Dziś rano się parę razy mocno zdziwiłam przez moje koty. Po pierwsze - myję sobie spokojnie zęby w łazience, patrzę, a tu Z PRALKI (ze środka pralki ma się rozumieć, z bębna) wyłazi sobie jakby nigdy nic Rudzinek

Jak bestia tam wlazła? To wcale nie jest takie proste tam się wgramolić, a Rudi jest przecież niepełnosprawny. Jak widać - chłopak się uczy

Szok drugi - Rudi został nakryty na gorącym uczynku, jak beztrosko stał NA STOLE w kuchni i wyżerał mojemu bratu twarożek z talerza! No to już jest szczyt, proszę Państwa! Ten kot jeszcze 3 tygodnie temu nie był w stanie wgramolić się na niskie łóżko, a tu nagle NA STÓŁ? JAK??! - tego niestety nikt z nas nie widział, pewne jest tylko to, że wlazł tam sam, nikt z nas go na stól nie wsadził.
Szok nr 3 - Mefisio, mój słodki, kochany, grzeczny jak aniołek misiaczek zamienił się w WAMPIRA. Nie wiem, co mu odbiło, ale cały ranek latał za Ryśkiem, rzucał się na niego, naskakiwał mu na grzbiet i zatapiał zęby w szyi i w karku. Rysiek w szoku, tylko piszczał i zwiewał, a wampir za nim. Tak się wpijał w niego, że cały pyszczek miał pełen ryśkowych kłaków, normalnie kępki sierści mu z zębów sterczały! W ogóle nie dało się go uspokoić, w końcu poskutkowała tradycyjna kara izolacji w łazience na 5 minut. W każdym razie role się dziś rano odwróciły i tym razem to Rysiek był ofiarą, a grzeczniutki zazwyczaj Mefiś - agresorem. A Rysiulek jaki potem był potulny, no szok

Tylko Nikitka dziś była "w normie"
