Dzięki, Dziewczyny

.
No Alek ogólnie się zmienił...mnie sie czasem wydaje, że to o mnie chodzi....
nigdy taki nie był, taki kochany, miziasty...boże, Aluś miziasty?

...wszędzie za mna łazi, łeb mi podstawia...
Tak sie cieszyłam, że z tymi łapkami już dobrze, że sie taki "koci" zrobił...do momentu tych ataków

.
do tego stopnia, że potrafi na niego skoczyć nawet w mojej obecności, i oderwać go nie sposób.
No co się, cholera, dzieje?
Na Puśka, Zosię, Antosia nawet nie spojrzy, tylko do Plamka startuje.
Na razie ich staram sie izolować, no ale wychodzą, a na zewnątrz nie mam szans ich oddzielić.
Paradoksalnie teren jest za mały

.
Jasna dupa, tylko patrzeć, jak Plamek zacznie sie dusić

.
Dorotka, no niby i tak może być, no ale jesteśmy tu już półtora miesiąca...i dopiero teraz? Możliwe to jest?
Szlag by to...lecę o tych kroplach przeczytać.