Ja chciałam tak kiedyś uratować pieska, co pod śmietnikiem u rodziców koczował przez dwa dni.
Ale jak tam poszłam kilka razy, to spotkałam dziewczynę z psicą na spacerze.
Okazało się, że pies mieszka w drugim bloku, ale jak suka ma cieczkę, to koczuje i przez pięć dni pod tym śmietnikiem.
Oczywiście nie mogłam sobie misjonarstwa darować i zaczęłam rozmowę o sterylce suki, ale nie natrafiłam na chętną słuchaczkę.
Jeśli chodzi o pieska, to świetnie, że nie potrzebował ratunku, bo jakiś taki był ogólnie nieżyczliwy.
Żadne tam ciuciuciu i niuniusiu słodki na niego nie działało.
Warczał i szczekał i nie pozwalał się do siebie zbliżyć, a nie był duży, wielkości jamnika.