Majeczka pojechała do DS

A ja się przekonałam, że zupełnie się z mamą nie nadajemy na DT... To nasz pierwszy wyadoptowany kot, nie spodziewałam się, że tak ciężko będzie się z nim pożegnać... No cóż, najważniejsze, żeby kicia była szczęśliwa a domek zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Teraz Makowy przestanie mnie tak obwąchiwać jak zwykle to robił gdy wracałam od Majki

Puchata kula panoszy mi się teraz na łóżku, znowu w przedziwnych pozycjach
