Jestesmy w domku od mniej więcej 20. Zawieszka jeszcze zupełnie kołowata. Ulożona na łóżku, na kołdrze i czule otulona ręcznikiem natychmiast zlekceważyła takie leżenie i spadła z łózka, tzn zeszła

zaczęła pełznąć w stronę salonu gdzie bohatersko wspięła się na kanapę

Dracul okazał się bardzo dobrym wujkiem, niestety nie zdążyłam tego pstryknąć, postał nad malutka, polizał po głowce i oddalił się majestatycznie, wolę nie wiedzieć dokąd
po chwili już wygodnie ułożyła się na mnie i spała jakieś 1,5 godziny
ale nastapiło przebudzenie uwieńczone zsiusianiem sie na mnie, więc poszłam włożyc dres do pralki
Mała pognała (no to chyba nie jest do końca dobre okreslenie) na kolana TŻ, a teraz śpi u mnie na kolanach. Mruczenia jednakowoż jeszcze nie stwierdzono. Ale opadły już ze mnie nerwy i tez się czuję zupełnie wypluta.
Ale własnie wraca mi adrenalinka, bo oto ona, mobilna mini kuweta
a jakie miały, chlip, śmieszne obcasiki i jakie stabilne
To powyższe to się nazywa masochizm i rozdrapywanie ran