To witam Was walentynkowo!
Wróciłam..
Babcia jest w bardzo kiepskiej kondycji psychicznej.. Tym bardziej, że pielęgniarki dwa razy pomyliły tabletki zamiast ćwiartki dały całą.. Może w tym tygodniu wyjdzie.. Lekarz stwierdził, że jeśli będzie ktoś kto będzie zmieniał babci raz dziennie opatrunek to może.. może.. wyjdzie.. To mama się podjęła tego..
Wczoraj wracając ze spaceru z psem, zobaczyłam przy ulicy w błocie pośniegowym kotka.. Potrąconego przez samochód.. No to biegiem do domu po karton, odstawić psa i po kotka. Kiedy wróciłam kota już nie było.. Musiał go chyba ktoś wziąć, gdyż strasznie wołał pomocy
Wyszedł też jeden mężczyzna szukać go, gdyż żona mu powiedziała o kotku.. I tak go razem szukaliśmy.. Niestety nie znaleźliśmy.. Wcześniej dzwonił do TOZu, ale oni się kotami nie zajmują.. Mam nadzieję, że kot trafił w dobre ręce..

Był podobny do mojej Miluni kochanej..
Po powrocie koty nie odstępują mnie na krok

Nawet Amy się przytula

Moje kochane stworeczki!!
Na dzisiaj to chyba tyle, udanych Walentynek
