Kochane, bardzo Wam dziękuję za świąteczne życzenia, Wam również życzę Spokojnych, Radosnych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia ...
U mnie niestety nie jest radośnie, nie jest wesoło

Wczoraj zadzwonił telefon .. nie znałam tego numeru, odebrałam oczywiście, bo wszystkie telefony mam zwyczaj odbierać. Usłyszałam starszy głos Pani, przedstawiła się i powiedziała, że ma mój numer od Pani weterynarz. Tysiące myśli przeszło mi przez głowę, o co chodzi?. Pani powiedziała, że kotek rudo biały, którego znaleźliśmy jest Jej kocurkiem

Oczywiście pytałam o to kiedy Pani kotek zaginął, w jakim miejscu mieszka, o znaki szczególne - powiedziała o oczku - powiedziała, że był leczony na koci katar. Okazało się, że Pani mieszka blisko naszego osiedla, więc tu gdzie Karmelek został znaleziony przez mojego M. Poprosiłam Panią o spotkanie. Przyszła do nas, starsza kobiecinka, płakała gdy zobaczyła Karmela. Całowała go i ściskała. Widziałam naprawdę wielką radość i wzruszenie na twarzy Pani ... Kotek nie był kotkiem wychodzącym, Pani mieszka w bloku na parterze, ale tamtego dnia wietrzyła mieszkanie rano i zapomniała kocurka zamknąć w łazience, musiał wyjść przez balkon. Szukała go w okolicy, nie ma komputera, nie mogła zamieścić ogłoszenia w internecie, jest starszą osobą, troszkę schorowaną, obchodziła okolicę kilka razy, na kotka się nie natknęła, bo grzał już dupkę u nas. Nie wiedziałam co dalej .. tzn. teoretycznie wiedziałam, ale praktycznie?. Mętlik w głowie ... Pani zapytała czy może swojego kotka zabrać do domu. Powiedziała, że jest bardzo wdzięczna za to, że gdy go znaleźliśmy, to go wzięliśmy pod swój dach i zaopiekowaliśmy się nią, bo nie wiadomo co by mu się mogło stać. Powiedziałam Pani, kocurek został znaleziony przez mojego M. na ulicy - w kartonie!. Pani była w szoku. Ktoś musiał sobie 'zażartować' i kociaka włożył do kartonu, który położył na jezdni, jakiś psychopata

Wiecie jak Karmelek miał na imię w domku swoim?. Kubuś ... ja jednak myślę, że on przyzwyczaił się do imienia Karmel .. nasz Karmelek .. poryczałam się, poryczałam ... moja córcia również. Pani zapytała czy ma mi zwrócić pieniążki za wizyty u weterynarza, za karmę, za żwirek. Powiedziałam, że nie ma takiej potrzeby. Pomogłam Pani zanieść Karmelka do domu

Pani przyszła do nas na spotkanie z transporterkiem, który należał do Kubusia, tzn. Karmelka ... tzn. sama nie wiem .. ale kochanego kocurka

Córcia płakała, ja również. Przywiązałam się jak diabli. Naprawdę ... jestem rozbita, smutna i zawiedziona

Tłumaczę to jednak sobie w ten sposób, że Karmelek należał do tej Pani, że to ona od małego go miała, że uratowaliśmy go jakby nie patrzeć, zaopiekowaliśmy na tyle czasu na ile trzeba było to zrobić ... i zakończenie jest szczęśliwe, ale dla kogo?. Dla tej Pani .. to pewne, a czy dla nas?. I tak i nie, bo jest mi źle, ale z drugiej strony - sama nie wiem

Pani powiedziała, że straciła już nadzieję na to, że odnajdzie swojego kocurka, ale córka Jej podpowiedziała, że można przejechać się po lecznicach i zobaczyć czy nie wisi ogłoszenie o znalezionym kocurku. Pojechali do dwóch lecznic, w jednej kocurek był na kk leczony - tam nic nie było, ale w tej do której my chodzimy z naszą sunią i z Karmelkiem chodziliśmy - zostawiona była przeze mnie informacja o znalezionym kocurku. W prawdzie nie było to żadne ogłoszenie, ale Pani weterynarz wiedziała, że Karmelek był znalezionym kotkiem. Pani zapytała weterynarz o rudo białego kocurka z jednym zamglonym oczkiem - od razu pomyślała o Karmelku i dała namiary na mnie. Powiedziałam też Pani o świerzbie usznym, który Karmel miał. Powiedziała, że faktycznie uszka miał brudne, ona starała mu się je czyścić, ale nie umiała tego wyczyścić i nie wiedziała, że to może być tak poważna sprawa, że to świerzb ..
Historia ... smutna historia, bardzo smutna

Dałam Karmelkowi zabawki, które mu kupiłam, dałam też miseczki, dałam żwirek, karmę którą u nas jadł. Dałam mu do transporterka kocyk, na którym spał w łazience. Pod łóżkiem w sypialni są jeszcze jego myszki, które tam zachomikował sobie
Chyba nie ma słów, które mogłyby mnie teraz pocieszyć? .. chyba nie ma

Przepraszam, że piszę tak chaotycznie, ale emocje wzięły górę, smutek i ta pustka ... sunia chodzi po mieszkaniu i szuka Karmela... wie, że go nie ma
