Cosia,Czitka,Balbi.Pożegnanie wątku- cz.I

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 16, 2007 19:10

8O
A dlaczego?????
Nigdy o takiej osłonie nie słyszałam, może dlatego, że one są rasą delikatną?
Napiszcie proszę, jak było jeszcze z innymi sterylkami, po informacji Wojtka mam załamkę :(
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19176
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt mar 16, 2007 20:26

Antybiotyki są różne. Albo o przedłużonym działaniu albo nie.

Niunia mojego TŻta dostawała przez 4 dni antybiotyk w tabletkach. (2x dziennie)
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt mar 16, 2007 21:09

o ile dobrze pamietam wet powiedział że mam sie stawic z Hipcia jakby cos sie niepokojącego działo z raną a jak bedzie ok to dopiero za 10 dni zdjąć szwy. Było ok więc nie zawracałyśmy sobie głowy. Może zadzwoń do weta sie upewnij czy to konieczne ?
Ostatnio edytowano Pt mar 16, 2007 21:10 przez Hipcia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt mar 16, 2007 21:09

U nas to był Betamox

Wojtek

 
Posty: 27892
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pt mar 16, 2007 21:26

moja kota była ciachana w piątek. Dostała antybiotyk o przedłużonym działaniu, w poniedziałek była powtórka..
Uważam że po coś te antybiotyki się podaje.. jeszcze słyszałam o kotce, która nie jechałaby na powtórkę antybiotyku.
O kocurach nic nie wiem, bo nie miałam nigdy pod opieką kocura po kastracji.
Agata & Kreska & Jeż
Obrazek Obrazek

agacior_ek

 
Posty: 3023
Od: Pon wrz 05, 2005 9:23
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 16, 2007 21:42

Czitka, z moją Lotnią buraską na osłonowy antybiotyk (i obejrzenie przy okazji) jechałam po 2 dniach. A moi weci do antybiotyków podchodzą naprawdę ostrożnie (badania przed, a z Moherem jechałam do Wrocławia na USG nerek, żeby sprawdzić, czy nie zaszkodzi 8O ). Chyba lepiej zapobiec komplikacjom, niż później leczyć... Kocury nie miały, ale to jednak mniej inwazyjna operacja.
KK1, KK2, Kocia Koalicja 3
ROWERZYŚCI TO ZUO!

Monostra

Avatar użytkownika
 
Posty: 12552
Od: Śro lut 08, 2006 21:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 16, 2007 22:13

Dzwoniłam do mojego weta i mówił, że należy podać, osłonowo, że tak na wszelki wypadek. Ale potem mówił, że właściwie to nie jest konieczne, i żeby może nie stresować kota, a jakby się działo coś niepokojącego, to dzwonić i przyjedzie. Wypytał o Cosię, o stan jaki jest i mówi, że jest dobrze i że nic się nie powinno dziać.
Wiecie co, to ja już nie wiem nic.
To bardzo, bardzo dobry lekarz.
Ale decyzja w domu jest taka, że pojedziemy. Niech obejrzą jak się goi, będziemy spokojniejsi.
A z drugiej strony (ale pojedziemy), to po co antybiotyk, gdy się nic nie dzieje? Antybiotyk nie jest obojętny przecież.
A lakcid dawać osłonowo?
Reasumując: zgłupłam :roll:
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19176
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt mar 16, 2007 22:26

Antybiotyk to, wg mnie, ubezpieczenie kota i weta :wink: Bez niego może być wszystko w porządku, ale nie musi. Jeśli kot młody, zdrowe nerki i reszta nie powinien zaszkodzić, a może zapobiec komplikacjom.
Lakcid nie zaszkodzi, ja daję zawsze przy antybiotyku - koty lubią, a antybiotyk jednak niszczy florę bakteryjną. Podaję jeszcze 2-3 dni po zaprzestaniu antybiotyku.
KK1, KK2, Kocia Koalicja 3
ROWERZYŚCI TO ZUO!

Monostra

Avatar użytkownika
 
Posty: 12552
Od: Śro lut 08, 2006 21:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 16, 2007 22:29

Czitka, lepiej dać ten antybiotyk. Głownie jest on po to, by nie doszło do zakażenia rany pooperacyjnej. Nie chodzi o to co sie dzieje na zewnątrz, bo szwy mogą wyglądać dobrze, ale to co się dzieje w srodku rozcietego brzuszka. Myślę, że warto pojechać z Cosią, niż potem sie martwić jak coś sie stanie :roll:
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt mar 16, 2007 22:40

Damy, damy, to postanowione. Ja sobie tylko tak na głos rozmyślam.
Bo to tak raz dają, a raz nie i mówią, żeby za 10 dni na zdjęcie szwów przyjść tylko...Hmmm....
A Cosia już śpi "na króliczka".
Jutro czekamy na quuupkę :oops:
Dobrej nocy Wszystkim!
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19176
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob mar 17, 2007 11:53

Obrazek
Już po kontroli i drugim antybiotyku :P
Cosiunia była najgrzeczniejsza na świecie, pozwoliła obejrzeć brzusio, a przedtem położyć się na boczku, potem zastrzyk i tu też nawet nie pisnęła. Anioł nie kot! :D
Wszystko goi się znakomicie, suchutko, czyściutko.
Potem było przebieranie kubraczka na fredziolinowy, czyli ten, który miał być od poczatku, bardzo szczęśliwy.
Teraz sobie siedzi w kontenerku i nie chce wyjść w ogóle :roll:
Zaraz ją zwabię na coś pysznego :P
Jesteśmy spokojni.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19176
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob mar 17, 2007 12:39

Gratulacje !!! Skąd się biorą takie spokojne koty ? Każdorazowo zachowania Hipci u weta mogłoby służyć za pomysł do scenariusza ociekającego krwią ( weta) horroru o kotach - mordercach. Dziewczyny Ci się jakoś dogadały, a ja własnie miałam pierwsze pokastracyjne starcie moich półdiabląt na kuchennym telewizorku ,Hipcia w postawie obronnej prawie lezacej cała rozbulgotana i najezona , Kociołek na dwóch łapach, z ogonem jak choinka i sterczacym grzbietem, z łapą gotową do akcji. Został zabrany i "zdetonowany " głaskaniem w sypialni.
Jak ja Ci zazdroszczę takich łagodnych zwierzaków !!!
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob mar 17, 2007 19:16

Hipciu, powolutku, i u Was nastapi idylla, trzeba tylko cierpliwości.
O jej braku słów kilka :oops:
Cosia wróciła w zielonym kaftaniczku, ale był nie taki. Coś źle powiązane, coś za ciasno, gdzieś za krótko, itd.
Wieczorem miała być zmiana na ten klinikowy.
O 18-tej bardzo ważne imieniny w rodzinie, ustaliliśmy, że pójdzie Jurek, ja zostanę w sanatorium. Imieniny na drugim końcu rozkopanego Wrocławia.
Pojechał.
Cosia poszła siuuu w zielonym kaftaniku i zamoczyła go z tyłu. Więc ja ambitnie postanowiłam dać sobie sama radę ze zminą 8)
Rozebrałam Cosię, a ona oczywiście szwy wyciągać, lizać, myć, wszystko :evil:
Myślę sobie, że ją sama przebiorę. Po 20 minutach zlana potem i z płaczem dzwonię do kuzynki, która mieszka dwa przstanki ode mnie, i w lament. Wysyłam po nią taksówkę. Obie nie dajemy rady przez pół godziny, Cosia wykończona, my ledwo zywe. :evil:
Dzwonię do Jurka, który ledwo dojechał na te imieniny, że Cosia, że kaftanik, że szwy, itd.
Pędzi na sygnale Jurek ubierać Cosi kaftanik z kuzynką, ja uciekam trzy pokoje dalej, bo słuchać tego nie mogę.
Poszło im beze mnie szybko i skutecznie :P
Cośka wykończona, ja trup, Jurek wrócił na imieniny.
Nie Kochani, ja się nie nadaję do kotów, po prostu się nie nadaję.... :(
PS.Wciąż czekamy na kupkę, jeszcze nic......
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19176
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob mar 17, 2007 19:49

:oops: :oops: :oops: :oops:
ja nie chcialam !!!! pochwaliłam i prosze , zawsze tak jest , teraz mam wyrzuty sumienia, wybaczcie dziewczyny , juz nie będę zazdrościć, niech Wam tam bedzie jak najlepiej, a poza tym NIKT sie lepiej nie nadaje do kotów niż Ty !!!!! Męzczyźnie to poszło lepiej, bo to zawsze mężczyzna, a Cosia dziewczyna, pewnie ją oczarowal ( jakos jej się nie dziwię :oops: )
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob mar 17, 2007 19:50

:ryk:
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana i 20 gości