Witajcie
Dawno nie pisalem, bo sie troszke w moim zyciu pozmienialo; ostatnio usilowano mi wprowadzic do domu panienkę z sąsiedztwa. Bo bylismy przyjaciolmi

Owszem, na korytarzu tak. W pokoju? Pokazalem jej co o niej mysle. Bez ogrodek. Ona zreszta zachowywala sie rownie niegrzecznie

Na szczescie moi ludzie przystopowali i Adi przychodzi tylko na mizianki i jedzenie, a mieszka "u siebie". Podobno sie boi psa, z ktorym przyszlo jej mieszkac. A ja go calkiem lubie

chociaz wszyscy mowia, ze jest kotozerny. Mysle, ze to kwestia wychowania

Ona po prostu nie umiala go sobie nalezycie wytresowac, to i problemy ma.
U nas stopnial caly snieg i nareszcie zaczeli mnie zabierac na dzialke

Strasznie mi sie podobalo, nawet nasz kot-wizytator nie byl az tak denerwujacy, niemniej musialem obwąchac cala dzialke - kazdy krzaczek! - bo wzial sobie do serca fakt, ze dlugo mnie nie bylo i wszystko pozaznaczal

Teraz potwornie dokladnie mnie wyczesuja, bo mam pelno igliwia w futrze, od tego ocierania. Pozbawili mnie innych metod znaczenia terenu to maja za swoje
Na zawsze Wasssz
PączuSss
PS: Mam nowego przyjaciela. Nazywa sie Chaps i jest psem. Poznalismy sie w stadninie. Czemu nie moga mi sprowadzic do domu takiego Chapsa?

Dochodze do wniosku, ze psy, mimo calego swojego infantylizmu sa o wiele sympatyczniejsze niz te kociska bez manier, ktore staja mi na drodze
