Było to tak!
Kiedy moja córka z zięciem pojechali do Rzeszowa po Bogusię,
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=77473&start=60 to ja miałam straszny dylemat w domu
Kiedy moje kotki, po przyjściu z pracy, wypuściłam jak zwykle na balkon, to zaciekawiło mnie dlaczego moje koty nie patrzą jak zwykle w górę na ptaszki,( gniazdo jaskółek mamy) tylko w dół

Wyjrzałam i patrzę a tam kicia siedzi u mnie na murku pod oknem, zawołałam ale bez reakcji, nie odwróciła główki, tylko uszkami troszkę ruszyła. Zaniepokoiłam sie bardzo, bo zawsze jak się odezwałam to kot zwiewał

Ona siedziała na samym słońcu, ja pilnowałam żeby dzieci jej nie męczyły, dałam jej wody ale nie chciała, później jeszcze kazałam dziewczynkom które tam były, troszkę nalać na rękę i przetrzeć kicię. Poprosiłam te dziewczynki aby przeszły sie po blokach i popytały czy komuś nie zginęła, bo nie wyglądała na zabiedzoną. Niestety, nikomu nie zginęła
Dalej tam kicia siedziała bez ruchu. Ludzie chodzili, patrzyli a ja pytałam czy nie wiedzą czyja to kicia, nikt sie nie przyznawał i nikt nie chcial jej wziąć na balkon do czasu znalezienia sie ewentualnego właściciela.
Trwało to ze 3 godziny, ja nie mogąc patrzeć jak ona tam na tym słońcu siedzi(całe szczęście że było znośnie) zgarłam moje koty z balkonu i zrobiłam miejsce dla kici. Kiedy szłam z kicią do domu, to pani z bloku obok( ta co nie mogła jej wziąć na balkon,bo ma dziecko małe i nie wiedziała czy kicia jest zdrowa)zapytała mnie, a raczej stwierdziła ''bierze jednak pani do siebie? A ja na to-'' a widzi pani kogoś chętnego do pomocy''! I tak zostałam obarczona kolejnym kotem. We wtorek pojechałam z nią do lekarza, wet stwierdził że wszystkie kosteczki całe i bziucholek też w porządku. Jedynie uszy miała bardzo brudne, dostala na świerzbowca i wszelkie robactwo wewnątrz i na zewnątrz na kark i do domu emulsje do czyszczenia uszu.
Miałam wesoło w domu,

rano jak wstawałam do pracy 4,10 na 6godz, to najpierw musiałam obsłużyć swoje koty, później szłam do drugiego pokoju do Bogusi, a następnie na balkon i tak przez kolejne dni. Córka porobiła ogłoszenia, łącznie ze zdjęciem kici. porozwieszałyśmy na słupach, w lecznicy i w schronisku.
Wczoraj pani przyszła pytać czy żeśmy nie widzieli może kici, bo ona nie czytała ogłoszeń, bo dopiero przyjechała. Ja jej przyniosłam pokazać kicię, i to była jej kicia

Ale ja już się na wstępie domyśliłam że to jest jej, bo powiedziała, że ona ma duże zielone oczy
Matko, jak ja się ucieszyłam ze kicia ma domek, bo zatrzymać bym jej nie mogła, tylko bym musiała szukać jej domku.
Ło matko, 9 kotów w domu było.
A to zdjęcia kici balkonowej:
A tu zdjęcia Bogusi -mówimy na nią zdrobniale Gusia
I co wy na to cioteczki?