







moja ulubiona bohaterka




Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ewa_mrau pisze:cytuję za kociamyszą, któta to zacytował z innego miejsca:
Witam,
jest aktualnie do oddania roztwór Roferonu A w ilości prawie 3 litrów. Ampułka 3mln jednostek, rozcienczona w 3 litrach soli fizjologicznej. Temat jest ważny tylko 2 tygodnie bo preparat nie jest mrożony. Jest przechowywany w lodówce. Poważne osoby, fundacje etc pisać dzwonić 500-062-373, najlepiej odbiór całości. Osoba odbierająca musi szybko podjąć działania mające na celu dalsze rozcienczenie i zamrożenie leku. Szkoda byłoby zmarnować tak dużą ilość roztworu, można by pomóc wielu kociakom.
... i mry!
Ines_Chorzow pisze:........... Nawet nie wiem, jak mam zacząć............
Sama nie mogę w to jeszcze uwierzyć...................
Sprintusia odeszła w czwartek około 16.30.............
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Właśnie wychodziłam do lekarza, Sprintusia spała w salonie w swoim posłanku na pufce. Nagle kątem oka zobaczyłam, że zeskoczyła, pomyślałam, że zgłodniała i pójdzie sobie zjeść. Widzę jednak, że nie może wstać, więc poprosiłam męża, żeby jej pomógł. Zdarzało jej się to, więc nie pomyślałam, że coś się dzieje. Nagle mój TŻ w panice zaczyna ją oklepywać, wystraszyłam się, krzyczę, żeby jej nie bił, patrzę, a ona tak jakby się dusiła. Dopiero po czasie dotarło do nas, że przecież nie miała się czym zadławić. Wzięłam ją na ręce i czuję, że życie z niej uchodzi, nie wiem, co robić, TŻ biegnie ze Sprinią do weta..... Łapię córcię na ręce, owijam kocem i biegnę za mężem do weta. Tam reanimacja, serduszko jeszcze biło, ale mózg już nie reagował. Sprinia odeszła tak szybko..... Nie mogę się z tym pogodzić. Kilka godzin wcześniej przygotowałam jej świeże posłanko, wyczyściłam miseczki, wygłaskałam ją za wszystkie czasy, pogadałam sobie z nią. Powiedziałam Sprini, że takie z niej piórko, że mocno wychudła, że jest taka leciutka, że ja bardzo kocham....![]()
![]()
![]()
Teraz sobie myślę, że to tak jakbym gdzieś podświadomie czuła, że odejdzie.
Umarła mi praktycznie na rękach i do końca życia nie zapomnę wyrazu jej pyszczka...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości