 dni. A podobno jest facet na portalu ogłoszeniowym, który za wszystko bierze 7,5 stówy i robi w ciągu jednego dnia... ehhh, ulało mi się... przepraszam, Madzia, że w Twoim wątku.
