» Śro gru 05, 2012 12:21
Re: Bo koty muszą być... Trzy? Nie, cztery!
Feliway działa!
Ostatnio w domu jest dużo ruchu.
Małolaty nic sobie z tego nie robią, Gabi właśnie rozpracowuje adidasa, wkładka wywleczona gdzieś daleko, są nieustanne próby zawiązania sznurowadeł (spoko, nie wyciągnie ani nie zje), całość fruwa po przedpokoju. Szanta też fruwa, bo to niesamowicie skoczne stworzonko.
Ale te starsze się wycofały, szczególnie Dosia. Bo ona jest delikatna i wrażliwa. Płoszy ją w tej chwili każdy niespodziewany odgłos. Najchętniej przesiedziałaby całe dnie w szafie. Tam sobie wybrała azyl.
Wczoraj w południe włączyłam Feliwaya, który wreszcie doszedł. I wierzyć mi się nie chce, ale dziś od rana Dosia jest zupełnie inna. Normalna. Chodzi sobie, interesuje się innymi kotami, żebrze przy stole, domaga się pieszczot. nie spodziewałam się tak szybkiego efektu.
Nie rozrabia, ale widać, że nie jest zestresowana. Jest spokojna. Uffff.