Pamietacie?
„Wlazlam po schodach i na ostatnim schodku zostalam przyszpilona jakimis zoltymi slepiamy ktore hipnotyzowaly mnie beszczelnie zza szyby . Moje wejscie spowodowalo mocne zamieszanie stwory sie uaktywnily z kazdej strony dochodzilo miauczenie, piski i burczenie, prezyly sie jak na defiladzie tylko wlasciciel zoltych slepiow mial mnie w nosie lezal sobie wygodnie na podusi, niby mnie olewal a jednak zagladal wprost do duszy .
Kiedy pojawila sie mloda dziewczyna w bialym fartuchu wydukalam (gdzie sie podzial Rambo) chce adoptowac kota, to prosze sie rozejrzec ten to ... a ten to... a ja jej wcale nie sluchalam bo moje serducho mialo juz zolte oczy. Chce tego. Oj ale on moze nie byc odpowiedni jest u nas 5 miesiecy w poprzednim domu byl maltretowany, znecano sie nad nim on nie przepada za ludzmi, ma 4 albo 5 lat. CHCEEEEEEEEEE TEGO I JUZZZZZZZZZZZZZ !!!!!!!!!!!!
Dobrze ale gdyby co moze go Pani oddac i inne ble ble ble ale ja jej i tak nie slyszalam. Zaplacilam i zlapalam moj transporter podobno juz z kotem i oczy wyszly mi na wierzch. Mowilam ze to duzy kot usmiechnela sie dziewczyna. Steknelam bo nie mam samochodu a moja reka ledwo juz trzymala sie ramienia, prosze czy moglaby mi Pani zamowic taxi. I tak wrocilam do domu.
Postawilam transporter w drzwiach pomieszczenia z kuweta i balam sie go otworzyc. Wreszcie otworzylam po 10 minutach wypelzla z niego footrzana dzdzownica i zniknela za moimi walizkami. No dobrze pisali zeby dac kotu na poczatku spokoj ale ile mozna minelo pol godziny, godzina, prawie dwie zajrzalam i zobaczylam jedno zolte oko lypiace na mnie zza walizki, oki zyje, wreszcie poszlam spac rano z miski zniknela karma a w kuwecie byly prezenty tylko kota w domu nie bylo ale moja walizka wciaz miala jedno wielkie zolte oko.
Wreszcie okolo poludnia dzdzownica wypelzla, poruszala sie ciagnac brzuch po podlodze i zaczela powoli obwachiwac mieszkanie, wreszcie polozyla sie pod sciana w najdalszym ode mnie kacie i znowu strzelala na mnie zoltymi wielkimi galami. I tak jak siedzialam to footro tez siedzialo a jak tylko sie ruszylam footro zwiewalo za walizke. I tak to trwalo potem byly inne kryjowki ale takie zeby miec mnie na oku szafa, pod kapa na lozku lub za lozkiem, ale zawsze z jednym okiem na wierzchu. Kocur niestety zostawal sam a ja z bijacym sercem lecialam do domu majac w oczach obraz mojego mieszkania jak po bombardowaniu”
Tak sie zaczela rowno rok temu moja kocia przygoda, bo to jest przygoda ciagla i nieustajaca. Codziennie odkrywam kawalek ich swiata i to sie nie konczy bo codziennie jest mi pokazywane cos absolutnie nowego jeszcze bardziej fascynujacego.
Czasami siedze dlugo na podlodze i gapie sie na moje koty bez jednej chwili znudzenia. Wciaz sie siebie nawzajem uczymy. Jaki jest Bazyli? Nadwrazliwiec, emocjonalny bardzo przezywajacy moje wyjazdy. Jak na kota bardzo przywiazany zawsze tam gdzie ja tam on, czekajacy pod drzwiami i witajacy sie, straszny zazdrosnik i straszny obrazalski, ale gdzies tam czuje ze to absolutnie MOJ kot calym sobia oddany jak tylko potrafi najlepiej. Jest miedzy nami jakas nic porozumienia bez slow i obustronne zaufanie. Ech no fajnie ze tu jest i juz.
