Ja mam kwiatki, bo co jakiś miesiąc wymieniam ziemię i dokupuję nowe

. Nie chcę liczyć, ile już wydałam w tym roku na zieleń. Uczciwie muszę przyznać, że do niszczycielskich zapędów kotów dochodzi moje zapominalstwo i mega nasłoneczniony balkon, mało jaki kwiatek jest w stanie to przeżyć.
A wczoraj właśnie wymieniłam ziemię i posadziłam nowe kwiaty (zaczęłam jeździć konno w PGR Bródno, tam sprzedają też fajną zieleń), no i mam piękny tytoń, żeniuszki, petunie i jedną pelargonię, bo ponoć wytrzyma słońce. Mam nadzieję, że to nie trujące, no i że Lula nie nasika do doniczek, bo poprzednie kwiatki to chyba ona załatwiła własnie.
A potem duże jej pomogły wywalając doniczki.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.