Żaba & Choć- czyli niunia i cicik ;) + iggy czyli koty3

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt kwi 11, 2003 0:59

Ipsi, czy TZ dojedzie do was z kiciuchami?
Sasiadka sie nie przejmuj, nic a nic.
Pamietasz, kiedys mowilo sie nawet, ze jesli ktos umrze, to go wlasne koty zjedza? Przepraszam?
A moze ta poprawa to juz trwala...? Co? Za szybko? :lol: :wink:
Mozliwe, ze bedziesz molestowana, abys wypuscila kiciuchy na podworko.
Ladna pogoda, niech sobie polataja, koty to musza, i takie tam...
Musisz podjac decyzje, jak sie do tego ustosunkujesz.

Ipsiolku, to twoje kotki, ty znasz je najlepiej, dalas im ladny kawalek czasu, zdrowia i milosci. Poza tym jestes stanowcze dziewcze, i na pewno poradzisz sobie z atakami zyczliwych sasiadek.
Trzymam kciuki za udana wizyte, zarowno dla was, jak i kocich :D
Dzielna jestes, o!

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pt kwi 11, 2003 9:37

Mnie tez znajomi mowili, ze koty przenosza choroby itp (to byli psiarze).
A co mnie to interesuje? To moj kot, moje "dziecko".. Jak sie zaraze to sie bede leczyc ;)

Ipsi nie daj sie ! :)

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Pt kwi 11, 2003 11:11

Ipsi, to nie jest "wsiowe" podejście, tylko po prostu bezmyślność (często zresztą zbrodnicza), która występuje i w mieście, i na wsi. Może procentowo więcej na wsi, ale nikt takich statystyk nie prowadzi, można stwierdzać tylko na własnym doświadczeniu, a to bywa mylące. Ja akurat mam Starego ze wsi, poczciwe to chłopisko i jego rodzice a moi teściowie też nie mają takich głupich szlabanów na rozumie. A daleko nie szukając - właśnie niedawno zalągł nam się na forum Ktosiko, max-przyzwoity chłopak i chociaż wspomnienia z dzieciństwa na temat zwierzaków ma koszmarne, to sam wszystkie zwierza chętnie by ratował przed krzywdą. Popatrz jego wątek "Moja kotka ma ruję, co robić". Etykietki nie są dobre, bo ogarniają całość jakiejś grupy, a nigdy nie biorą pod uwagę tej części grupy, która nie podpada pod dane cechy. Zdecydowanie wolę określenie np. "tępy buc" niż "wsiok", bo określa tylko cechy charakteru.
W każdym razie masz szansę przeprowadzać delikatną akcję uświadamiającą we własnej rodzinie :wink: . Życzę Ci powodzenia, niezależnie od wyników.

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 13, 2003 1:03

heh przestalam sie denerwowac i nei slucham idiotyzmow.moja mame uswiadomilam co do toksoplazmozy i dala mi spokoj,.ma na swojej tablicy z notatkami zdjecia chocia i zaby:)byalm bezwzgledna powiedzialam ze "wnuki" musi miec uwiecznione:)
sasiadka siedzi cicho
bocian zdaje relacje o kotach nader dzielnie-rozrabiaja strasznie.zostalam oskarzona o rozpuszczenie kotow.podobno zaba jest niemozliwa..hihihiih
bocian wprowadza mneijsze racje zywieniowe bo ja nei mam serca wydzielac kotom...minimum dostaja maks dawki :oops:
dzisiaj kupilismy zamek do moich drzwi w domciu..kotom trzeba bunkier zrobic.mama jzu sie pytala co ma weliminowac z pokoju aby nie zostalo zdemolowane zjedzone lub inne takei przez koty. hihihi wyszlo na to ze firanki ide pierwsze w kolejce :D
moim psom opowiadam juz ze kicawki beda w pokoju...mysle z eposokowiec mi nei daruje...on spi ze mna w wyrku jak jestem u rodzicow...a teraz co bedzie..zamkniety na klucz pokoj!!toz to skandal..i miauczace cos w srodku..hihihi jesli beda kopac mi pod rzwiami to bedzie sie dzialo....oj bedzie....glosne swieta w domu!
inko po koty j awracam w poniedzialek i jade w sobote z chcrzesna ma samochodem wiec kitki beda mialy cieplo w dupska:) wracam tez z ciotka:)nie ma to jak wygoda
aha ktos sie zna na toksoplazmozie bardziej?dowiedzialam sie od mamy ze mialam kiedys robione badania na tokso i mialam miano 1 mama 40 ale to podobno pikus..ciekawi mnei to ze podobno jak sie mialo kontakt z tokso..to jednorazowo...i potem sie uodparnai czlowiek ..wiec jak to jest?
pozdrowka dla wszystkich i dal kotow oczywista tez
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Nie kwi 13, 2003 1:53

Ipsi- poszukaj na forum- o toxo było coś pisane ;)
Jedno jest istotne: jeśli ktoś raz przechorował toxo (bezobjawowe u człowieka moze byc)- to juz jest odporny. A groźne jest tylko dla kobiet, które zarażą się w pierszym trymestrze ciązy. I bardziej prawdopodobne jest zarazenie się przez surowe mięso albo przez odchody ptaków (np.gołębi)- niz od kotów. Bo koty tez tylko raz się zarazają (potem maja juz odporność) i tylko prze 3 tygodnie w zyciu mogą zarazac! A Ty możesz się zarazic od kotów wyłącznie poprzez kontakt z odchodami kota własnie zarazającego (czyli prze 3 tygodnie w zyciu owego kota).

A zamknięciem w pokoju sie nie martw- moje koty przezyły w jednym pokoju (w domu moich rodziców) ostatnie swieta Bożego Narodzenia! Bez zadnych problemów się obeszło! Jedynie Borys- zainteresowany- na drugi dzień juz zwiedzał dom. Shaela spedziła świeta w jednym pokoju i wcale nie wygladała na zainteresowaną zwiedzeniem reszty!

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39555
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pon kwi 14, 2003 12:31

Ipsi, znowu Ci się plączę po wątku z kocią dietą, ale jak już zaczęłam, to i ciągnę.

Tym razem zaszłam problem od ogona (kociego, ma się rozumieć) drogą skojarzeń: koty - drapieżniki - żbiki - ZOO - Gucwińscy - wrocławskie ZOO. Jednym słowem znalazłam witrynkę wrocławskiego ZOO, adres do zapytań i wypytałam pod kątem jak się ma kot domowy do żbika i co oni tam wyczyniają ze swoimi żbikami.
Odpisali, że "Żbik (Felis silvestris) i kot domowy (Felis silvestris cattus) to w istocie dwa z trzech podgatunków tego samego gatunku - Felis silvestris." No, mogliby jeszcze wymienić ten trzeci podgatunek, ale niech im tam.
Na pytanie o to, czy lepiej mięso surowe, czy parzone - i na dodawanie węglowodanów - wykonali odpowiednik naszej ikonki 8O , czyli po co i dlaczego. "W normalnej kociej diecie, w mięsie jest ok. 0,5-1% węglowodanów." I dalej rozpiska przykładowego składu:
"6-8% białka
4-6% tłuszcze
0,5% błonnik
Reszta (80%) to woda i popiół."

Co do ich żbików, to nie żyją długo w warunkach wiwaryjnych (do 10 lat). Karmione są jak inne dzikie koty: mięso wołowe, kurczaki, piskleta-braki, gryzonie.
Na zakończenie podali link do witryny Walthama ( www.walham.com ), jako do źródła "wielu ciekawych informacji na temat żywienia i pielęgnacji". Zajrzałam, nie bardzo miałam czas się dokładnie wczytywać, ale podstawowe co znalazłam, to że "kot to nie pies" i, tłumaczę z gruba:
"Kot ma wyższe potrzeby co do protein niż wiele innych ssaków, włącznie z psem. Jest to związane z jego szczególnym metabolizmem jako drapieżnika i niemożliwością przystosowania się do diety o niskiej zawartości protein." Jest jeszcze o niezbędnych aminokwasach, głównie to arginina i tauryna.
Nt. węglowodanów jest coś takiego:
"Kocia dieta z natury jest wysokoproteinowa i niskowęglowodanowa. Nie ma żadnego znanego wymogu dietetycznego co do obecności węglowodanów w żywieniu kotów, co oznacza że kot może dobrze funkcjonować na pokarmach wolnych od węglowodanów. Jednak węglowodany to znakomite źródło kalorii i wobec tego stanowią ważny składnik wielu kocich karm." Dalej jest jeszcze o włóknach, czyli błonniku, no i piszą, że karmy Walthama mają dodawaną pulpę z buraka cukrowego (hm, a my tu coś wiemy o wytłoczynach chmielowych?).
Ha, może lepsi z nich teoretycy niż producenci?

No to chyba dalej mieszam, pewnie jakbym dopadła kolejnego weta, to bym dowiedziała się jeszcze czegoś innego. Pani lek. wet. z vetservisu ma praktykę bezpośrednią z domowymi kociskami, ci z zoologu takąż, ale od strony naukowej, i oprócz zwykłych burasów, które im się tam też hordami plączą (pokazywali je kiedyś Gucwińscy) mają praktykę przy żbikach... Nie wiem, czy takich biologów zoologicznych inaczej uczą na studiach niż wetów od małych zwierząt domowych.

No to Ipsi, pomyślnego rozwiązywania psio-kocio-rodzinnych problemów świątecznych - a może się pokumają i wspólnie będą kradły ze świątecznego stołu :wink: ? Oczywiście psi i koci, nie reszta rodziny :lol: .

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 14, 2003 14:19

ipsi pisze:...dzisiaj kupilismy zamek do moich drzwi w domciu..kotom trzeba bunkier zrobic.mama jzu sie pytala co ma weliminowac z pokoju aby nie zostalo zdemolowane zjedzone lub inne takei przez koty. hihihi wyszlo na to ze firanki ide pierwsze w kolejce :D ...

hi hi ja wpadlam na to samo. wlasnie zastanawiamy sie jak namowic rodzine tezeta do zainstalowania zamka w pokoju goscinnym :roll: . pierwsze co zrobimy po przyjezdzie to zdjecie firanek, zwiniecie dywanu i wyniesienie kwiatkow :twisted: . robi mi sie slabo jak pomysle o swietach... co prawda rodzice tezeta lubia zwierzaki (maja psa - domowego i kota - podworkowego) ale maja do nich roche inny stosunek :? .
Obrazek Obrazek

migaja

 
Posty: 12414
Od: Pon maja 06, 2002 15:54
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon kwi 14, 2003 16:57

wrocilam do domu...i co ?totalny bajzel!!jak dorwe bocian to bedzie kazanie.klawiatura tonie wkociej siersci.a ktos mial wyczesac zabiasta!!! miski kotow z woda puste...wszystkie 3.zabie uszy nei wyczyszczone( co za swinstwo w jednym uchu znalazlam..takie ciemne cos bleee schowalam i pokaze biednemu wetowi w czwartek)
koty nie tak bardzo obrazone na mnie..no moze choc..zaba ciagle zaczepia bawi sie pinglem.heh.lepeij wyglada.choc wlasnei wyleguje sie na balkonie sloneczko daje 30 stopni mam na termometrze.tylko jakis paskudny wietrzyk jest.chociowi katar nei przeszedl do konca ciagle cos tam ma:9 a bocian jeszcze cos przeskrobal! wyposcil koty przedwczoraj na pol godziny a wczoraj na 40 minut!!!!mialy isc najpierw na 10 a potem na 15...normalnie zostawic w domu 2 koty i bociana i bedzie sie dzialo :roll: :wink:
moj tata jzu sie pogodzil z faktem ze jakies koty beda koczowac u mnie w pokoju :twisted: jedziemy do doma w piatek.biedne moje psy oj biedne...szanse na zaprzyjaznienie sie psow z kotami zerowe.kot to potencjalna ofiara dla luny i pajdy..tak to jzu jest jak ma sie psy mysliwskie.co do myslenia o swietach to rowniez mi sie robi slabo..najgorszy wariant to moje psy rzucajace sie na drzwi od mojego pokoju i wyjace przerazliwie w srodku nocy pod moim pokojem...mam nadzieje ze sie szybko znudza.
no wlasnei zaba oberwala tasme uszczelniajaca drzwi balkonowe... :twisted: maly demolator!na balkon wychodzi oszczednie kuknie sobie zrobi obchod i wraca ..choc radosnei obgryza swoj opatrunek :twisted: zaraz ida do domu niech sie wygrzewaja na plamach sloneczka...ale w srodku.
bocian zrobil jedna dobra rzecz przestawil te male dranei na karmienie dwa razy dziennie....koty raczej nei zadowolone lecz nie glodne....

tak sie zapytam.czy mozna zaszczepic kota na koci katar jesli on jest nosicielem wirusa?
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Pon kwi 14, 2003 20:08

jeszcze jedno pytanie.czy przy obecnej pogodzi e1h na dworze to za duzo.?koty wyszly dzis dopiero wtedy jak slonce dawalo prosto w balkon.wg.chocka ta godzine moglabym sobie umiescic w pewnym miejscu.obrazil sie gdy go wywalilam.ale on nadal psika ..w czwartek chyab z wetem o antybiotyku trzeba bedzie porozmawiac :evil: niunia tez dzisiaj kichla ale zakladam ze koty czasem psikaja od tak...teraz sie zbunkrowala w skrzynce i kimono..choc tez spi..szykuja sie na powrot pana :twisted:
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Wto kwi 15, 2003 2:13

Ipsiolku, kotki maja futro...i to futerko ciut je grzeje :D
Czytalam kiedys, ze to nie chlod sam w sobie daje nam infekcje, tylko nagle zmiany temperatury. Mozna z tego wnioskowac, ze kicie nie powinny wygrzewac sie w cieplym pokoju, a potem nagle wyskakiwac na balkon, jesli jest tam zimno. Jesli dobrze zrozumialam to, co czytalam.

TZ zrobil im prawdziwe koszary, hi hi :lol:
Glupio wyszlo z ta woda, ale bajzel to polowa radosci, kiedy SZEFA nie ma :wink:
Niunia chyba w dalszym ciagu jest na kuracji, prawda?
Nie martw sie na zapas, dziewcze kochane. Jest poprawa, i trzymamy sie tego :D
Miziu miziu dla przeslodkiej, zasmarkanej zalogi :D
Gratuluje unormowania posilkow. Pytalas Chocia, co o tym sadzi? :roll:
A jak sie goi rana Chociowskiego?


I w ogole co to za lakoniczne relacje kolezanka tutaj serwuje?! :twisted: :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Wto kwi 15, 2003 3:13

ipsi pisze:tak sie zapytam.czy mozna zaszczepic kota na koci katar jesli on jest nosicielem wirusa?

Można. Misiek tak właśnie ma.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto kwi 15, 2003 8:46

I jak tu zostawiac TZ samego... ehh.. :roll:
Ja też umieram z niepokoju (i tęsknoty), bo siedze w Polsce, a TZ jest sam z kotem...
Juz sie wczoraj zdenerwowalam, bo mi powiedzial, że czyści kuwete co 2 dni! Oczywiscie karmi Pupsi jak chce, a nie tym, czym mu kazalam (saszetki tylko rano, potem suche)..
Żeby było ciekawie, to Pupsi chyba ma rujke... bo chodzi i spiewa...hmmm.. :roll:

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Wto kwi 15, 2003 13:58

hymmm :oops: lakoniczne?staram sie nie wpadacw grafomanie :wink: przyzwyczajam sie od nowa do stalego lacza.w domu rodzicow mam modem i przeczulonego tate na punkcie rachunkow za internet wiec musze pisac szybko i skrotowo 8) a wczoraj kotami sie zajmowalam komputer poszedl w odstawke.
co do zostawiania kotow z TZetami...uwazam ze trzeba robic gdzies grupowe przeszkolenia :roll: wczoraj zrobilam kazanie takie ze hohohoho...no i wiem ze drugi raz bedzie lepiej juz.prawda jest taka ze koty sa moje-znaczy sie ja jak jestem w domu to wszystko przy nich robie poczawszy od kuwety karmienia zmieniania wody tabletek czesania..bocian sie z nimi bawi :roll: no ale taki byl uklad:wszystko robie wtedy moge je miec
( wiec tak sobei mysle ze jak przyjdzie czas to 3 zwierze sie pojawi..moze kot..a moze cos innego..chcialabym papuge falista [ moja mama ma 2 papugi falista i nimfe i szykuje sie na 3] ale tak pomyslalam sobei ze koty chyba stanelyby na uszach a wlazlyby na klatke.zolwia tez bym chciala.tylko czy one takego drepczacego zolwika nei stratowalyby?z drugiej strony ostatnio meczy mnei straszliwie mysl o przemycie zwierzat :evil: i tak glowkuje ze jak kupie to jakby nie bylo prowokuje popyt na dane zwierze.ehh a zwierzaki w zoologach takie biedne sa.no i kielkuje u mnei opcja posiadania psa..tylko jak mozna trzymac psa w bloku..ja jakos nei umiem przeskoczyc)
moni co do kuwety to ja nawet wolalam nie pytac-ja czyszcze jak tylko zauwaze ze cos tam jest...ale bocian ..hymm daje glowe ze raz dziennie to bylo. :roll: no ale koty zyja nic sobei nei zrobilynie schudly wiec niech bocianowi bedzie ze sie wywiazal z pilnowania :wink:
co do stanu moich kotow: z zaby jestem zadowolona nosowe sprawy jakby sie ulotnily..zachamowania psychiczne tez( budzenie mnie -przez czas jak byla zbocianem tego nei robila- o 3-4 rano glosnym mruczeniem i rzadaniem miziako..ocieraniem sie o moja twarz laskotaniem wasami stanowi chyab rutyne) ale z ucha jej cos leci a wlaciwie nei leci tylko zasycha w tkaie brazowe chyab brazowe platki grutki czy licho wie jak tonazwac.i tylko z jednego ucha! moze to tam wlasnei ten wirus siedzi?pomecze weta w czwartek.wlasnei wtedy idziemy z chociem na zdjecie szwow.rana goi sie dobrze tylko przy samych szwach sie troche babrze znaczy sie jest strupek.bo choc ciagle gryzie opatrunek przez co rusza skora i mamy tam co mamy.nie ropieje bo robimy mu jodyna przy zmianie opatrunku;ktora odbwa sie raz na dzien..tworzy sie wtedy taki maly gips z plastra..wtedy sobie chocio moze grysc ile chce:) a lapa jest na szerokosc bardzoo grubego plasta obgolona znaczy sie skrocilam mu siersc nozyczkami najkrocej jak to mozliwe bo jak byla dluga to lepilo sie to do plastra i kot wrzeszczal..teraz wyglada nieciekawie no ale zmiana opatrunku odbywa sie w ciszy.juz wczesneij pisalam o katarze ktory chyab jeszcze tamw nosie siedzi..ale cholera dzis to mnei wystraszyl maly brzydal.siadl sobie kolo glosnika i zaczal sie kiwac 8O zwyczajowo to ja sie kiwam jak jestem zdenerwowana ale chocio nigdy takiego czegos nei robil..potem mi sie wydalo ze jakby ciezej oddychal..wzielam go na kolana..z ktorych zwial i poszedl nastukac zabie( ale jakk siersc latala) jak zdemolowaly juz mieszkanie to padly.niunia spi na tapczanie...pozycja pelen relaks :D a choc na parapecie( na marginesie:na dwa swetry ktore byly legowiskiem polozylam najlepszynajgrubszy koc w moim domu..bo wialo..teraz nie wieje ale koca mi szkod azabierac..bo koty zadowoloneeee ze hej)z pozy chocia mozna wyczytac : zmeczylem sie :) lezy wyciagniety na cala dlugosclapy przednie przed siebie lepetynka miedzy nimi..tylnia lapa prawa podbrzucholem lewa zwisa z parapetu...no raczej pozycji "zle sie czuje" nie ma...ale mi zaswiatala obrzydliwa mysl..co bedzie jak mu ten katar zszedl na gardlo albo co gorsza nizej????nie wiem jak osluchowo to rozpoznac..poczekam..w czwartek i tak bedzie u weta wiec wszystko trzeba bedzie osluchac.a teraz postanowilam nei panikowac..( chociaz kazda moja panika ostanio jest trafiona :evil: )zwlaszcza ze kot normalnie je i miecho i suche pije tez...szusy ma..wiec niby ok( jak bylo zle to dran nei bawil sie z zaba)

a dzieki estravenie za info o szczepieniu..bo widzisz niunia wyglada ok..i tak mysle ze chyab po swietach fundniemy jej szczepionke..misiek bardzo odchorowal szczepienie?roche sie boje o zabe.no i nadodatek czy wolno szczepic jak jakas infekcja w uchu jest.czasem mi zal straszliwie doktora piotra...ja go zarzucam pytaniami jak juz jestem u niego...( staram sie aby pytania nei byly w stylu dlaczego trawa jest zielona a nei czerwona?znaczy sie mam taka nadzieje ze nei zadaje tego typu pytan)

wszysvcy pisza o rujkach...a zaba niccccccccc :roll: dlaczego?moze meic ciche rujki?i czy wtedy kastracja jest konieczna?

a zapomnialabym o zmianach zywieniowych.choc jak choc inko ale zaba dala mi dzis do zrozumienia ze chyab nas pogielo z ta zmiana ilosci posilkow.dostalam takie miauczace kazanie rano jak jadlam swoje sniadanie ze az mi glupio bylo.no ale tak sobie mysle ze 8 miesieczny kot i ponad roczna kotka to jzu moga dostawac dwa razy dziennie.dobrze mysle?( nie bede pytac kotow o to ..bo znowu zrobia mi wyklad)

wroce jeszcze do moich rodzicow...moja mama po pokazaniu jej ksiazki z rasami kotow doszla do wniosku ze kiedys bedzie miala kota :D teraz nie moze neistety..obiecala naszemu 11 letniemu jamnikowi spokojna starosc..on nie zaakceptowal do konca posokowca a co dopiero mowic o kocie( tak na marginesie jamnik tez nei lubie malych dzieci..zazdrosnyjest strasznie).ale potem kto wie..mama mowi ze chcialaby miec kota z takimi pedzelkami na koncach uszu( rysia??? 8O :wink: ) jaka rasa ma takei pedzelki?w ksiazce ktora mam nie bylo takiego przykladu.ale cos czuje ze jak nei taki kot to cos podobnego do mojej zaby mame ucieszyloby:)


wyjazd na swieta nadal mrozi mi krew w zylach.na bank samochodzikiem jedziemy i wracamy juz z chrzesna rozmawialam..ufffff chociaz to pewne.w piatek wyjazd we wtorek powrot..da sie przezyc prawda..no ale koty pewnei sie obraza..no trudno...oby sie nei pochorowaly.bo jak w swieta ja tam znajde weterynarza normalnego kociego..psiego mamay telefon..ale czy jest dobry od kotow.tego nei wiemy.
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Wto kwi 15, 2003 17:43

:lol: Ta pozycja "parapetowa", to to! Niedzwiadek tez! Dokladnie.
I pysio lezy na parapecie, miedzy lapkami. Przesmieszne :lol:
Trudno uwierzyc, ze to moze byc wygodne, ale przeciez sie nie zmuszaja :wink: Toto jeszcze czesto spada z parapetu, ale to juz inna bajka... :lol:
Ipsi, to jest pozycja zdrowego kota, tak mysle, bo gdybys zapytala Niedzwiadka, czy mu cos dolega, to by cie wysmial.

Zobacz, Ipsi, jak ty dzialasz na otoczenie: dokocilas siebie i TZ-a, teraz prawie zakocilas Mame, ktora kotow nie lubila...jak ty to robisz? :D

Bedzie dobrze! Dzwon do dr Piotra, albo wstap tam, i pytaj, a co!
Pamietasz, kiedy Sisiulka miala zapalenie jelit?
Ja wetowi polozylam karteczke przed nos, i poprosilam o zapisanie nazw wszystkiego, czym ja traktowal, hi
"Zrobil oczy" ale pisal, a twoj wet lubi twoje kiciuchy, i z pewnoscia odpowie na wszystkie pytania :D

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro kwi 16, 2003 16:59

jak ja to robie..hymm jestem upierdliwa...bardzo upierdliwa.
dzisiaj dziwny dzien..koty nie daly panci pospac..a pancia po imprezie z wielkim porannym bolem glowy.uhh miauczenie obu kotow mi wprost do ucha tojak traby jakies...ja marudna dzis koty zreszta tez.
chociowi cos tam z nosa cieknie znowu mocniej...dopsh ze jutro idziemy bo ja jzu umieram z domyslow.a kot jak kot.jak sie zbliza 15.30 to robi sie marudny bardzo miauczy szwenda sie...wtedy jest godzina otwarcia balkonu.teraz kot lazikuje z balkonu do pokoju.przychodzi do mnei mrauknie i pelznie znowu na balkon.chyba mnie wola...musze wychodzic za nim i glaskac go a on sie wygina na wszelkie sposoby i zadowolony diabelnie ze sloneczka..( tylko ten nos :evil: ) niunia za to wylazi troszke pokukala sobei na ulice i teraz spi na kanapie..tak mysle ze jej na balkonie zacieplo..codziennie tony futra zimowego wyczesuje..ale mimo to ma go nadal pelno...jak dlugo kot sie siersci?{ jesli tak jak moj ukochany garfield to ja sie zabije}
jutro tez zwazymy moje klopsy kochane..ciekawe co waga pokaze :roll:
niunia jest jzu udomowiona..nie ucieka juz domaga sie glaskow przychodzi jak sie ja wola i lazi wszedzie zamna :D
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 753 gości