Jak to ma w zwyczaju, Kotkins miał rację , że dorabiam sobie dobre intencje do wrednego zachowania tego szarego chuligana.
Jak tylko zobaczyła szczotkę niebezpiecznie blisko siebie , rzuciła mi się na ręce ,żarła , kopała ,drapała , sięgnęła mi do brody no i jestem cała poharatana.
Dłonie mi spuchły ale do lekarza pójść nie mogę bo Blusia nie szczepiona na wściekliznę więc czekałaby ją kwarantanna .
Wiem bo lekarz zaraz takie rzeczy zgłasza.
Na wściekliznę na zaszczepiłam bo stara i chucherko
No ale siły aby mnie uszkodzić ma , gadzina jedna.
Prawdę mówiąc to poryczałam się i nie z bólu bo do tego jestem przyzwyczajona i nie boję się jej ale z bezsilności,
No takie jest to moje Blusidełko , zabić albo kochać .
Ja wybieram to drugie.