Morelowo-migdałowo..:)

jaaana - TAK! :mrgreen:

Bo zapomniałam napisać, że mam w domu peeeełno kwiatów i... nic!! No, i to akurat dobrze - żadnych zmian sobie nie życzę !

On na prychanie nie zwraca uwagi, czasem potrafi się wystraszyć i robi 'zajączka' ale nie ma zahamowań z tego powodu

Poza tym się zgadza, jaaana, i nie ma co tu sobie ironizować :smokin:

A jak mysz zje drób, a kot zje mysz???
Nie ma co sobie żartować - jakbyście widziały jak sie ślini na widok fileta indyczego...Mi tam go żal

morelowa pisze:jaaana - TAK!

Bo zapomniałam napisać, że mam w domu peeeełno kwiatów i... nic!! No, i to akurat dobrze - żadnych zmian sobie nie życzę !

On na prychanie nie zwraca uwagi, czasem potrafi się wystraszyć i robi 'zajączka' ale nie ma zahamowań z tego powodu

Poza tym się zgadza, jaaana, i nie ma co tu sobie ironizować

A jak mysz zje drób, a kot zje mysz???
Nie ma co sobie żartować - jakbyście widziały jak sie ślini na widok fileta indyczego...Mi tam go żal

Nie żartuję, mi też go żal.

Ja to mam okropnie twarde serce :wink:

!!! Migdałka mi nie żal :wink:

(o może troszeczkę).
Ma przecież swój domek, Morelę i Morelową. No i wołowinkę. To bez drobiu da radę

Nie tylko drobiem koty żyją.

A jak potrzeba Wam kota ssącego, to polecam Felutka. Ssie całe noce, mruczy i się tuli. Do jedzenia trzeba go namawiać, tak więć nie kosztuje wiele. No trochę ślady na szyi zostawia, ale szybko schodzą. To jak, bierzecie :ryk:

Felutek też ma dobrze - ma kogo ssać, drapać i się przytulać, ma ciepło i pełny brzuchol. I na pewno nie chce przeprowadzek, bo się przywiązał :mrgreen:

O to małe z zamknięta buzią to się martwię

Moreli to Migdał nie ma :lol:

. Ma mnie na usługi. Może i dobrze, że nie jest wymagający. Ludzki taki.. [koci znaczy]

A jak Migdał spędził święta ?

Jak można siedzieć przy kompie ok. 3 w nocy :?:

Nie wiem jak spędził bo wyjechałam i zostawiłam klony same na święta

Nie było mnie od soboty rano do niedzieli wieczorem, rano i wieczorem przychodzili sąsiedzi do uzupelnienia misek i ogarnięcia kuwet. A głównie do włączenia i wyłączenia pieców coby nikt nie zmarzł :mrgreen:

Jak przyjechałam to piszczały oba, coś mi mówiły ale ja nie kumata w tym języku. Nie zaprzyjaźniły sie jednak, a z niespodzianek było narzygane w pokoju na wykładzinie :roll:

- nie wiem które.
Nie narozrabiały, nie obraziły się - ogólnie dobre koty :wink:

Pojechałaś sobie, to i przeoczyłaś moment, kiedy one ludzkim głosem...

Ale w ogóle to grzeczne chyba, skoro demolki a i fochów nie było.

Wiem, wiem... :oops:

ale dałam im szansę do porozumienia się bez świadków... nie wygląda na to by się dogadały - może też mówią różnymi językami

One grzeczne - nie nieszczą, nie rozbijają, nie zrzucają.., nie miewają fochów, nie robią po kątach na złość np., ani coś w tym rodzaju,
nawet w nocy jest spokój - takie koty :roll:

Jak tak sobie oglądam kota Simona, albo czytałam wątek narzekaniowy, to klony jakoś mało kocie się wydają :mrgreen:

Ale posiedzimy sobie w sylwestra razem... poczytamy, pośpimy

, telewizorka nie mamy , więc moze się pobawimy ? Żeby potanczyć chciały... :wink:

To życzę Ci wesołych tanów razem z kociastymi

. Ja też planuję szmpańskiego sylwestra z moimi futerkami. Bo najważniejsze jest dobre towarzystwo.

To my sobie tu zajrzymy... :wink:

Nie sypiam pod kołderką, ale pomagam ścielić, a co

a potem sobie pośpię w końciczku, na półeczce, skromniutko wciśnięty...

cóż, tak zostałem wychowany przez ciocię Kotikę, na skromnego, użytecznego kotka :cat3:

A jakby mamusia zrobiła zdjęcie nie komórką, przy sztucznym świetle, to byście zobaczyli jaki jestem już DUŻY!

Morelowa dzięki za fotki, tym bardziej że mi dziś bardzo smutno.

Ojej, dlaczego Ci smutno

. Chyba nie dlatego , że Alex wyjechał?

, bo to się cieszyć trzeba...no,nie?

Oj, doczytałam teraz o Czarusiu...Sama nie wiem - t eż by mi było smutno

To ma być ładny, młody kotek? :mrgreen:

poprosimy inne ujęcie

To na tyle przyjemności.
Kotika - prośba o zmianę tytułu. Na coś 'mamy kłopoty', 'martwimy się' od str......

Jakieś 3 tyg. temu zataszczyłam Migdała na szczepienia i ogólny przegląd. Oczywiście tak jak pisałam - był na prochach, wyluzowany i podsypiający. Odespał, pojadł - wszystko w porządku. Ważył 5 kg, choć nie wyglądał. Duży i 'nabity'.

Kilka dni temu zaczął 'źle wyglądać'. Jakies przerwy w robieniu kupy, mniej sikania, gorzej z jedzeniem. W zabawie nie podskakiwał tylko machał łapkami do góry.. W nocy kilkakrotnie wymiotował, ale nie jak zwykle jakimś żarciem, tylko pianą. Pierwsza diagnoza [nie, nie moja - wetek ] - gardło. Jeśli jest zbyt ciepły, ma gorączkę - podać kawałeczek pyralginy. Faktycznie jakby się ożywił. Jednak następnego dnia gorzej znowu. Diagnoza - korzonki lub coś podobnego, źle sie poruszał. Metacam. Po trzecim podaniu nie zrobiło się nic lepiej,a wręcz przeciwnie. Dziś byłam umówiona ze soba do lekarza we Wro, odwołałam bo wczoraj wieczorem Migdał wyglądał jeszcze gorzej - kulał na przednie łapki, b. mało jadł, chodził pomalutku, zaczął kichać.. itp.
Dał sie wcisnąć do koszyka bez tabletek uspokajających.. On w ogóle jest b. delikatny w zachowaniu - wprawdzie bronić się potrafi panicznie, ale nie używa zębów ani pazurków.
U weta - schudł ok.40 dkg, powiększony brzuszek...bardzo powiększone węzły chłonne..

. Antybiotyk - 4 zastrzyki, kroplówka, antybiotyk do domu na dwa dni. Krew na morfologię - będzie jutro.
Propozycja zrobienia 4 testów - za jednym zamachem. W tej sytuacji wydało się sensowne. W domu przeciez jeszcze Morelka. Wyniki prawdopodobnie w poniedziałek będą.
Wróciłam od weta ok 1pm, a kotek dopiero przed chwila sie trochę ożywił, wylazł z dziury, wlazł na biurko... Jednak nie zeskakuje tylko się zsuwa z mebla opierając się na przednich łapkach. Bardzo mało zjadł. Mało pije. Po kroplówce nasiusiał trochę więcej ale dopiero przed chwilą.
Staramy sie [koty i ja] nie zwariować do poniedziałku.
Wizyta + leki, kosztowała mnie 60,- . Za testy zapłace 200,-.

O kurka...

Kciuki bardzo mocno!

Morelowo-migdałowo..:)

Kto przegląda forum